Podsumowanie pierwszego półrocza na światowych rynkach
Dzisiejsza sesja jest pierwszą w drugim półroczu. Na większości rynków azjatyckich jego początek można zaliczyć do udanych. Japoński indeks Nikkei zyskał 1,28%, indeks Sensex z Bombaju 0,9%, a giełda w Szanghaju 0,81%. Te pozytywne nastroje nie przełożyły się na notowania na giełdach europejskich w pierwszych godzinach handlu, jednak już przed południem również tam dominował kolor zielony. Wczesnym popołudniem niemiecki DAX zwyżkował o 0,5%, francuski CAC40 o 0,76%, brytyjski FTSE100 o 0,46%, a rodzimy WIG20 o 0,24%.
Podobne zróżnicowanie jak w dniu dzisiejszym można było obserwować od początku bieżącego roku. Liderem wzrostów, zarówno w drugim kwartale jak i całym 2013 roku, była, podobnie jak i dziś, giełda japońska. Indeks Nikkei 225 zyskał w drugim kwartale 10,32%, a w całym pierwszym półroczu – aż 31,57%. Niezwykle pozytywne nastroje inwestorów były zasługą polityki monetarnej Banku Japonii oraz rządu Shinzo Abe. Prowadzona przez nich ultraliberalna polityka monetarna, mająca na celu zakończenie wieloletniego okresu deflacji i doprowadzenie do dwuprocentowego wzrostu cen do roku 2014, wpłynęła na znaczne osłabienie się japońskiej waluty. Miało to zbawienny wpływ na całą japońską gospodarkę, która w dużej mierze uzależniona jest od eksportu, a zbyt silna waluta w ostatnich latach negatywnie wpływała na przychody japońskich spółek, eksportujących swoje towary przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych. W maju bieżącego roku po raz pierwszy od 2008 roku para USD/JPY pokonała psychologiczną barierę 100 jenów za dolara, notując szczyt na poziome 103 JPY. Późniejsze zawirowania na rynku długu spowodowały jednak umocnienie się jena i spadek nawet do poziomu 94 jeny za dolara, jednak interwencja Banku Japonii uspokoiła sytuację i dziś para ta ponownie walczy o pokonanie poziomu 100 JPY.
Warte uwagi są również wzrosty na rynku amerykańskim. Pomimo, iż od początku roku inwestorzy „atakowani” byli negatywnymi informacjami dotyczącymi sytuacji budżetowej oraz wprowadzeniem automatycznych cięć w związku z tzw. „klifem fiskalnym”, rynek radził sobie nadzwyczaj dobrze. Regularny dopływ gotówki, związany z programem luzowania ilościowego w polityce monetarnej USA (QE3) zaostrzał apetyt inwestorów na ryzyko. Dzięki temu w całym półroczu indeks Dow Jones Industrial Average zyskał 13,78%, S&P 500 12,63% a Nasdaq 12,66%. W czerwcu na rynku nastąpiło jednak ‘tąpnięcie’ związane wystąpieniem szefa Rezerwy Federalnej USA Bena Bernanke, który potwierdził pojawiające się już od kwietnia obawy inwestorów, iż program QE3 będzie stopniowo ograniczany, a w roku 2014 nastąpi jego całkowite zakończenie. Wyprzedaż na rynku akcji spowodowała, iż amerykańskie indeksy zakończyły czerwiec spadkiem rzędu 1,5%, redukując tym samym wzrosty indeksów z drugiego kwartału do 2,3 – 4,1%.
Z rynków, które znalazły się „po drugiej stronie barykady”, z pewnością warto wymienić giełdę w Szanghaju, której główny indeks Shanghai Composite stracił od początku roku 12,78%. W samym czerwcu spadek jego wartości wyniósł niemal 14%. Głównym powodem takiego stanu rzeczy są słabe publikacje makroekonomiczne, sugerujące spowalnianie chińskiej gospodarki. Prognozy co do dynamiki PKB nie napawają optymizmem. Zakładany jeszcze na początku roku poziom 8% jest już praktycznie nieosiągalny, a prognozy chińskich władz oraz największych banków inwestycyjnych oscylują w okolicach 7,5%.
Słaba sytuacja w chińskiej gospodarce uderzyła rykoszetem również w giełdy, których wyniki w dużej mierze uzależnione są od cen surowców. Słabe prognozy dla Chin, które są największym na świecie konsumentem surowców przemysłowych, powodują obawy o popyt na nie w najbliższych miesiącach, co przekłada się znacząco na wyniki spółek surowcowych. Najbardziej cierpi na tym giełda brazylijska, której główny indeks Bovespa stracił w tym roku 22,14%.
Maciej Leściorz
specjalista rynku CFD i Forex
City Index