Pomysł powołania pełnomocnika rządu ds. deregulacii gospodarczych jest tyle obiecujący, co niejasny w swoim praktycznym wymiarze

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

warski.wojciech.01.150xDotychczasowe działania deregulacyjne rządu były zauważalne, ale generalnie mało skuteczne. W efekcie, w ciągu ostatnich lat pozycja Polski w rankingu "Doing Business" spadła o kilka miejsc, lokując nas m.in. wśród zacofanych krajów afrykańskich. Zarzuty nie dotyczą bynajmniej pojedynczych czynności, takich jak nagłośnione problemy "jednego okienka", lecz braku postępu w zmienianiu stałego środowiska funkcjonowania polskiego przedsiębiorcy, które od czasu słynnej ustawy min. Wilczka jest systematycznie komplikowane i przeregulowywane.

W sejmowym expose premier złożył obietnicę, że będzie się domagał określenia „efektu deregulacyjnego” w każdym nowym projekcie, podobnie jak wzorowania się na doświadczeniach innych krajów, gdzie każda nowa ustawa ma obowiązek likwidować tyle dawnych rygorów, ile nowych wprowadza. Również stwierdzenia o odchudzaniu administracji zostały wsparte obietnicą zdeterminowanej kontynuacji procesu deregulacyjnego w już ustanowionym prawie. Pozytywem jest to, że premier dostrzegł ścisły związek między upraszczaniem prawa, a redukcją kosztów funkcjonowania administracji państwowej.

Pozycja pełnomocnika opisana w komunikacie Rady Ministrów ma – stosownie do nazwy – duże możliwości. Wierzymy, że nie jest to element gry politycznej z koalicjantem i Ministerstwem Gospodarki. W praktyce, pełnomocnik będzie mógł skutecznie wypełniać swoje zadania pod warunkiem silnego poparcia premiera, które „umocuje” go wobec innych ministrów. Doświadczenia pokazują, że w autorskim rządzie Donalda Tuska tylko drogą brutalnego wymuszenia, z pozycji szefa rządu, można próbować przełamywać opór „Polski resortowej”, dobrze okopanej w gąszczu istniejących przepisów. Pamiętajmy, że to właśnie opór urzędników był decydującym źródłem porażki dotychczasowych wysiłków, gdy z około 100 propozycji Ministerstwa Gospodarki w zakresie redukcji obowiązków informacyjnych przedsiębiorców, ostatecznie w ustawie znalazło się niecałe 30.

Podporządkowanie budżetowe pełnomocnika Ministerstwu Gospodarki jest złym pomysłem. Jeżeli pełnomocnik ma być efektywny musi zbudować kompetentny zespół praktyków i prawników, którego działania nie mogą być uzależnione od hojności ministra gospodarki. W przeciwnym razie łatwo stanie się elementem gry politycznej, potencjalnie „generałem bez armii”, który może podzielić los ministrów poprzedniej kadencji: Radziszewskiej, Arłukowicza czy Pitery (nad którym akurat przedsiębiorcy nie płaczą).

Obszar działania pełnomocnika należy postrzegać szerzej niż tylko jako eliminowanie barier. W jego polu działania powinny znaleźć się wszelkie przepisy, które utrzymują bezzasadną uznaniowość – czyli władzę urzędnika nad przedsiębiorcą. Z tego powodu należy pilnie wprowadzić np. obowiązek przygotowania planów zagospodarowania przestrzennego przez gminy, likwidację szeregu koncesji i zezwoleń, całkowite odrolnienie terenów (gruntów niskiej klasy) na obrzeżach miast, domniemanie zgody urzędu, jeżeli w ciągu 30 dni nie będzie uzasadnionej decyzji pozwolenia na budowę itd. Te konkrety to już jednak życzenia pod adresem nowego urzędu, a nie zapisy rozporządzenia.

Swoistym dla Polski problemem jest sama pozycja przedsiębiorcy. Radykalnej zmianie powinna ulec postawa rządu wobec grupy społecznej, która podejmuje ryzyko gospodarcze i ponosi trud pracy bez ograniczeń godzinowych. Za to, domaga się kreowania publicznego szacunku i domniemania prowadzenia działalności gospodarczej zgodnie z prawem. Niedopuszczalne są sytuacje, gdy politycy, dla doraźnych celów, populistycznie wykorzystują incydentalne kolizje przedsiębiorców z prawem i próbują kreować wysoce szkodliwy gospodarczo stereotyp domniemania nieuczciwości przedsiębiorcy i jego chęć działania wyłącznie w celu szybkiej maksymalizacji zysku. Naganną sytuacją jest również patologia sejmowa – w komisjach gospodarczych zasiadają osoby, które dla uniknięcia podejrzeń z praktyką życia gospodarczego nie mają nic wspólnego.

BCC, podobnie jak inne organizacje pracodawców, domaga się daleko idących zmian w zrównoważeniu prawa pracy i ograniczeniu nadużywania przywilejów związków zawodowych. W tej materii Konwent BCC przygotował listę ponad 40 proponowanych zmian przepisów, dotyczących również patologii rozwiązywania sporów zbiorowych. One także powinny być obszarem działania pełnomocnika ds. deregulacji gospodarczych, bowiem przestarzałe i nieelastyczne stosunki pracy są źródłem strat przedsiębiorstw i są szkodliwe społecznie.

Dr Wojciech Warski
przewodniczący Konwentu BCC
ekspert ds. gospodarki