Polski Ład podwójnie uderza w polskich przedsiębiorców, będą szukać optymalizacji podatkowej?
W sobotę w Warszawie odbyła się konwencja programowa, na której prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki zaprezentowali Polski Ład, czyli program społeczno-gospodarczy na okres pocovidowy, którego fundamenty to m.in.: 7 proc. PKB na zdrowie; obniżka podatków dla 18 mln Polaków (w tym kwota wolna od podatku do 30 tys. zł), inwestycje, które wygenerują 500 tys. nowych miejsc pracy, mieszkania bez wkładu własnego i dom do 70 mkw. bez formalności, a także emerytura bez podatku do 2500 zł.
5⃣ fundamentów #PolskiŁad ⤵️
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) May 15, 2021
✅ #7procNaZdrowie
✅ #NiższePodatki
✅ #DekadaInwestycji
✅ #MieszkanieBezWkładu
✅ #EmeryturaBezPodatku pic.twitter.com/8MsbTElJ2V
Polski Ład premiuje najmniej zarabiających
Jak zaznaczył Kolibski, program podatkowy Polskiego Ładu premiuje osoby o najniższych dochodach.
„Głównie kwotą wolną od podatku, która zgodnie z zapowiedzią wyniesie 2.500 zł miesięcznie” – podał. Dodał, że wprawdzie grupa najmniej zarabiających maleje, ale wciąż jest to znacząca część społeczeństwa, która nie zapłaci podatku dochodowego od wynagrodzenia.
Czytaj także: Wychodzenie z kryzysu to nie czas na podnoszenie podatków >>>
Wskazał, że podniesiona kilka lat temu kwota wolna, ze względu na konstrukcję czterech progów dochodów, dla podatników zarabiających więcej niż minimum była ulgą bardziej na papierze.
„Tymczasem propozycja Polskiego Ładu obejmująca wszystkich podatników faktycznie będzie odczuwalna” – zaznaczył.
?? #PolskiŁad ⤵️ pic.twitter.com/8pzzZdH4RW
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) May 15, 2021
Najlepiej zarabiający dostaną „po kieszeni”
Jak wyjaśnił, niezależnie od dochodów, każdy zapłaci podatek dopiero od nadwyżki ponad 2.500 zł, czyli jeśli ktoś zarabia 10.000 zł miesięcznie, to te 2.500 zł będzie miał zwolnione z podatku. Wskazał przy tym, że najlepiej zarabiający dostaną „po kieszeni”.
Zmiana w naliczaniu składki na ubezpieczenie zdrowotne
Według Kolibskiego, mniej atrakcyjnie prezentuje się kwestia zmiany w naliczaniu składki na ubezpieczenie zdrowotne, którą – jak przypomniał – płaci się oddzielnie do ZUS.
Jak zaznaczył ekspert, jeśli ta składka nie będzie powiązana z kwotą wolną i nie będzie w całości odliczana od dochodu, to wtedy podatek rośnie dla wszystkich o 7,75 proc.
To spowoduje, że efektywnie obciążenie podatkowe wzrośnie, bo PIT nie będzie już pomniejszony o składkę zdrowotną.
Podał, że efektywna stawka dla zarabiających poniżej 120 tys. rocznie wyniesie więc nie 17 proc., a 24,75 proc. a dla lepiej zarabiających powyżej 120 tys., nie będzie to 32 proc., a 39,75 proc.
Jak wyjaśnił, obecnie osoba zarabiająca na umowie o pracę 3.500 zł brutto otrzymuje na rękę ok 2.555 zł. A osoba zarabiająca 8.000 zł brutto otrzymuje netto ok. 5.729 zł. Po zmianach kwotach wolna zmniejszy podatek o 425 zł, ale nieodliczalna składka zdrowotna powiększy podatek o około 234 zł.
„W sumie przy wynagrodzeniu 3.500 zł brutto na rękę miesięcznie pracownik dostanie więcej o ok. 148 zł miesięcznie. W odwrotnej sytuacji jest pracownik zarabiający 8.000 zł brutto, gdyż on dołoży się więcej do budżetu o około 153 zł miesięcznie” – wyliczył.
Czytaj także: Polski Ład: Ministerstwo Finansów przygotowało cztery pakiety zmian podatkowych >>>
Przypomniał, że dla osób prowadzących aktualnie działalność gospodarczą składka zdrowotna jest ryczałtowa i wynosi 381 zł miesięcznie. Po zmianie będzie naliczana od dochodu, a jednocześnie nieodliczalna w ogóle od podatku.
„Zatem to podwójne uderzenie w polskich przedsiębiorców” – ocenił.
Zagraniczne firmy nie płacą polskiego PIT i polskiej składki zdrowotnej
Dodał, że zagraniczne firmy nie płacą polskiego PIT i polskiej składki zdrowotnej.
