Polityka bez wpływu na złotego, lepsze nastroje na parkietach
Choć początek sesji w czwartek przyniesie zapewne jakąś formę negatywnej reakcji złotego na wzrost ryzyka politycznego w Polsce, ale w dłuższym terminie wpływ tego czynnika będzie znikomy. Decydujące pozostaną trendy globalne. Wśród nich najistotniejsze to polityka Rezerwy Federalnej, rozwój sytuacji na Ukrainie w sprawie Grecji.
Zmiany w rządzie ogłoszone przez premier E. Kopacz nie zachwiały pozycją złotego. Rodzima waluta od początku wczorajszej sesji dynamicznie aprecjonowała i utrzymała zyski do końca dnia. Początek handlu w czwartek przyniesie zapewne jakąś formę odreagowania, ale nie spodziewamy się, by kurs EUR/PLN zdołał nawet zbliżyć się do okolic wczorajszych maksimów (4,1750). W dalszej części sesji i kolejnych dniach rodzima waluta będzie odzyskiwać siły. Wpływ politycznego zamieszania na procesy gospodarcze, a tym bardziej zachowanie złotego w średnim i długim terminie, będzie znikomy. Tempo wzrostu PKB pozostanie względnie stabilne, bliskie potencjału. Kluczowe dla wyceny złotego pozostaną: reakcja inwestorów na podwyżki stóp procentowych w USA, rozwój sytuacji na wschodzie Ukrainy, a także finał rozstrzygnięć w sprawie Grecji.
Od wczoraj nie pojawiły się żadne istotne wieści w sprawie greckiego programu reform. Na rynkach kontynuowana była wzrostowa tendencja stóp procentowych, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Lepiej zachowywały się giełdy i waluty krajów emerging markets. Rodzima waluta zyskała ok. 1 proc., najbardziej w relacji do dolara, najmniej (spośród 4 najważniejszych walut) do funta. Wspierły ją lepsze nastroje na Giełdzie Papierów Wartościowych (Wig20 +2,0 proc.). Nadal traciły natomiast na wartości polskie obligacje, odzwierciedlając światowe tendencje. Rentowność 10-latek wzrosła wczoraj powyżej poziomu 3,20 proc., czyli do linii szczytów z września 2014 r. Po raz pierwszy od 9 miesięcy dochodowość niemieckich bundów (10-letnie obligacje) znalazła się powyżej poziomu 1,0 proc. Pod koniec dnia nastąpiło lekkie odreagowanie wyprzedaży.
Europejscy oficjele po raz kolejny zapewnili wczoraj o pragnieniu utrzymania Grecji w strefie euro, jednak oprócz pustych deklaracji nie pojawiła się żadna informacja, która dawałaby nadzieję na pomyślne zakończenie negocjacji. Kanclerz Niemiec A. Merkel spotkała się poza oficjalnymi posiedzeniami szczytu przywódców państw w Brukseli z A. Ciprasem, o co zabiegał grecki premier. Rozmowy określono jako konstruktywne, zgodzono się co do zintensyfikowania prac nad znalezieniem kompromisu, ale żaden przełom, co zrozumiałe, nie nastąpił.
Ostatnie propozycje Aten spotkały się z ostrą krytyką ze strony europejskich negocjatorów. Rząd w Atenach postuluje w nim uruchomienie środków z Europejskiego Funduszu Stabilności (ESM, European Stability Mechanism), by móc spłacić zapadające w lipcu obligacje, które posiada Europejski Bank Centralny (EBC). Co jeszcze bardziej irytuje przedstawicieli troiki to to, że obniża, uzgodniony już i przyjęty podczas spotkania z Komisją Europejską 3 czerwca, cel nadwyżki w budżecie na 2015 r. Jest to więc krok w tył w negocjacjach. Grecy pogłębiają więc tylko frustrację kredytodawców. Nadal widzimy niewielkie szanse na wypracowanie kompromisu „za pięć dwunasta”.
Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS