Podsumowanie zeszłego roku na rynkach finansowych i prognoza na 2014 rok – nadchodzi rok mocnego dolara
Stary rok na rynkach finansowych upłynął pod znakiem decyzji banków centralnych utrzymujących ultra niskie stopy procentowe i zwiększających podaż pieniądza w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego.
Odwlekanie przez Fed decyzji odejścia od polityki skupu aktywów tzw. Quantitative Easing (QE) wpłynęło na słabość dolara amerykańskiego wobec głównych walut, szczególnie euro i funta szterlinga oraz na hossę na amerykańskim rynku akcji. Bezprecedensowe luzowanie polityki pieniężnej przez Bank Japonii wpłynęło na pierwszą od wielu lat hossę na japońskim rynku giełdowym oraz mocne osłabienie jena wobec innych walut. Dodatkowo Europejski Bank Centralny obciął stopy procentowe 2 razy do rekordowo niskiego poziomu 0,25%. To wszystko doprowadziło do rekordowych poziomów amerykańskich, niemieckich i brytyjskich indeksów giełdowych. Amerykański indeks Dow Jones zyskał w ciągu roku niecałe 25%, a S&P 500 26%, jest to najlepszy jego wynik tej dekady. Dobre nastroje inwestycyjne nie zdołał popsuć nawet październikowy chaos budżetowy, kiedy to amerykański Kongres został zmuszony do zamknięcia na 16 dni instytucji rządowych ze względu na brak zgody odnośnie budżetu na 2014 rok i amerykańskiego limitu zadłużenia.
Na rynku walutowym byliśmy świadkami kontynuacji rozpoczętej w zeszłym roku gwałtownej wyprzedaży japońskiego jena. Przyczyną jest masowy skup aktywów przez Bank Japonii mający na celu podwojenie krajowej podaży pieniądza. Doprowadziło to do spektakularnego osłabienia japońskiego jena szczególnie wobec euro (26%), funta szterlinga (24%) oraz silnej hossy na japońskim parkiecie giełdowym – indeks Nikkei 225 zyskał ponad 50%. Nawet wobec słabego w zeszłym roku dolara jen stracił niecałe 20%.
Na rynku surowcowym większość walorów zaliczyło rok na minusie ze względu na zahamowanie wzrostu gospodarczego największego odbiorcy surowców, czyli Chin. Na szczególna uwagę zasługuje złoto, które w 2011 roku zakończyło trwająca 8 lat hossę. Jeśli 2012 rok można było uznać za w miarę zrównoważony to w ubiegłym roku złoto straciło już prawie 30% swojej wartości.
Na naszym rodzimym podwórku mieliśmy do czynienia z silnymi wahaniami na złotym oraz hossie na małych i średnich spółkach. Złoty pomimo znacznego osłabienia w połowie roku zakończył ten rok na poziomach podobnych z początku roku. Indeks średnich spółek MWIG40 zyskał 27%, a małych spółek aż 35%. Najgorzej zachowywały się blue chipy, indeks największych spółek WIG20 wbrew tendencjom rynkowym stracił w zeszłym roku 8%. Niemały wpływ na to na pewno miała zatwierdzona już przez parlament reforma systemu emerytalnego, co wpłynie na zmniejszenie zaangażowania OFE w naszą giełdę.
Ostatnie, grudniowe posiedzenie Fed-u, najważniejsze wydarzenie ostatnich miesięcy, będzie miało znaczny wpływ na kształtowanie się sytuacji na rynku walutowym w przyszłym roku. Uzasadniona mocną dynamiką wzrostu amerykańskiego PKB oraz spadkiem stopy bezrobocia do 7% decyzja o ograniczeniu skupu aktywów o 10 mld USD oraz zapowiedź dalszych ograniczeń programu QE na kolejnych posiedzeniach powinno doprowadzić do systematycznego umacniania się mocno wyprzedanego dolara. Potencjał wzrostu widzę szczególnie wobec japońskiego jena oraz euro. W obu przypadkach odchodzenie od ekstremalnie luźnej polityki pieniężnej Fed-u będzie kontrastować z kontynuacją lub nawet pogłębieniem tejże polityki przez Europejski Bank Centralny oraz Bank Japonii w celu pobudzenia pozostających w stagnacji gospodarek.
Rynki giełdowe mogą zacząć dyskontować wychodzenie Fed-u ze stymulowania amerykańskiej gospodarki. Z drugiej strony gospodarka amerykańska, która weszła w okres silnego wzrostu, może kontynuować ten trend pomimo malejącej pomocy ze strony Fedu ze względu na dobry grunt w postaci znacznego ożywienia na rynku pracy, rosnącej konsumpcji i popytu na rynku mieszkaniowym oraz utrzymującej się wciąż na bardzo niskim poziomie presji inflacyjnej. Dlatego możliwa jest kontynuacja hossy giełdowych parkietach, aczkolwiek wzrosty nie powinny być już tak spektakularne jak z zeszłym roku. Czynnikiem ryzyka dla dalszych wzrostów giełdowych może być przegrzanie chińskiej gospodarki, które go skutkiem może być np. załamanie cen i popytu na rosnącym w zastraszającym tempie rynku nieruchomości.
Kolejnym czynnikiem może być nawrót „zamiecionego ostatnio pod dywan” problemu zadłużenia europejskich gospodarek, szczególnie krajów z basenu Morza Śródziemnego.
Na rynku surowców przemysłowych możemy mieć kontynuację spadków cenowych, związaną ze słabnącym światowym popytem szczególnie ze strony głównego ich importera, czyli Chin. Na cenie ropy naftowej będzie ciążyć nadpodaż ze strony producentów zrzeszonych w OPEC wobec stabilnego światowego popytu na ten surowiec. Z kolei zmiana polityki Fed-u wspierająca dolara oraz utrzymująca się na świecie niska presja inflacyjna może zaciążyć na notowaniach złota, gdzie prawdopodobne jest przebicie zeszłorocznego minimum cenowego. Jeśli do tego dojdzie celem może być 1080 dolarów za uncję widziane ostatnio na początku 2010 roku. Z ogólnego trendu spadkowego powinien się wyłamać nikiel, którego cena powinna rosnąć ze względu na zmniejszające się zapasy tego metalu oraz wprowadzenie zakazu eksportu niklu z Indonezji, co pozbawiłoby Chiny ważnego dostawcy tego kluczowego dla przemysłu stalowego surowca.
W tych warunkach rynkowych polski złoty powinien pozostawać stabilny lub lekko tracić na wartości wobec dolara oraz franka szwajcarskiego, natomiast istnieje spory potencjał umocnienia wobec euro. Złotego na pewno będzie wspierać nabierający tempa wzrost gospodarczy w naszym kraju. Może wreszcie uda mu się pobudzić nadszarpnięte przez zawirowania wokół OFE notowania polskich „blue chipów”. Wyceny największych spółek stają się coraz bardziej atrakcyjne, co powinno sprzyjać zakupom, dając spore szanse na to, że WIG 20 zakończy w końcu rok na zdecydowanym plusie.
Andrzej Kiedrowicz
Poland Branch Director
Easy Forex Trading Ltd.