Zatem ok. 600 tys. firm rozliczających w PIT dochód z działalności gospodarczej efektywnie zamiast 19 proc. dochodu, zapłacą łącznie ze składką zdrowotną średnio 28 proc.
„Przedsiębiorca mający dochody miesięczne np. 10 tys. zł zamiast 1.900 zł PIT plus 381 składki zdrowotnej zapłaci łącznie z nieodliczalną składką zdrowotną 2800 zł, gdzie składka zdrowotna będzie wynosiła już 900 zł, a to oznacza, że zapłaci o 519 zł więcej. A przecież przedsiębiorcy nadal też będą płacili miesięcznie składki ZUS wynoszące ok. 1.000 zł, które na szczęście nie będą zależne od dochodów. Przedsiębiorca na podatku liniowym przy dochodach 10 tys. zł miesięcznie zapłaci łącznie danin 3.800 zł, zatem wg. stawki efektywnej 38 proc.” – podał ekspert.
Według prawnika, pracownik zarabiający brutto 3.500 zł będzie efektywnie obciążony daninami wg stawki około 23 proc.
„Natomiast dochód pracownika pow. 120 tys. zł rocznie będzie obciążony efektywnie daninami wg. stawki co najmniej 39,75 proc., górna stawka efektywnego obciążenia zależy bowiem od składek ZUS, które potem nie są naliczane (pow. 157 tys. zł rocznie)” – wyliczył.
Zdaniem Kolibskiego, zmiany w PIT ewidentnie premiują najmniej zarabiających. „Osoby lepiej zarabiające zgłoszą się po doradztwo podatkowe w celu optymalizacji” – dodał.
„Jeśli chodzi o zmiany w CIT, to zasługują na jednoznaczne docenienie, choć poczekać należy na szczegóły. Niemniej trzeba pamiętać, że firmy rodzinne płacące CIT zawsze są w gorszej sytuacji, gdyż od wypłaconej dywidendy płacą podatek PIT, czyli drugi raz od tych samych dochodów, od których był pobrany wcześniej CIT spółki” – zaznaczył.
Oddzielenie składek zdrowotnych od PIT najważniejszym podatkowym elementem Polskiego Ładu
Oddzielenie składek zdrowotnych od PIT to najważniejszy podatkowy element Polskiego Ładu – dodaje dyrektor Fundacji Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA dr Michał Myck. Jego zdaniem ciekawym rozwiązaniem jest zwolnienie z podatku dochodów z pracy uzyskiwanych przez osoby w wieku emerytalnym.
Według Michała Mycka z fundacji CenEA z punktu widzenia systemu podatkowego najważniejszym elementem Polskiego Ładu jest oddzielenie składek zdrowotnych od PIT-u. Zgodnie z zapowiedziami Zjednoczonej Prawicy składkę zdrowotną będą płacić w wysokości 9 proc. także przedsiębiorcy i – w przeciwieństwie do obecnego systemu – nie będzie jej można odliczyć od podatku.
„Zwrócono uwagę na podniesienie opodatkowania w przypadku najlepiej zarabiających, chociaż podniesiona zostanie wysokość progu podatkowego do 120 tys. zł, co obniży podatki najlepiej zarabiającym rozliczającym się według skali podatkowej. Jednak brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej oznacza, że wzrośnie łączna krańcowa stawka podatkowa, która wyniesie 41 proc. (32+9). Poza tym podatki wzrosną w wyniku liniowej składki zdrowotnej dla samozatrudnionych” – powiedział ekonomista.
Pozornie znaczne podniesienie kwoty wolnej od podatku
Jego zdaniem rozdzielenie PIT i składki zdrowotnej pozwoliło na ogłoszenie – jak określił – pozornie znacznego podniesienia kwoty wolnej od podatku.
„Tyle tylko, że w obecnym systemie PIT również odprowadzany jest od dochodów wyższych niż sugerowałby to próg dzisiejszej kwoty wolnej, gdyż najpierw naliczony PIT „przejmuje”+ NFZ” – wyjaśnił.
Faktycznie podatnicy zatem nie odczują zmiany w obciążeniach podatkowych, jakie niosłaby ze sobą kwota wolna od podatku w wysokości 30.000 zł w obecnym systemie, w którym składka odprowadzana jest dopiero gdy naliczany zaczyna być podatek dochodowy – uważa rozmówca PAP.
„Gdybyśmy podnieśli kwotę wolną od podatku z 3.000 zł do 30.000 zł, zachowując obecne regulacje, to składka ta byłaby płacona dopiero wówczas, gdy dochód przekroczy 30.000 zł, a tak nie będzie. Jak rozumiem, składka będzie liczona od pierwszej zarobionej złotówki, co będzie oznaczać minimalne straty w przypadku osób, które dziś nie przekraczają kwoty wolnej i tym samym nie płacą też składki zdrowotnej” – powiedział Myck.
