Podejrzanie wielkie transakcje mają wpływ na cenę złota. Wina pada na spekulantów.
Wielkie transakcje w nieoczekiwanym czasie - złoto w ostatnich tygodniach zaskakuje niejednego inwestora. Za częste zmiany ceny tego metalu odpowiadają konkretne operacje. Jak i kiedy do nich dochodzi?
Na wiosnę złoto przekroczyło ważny poziom 1530 dolarów za uncję. Wtedy jego cena zaczęła przybierać trend spadkowy. Od tego momentu dochodzi do dziwnych transakcji.
Transakcje związane z tym kruszcem są raczej regularne, ale ich wolumen i czas transakcji przyciąga uwagę wszystkich uczestników rynku. U większości zaobserwowano nadmierny wolumen poza godzinami pracy.
Ze złotem, jak również z umowami typu futures z fizyczną dostawą handluje się prawie bez przerwy. Jednak za godziny pracy uznaje się głównie godziny otwarcia giełdy w Stanach Zjednoczonych.
A do większości wspomnianych dziwnych transakcji z nadmiernym wolumenem złota dochodzi poza standardowym czasem notowań w USA – w chwili, gdy wolumen handlu jest minimalny.
W wyniku tych operacji cena złota zawsze znacząco ulega zmianie, czy to w górę, czy w dół. W większości przypadków dochodzi do zestrzelenia ceny.
Kluczowe pytanie brzmi: Dlaczego ktoś chce tak manipulować ceną złota?
Każdy gracz na tym rynku zna jego głębokość poza godzinami obrotu. Dlatego każdy inteligentny inwestor, który chciałby się pozbyć większej ilości złota, wybrałby na to godziny pracy giełdy, podczas których duże zamówienia dają minimalną przestrzeń na ruchy ceny o kilka procent w ciągu kilku minut.
Oczywiste jest, że ktoś chce poruszyć ceną złota.
Generalnie, wydobywcy złota handlują na giełdzie w zależności od ceny kluczowego aktywa, w tym przypadku złota. Innymi słowy ich współczynnik beta jest większy niż jeden. Zazwyczaj mieści się w przedziale od 2 do 3. Oznacza to, że jeżeli cena złota spadnie o jeden procent, to wydobywcy złota tracą 2-3 procenty.
Złoto znajdowało się w trendzie spadkowym, wielu analityków przepowiadało spadek ceny do 1100 dolarów, sentyment do złota również nie był korzystny. Taka sytuacja stała się pożywką dla spekulantów.
Wyobraźmy sobie, że pod koniec dnia na giełdzie w Nowym Jorku ktoś wybierze opcję kupna akcji firm wydobywających złoto albo dokona krótkiej sprzedaży (tzw. pozycja short), albo po prostu kupi ETF stosując potrójną dźwignię spekulując o spadku cen akcji spółek wydobywających złoto – tutaj współczynnik beta do złota nie wynosi od 2 do 3, ale od 6 do 9.
W przypadku zakupu ETF przez spekulanta stosującego dźwignię 1:1, współczynnik beta wyniesie 18. Wtedy jednoprocentowy spadek złota spowoduje 18procentowy wzrost. A to może wydać się dla spekulanta interesujące.
Pod koniec normalnego dnia na giełdzie, inwestor otwiera pozycję spekulując spadek, a jednocześnie kupuje złoto, które następnie w nocnych godzinach, gdzie rynek futures jest płytki, sprzeda. Przytłoczy rynek zleceniem sprzedaży, a złoto tym samym spadnie.
Spekulant dozna niewielkiej straty na złocie, ale zostanie ona kilkukrotnie zrekompensowana drugiego dnia, który wydobywcy złota otworzą dużo niżej z powodu wysokiego współczynnika beta.
Michal Valentík
główny strateg inwestycyjny
Generali PPF Invest