Zdaniem szefa CenEA korzyści na pewno będą widoczne i odczuwalne w dochodach netto, niemniej – jak zauważył – jeśli mają one wynieść ok. 18 mld zł rocznie, co wynika z wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, to byłyby zbliżone do sytuacji, gdyby w obecnym systemie podnieść kwotę wolną do 8 tys. zł, z zachowaniem prawa do odliczenia składki zdrowotnej. Proponowany program jednak zawierać będzie również wyższe podatki dla najlepiej zarabiających, czego reforma samej kwoty wolnej by nie przyniosła – zaznaczył ekonomista.
Odnosząc się do wskazywanej podczas prezentacji Polskiego Ładu małej progresywności polskiego systemu podatkowego, Myck powiedział, że proponowane rozwiązania być może przyczynią się do jej zwiększenia, ale – jego zdaniem – nie będzie to „szalona rewolucja”.
Korzyści podatkowe wynikające z wyższej kwoty wolnej w powiązaniu ze zmianami w ubezpieczeniu zdrowotnym nie będą aż tak wysokie.
„Uwagę zwraca jednak podniesienie efektywnych stóp podatkowych, co jest konsekwencją rozdzielenia PIT-u i NFZ, co oznaczać będzie wzrost podatków dla osób o wysokich dochodach, pomimo podniesienia progu z 85.000 zł do 120.000 zł” – powiedział szef CenEA.
Inna kwestia dotyczy tego, jak potraktowana zostanie kwota wolna dla najlepiej zarabiających, czy na przykład w ich przypadku będzie ona degresywna, czyli będzie spadać wraz ze wzrostem dochodu, jak jest obecnie.
„Jeżeli w przypadku wszystkich podatników podatek PIT będzie płacony od dochodu powyżej 30.000 zł, to osoby najlepiej zarabiające uzyskają w sumie wysokie korzyści” – ocenił.
Dodatkowe koszty uzyskania przychodów dla osób zarabiających od 6.000 do 10.000 zł
Myck zwrócił uwagę, że kolejnym rozwiązaniem, którego szczegółów na razie nie znamy, mają być, zapowiedziane przez wicepremiera Jarosława Gowina, dodatkowe koszty uzyskania przychodów dla osób zarabiających od 6.000 do 10.000 zł.
„Dziwi mnie to wyróżnienie tej grupy w ramach dyskusji o zwiększeniu progresywności, bowiem podnieść koszty uzyskania można było wszystkim podatnikom. Może to mieć istotne znaczenie dla aktywności gospodarczej, gdyż te korzyści koncentrują się na dochodach z pracy” – powiedział.
Zwolnienie z podatku dochodów z pracy uzyskiwanych przez osoby w wieku emerytalnym
W jego opinii ciekawym rozwiązaniem ma być zwolnienie z podatku dochodów z pracy uzyskiwanych przez osoby w wieku emerytalnym.
„Koncentrujemy podatki od pracy właściwie na grupie między 26 lat a 60-65 lat. Zwolnienie obejmie zatem te grupy osób, które, jak wynika z badań, są najbardziej podatne na bodźce finansowe i które podatkowo można zachęcić do podjęcia albo kontynuowania aktywności zawodowej” – wyjaśnił ekonomista.
Według niego pojawia się jednak pytanie, czy te korzyści będą na tyle wysokie, aby zachęcić seniorów do pozostania na rynku pracy.
„Trudno spekulować. Wygląda to na desperacką próbę zatrzymania osób starszych na rynku pracy. Działania te to konsekwencja obniżenia wieku emerytalnego, co moim zdaniem, było poważnym błędem. W obecnej sytuacji demograficznej trudno znaleźć uzasadnienie dla utrzymywania tak niskiego wieku emerytalnego i pięcioletniej różnicy pomiędzy kobietami i mężczyznami” – ocenił Myck.
Propozycja kapitału opiekuńczego
Jako rozsądną uznał propozycję kapitału opiekuńczego, czyli kwoty do wykorzystania przez rodziców na opiekę nad dziećmi w wieku 12-36 miesięcy. Dałoby to takim rodzicom 500 zł miesięcznie.
„Rozumiem, że pieniądze te byłyby wykorzystane na usługi opiekuńcze. Jeżeli mówimy o większym wsparciu rodzin, to jest to zmiana całkiem rozsądna, pod warunkiem, że pieniądze te będą mogły być wykorzystane na opiekę zewnętrzną, a nie wypłacane rodzicom w ramach urlopu wychowawczego” – zauważył.