Po czynach ich poznacie
Śmierć ministra Mieczysława Wilczka jest bardzo smutną informacją. Podczas ubiegłorocznej konferencji poświęconej 25-leciu ustawy o działalności gospodarczej (zorganizowanej przez Centrum im. Adama Smitha), zwolennicy liberalizmu wzywali polityków UE do wdrożenia w skali całej Wspólnoty tego "aktu strzelistego wolnego rynku".
Ich zdaniem to lepszy pomysł niż wszelkie ogłaszane szumnie strategie lizbońskie, czyli typowo technokratyczne koncepcje, które rzekomo zwiększą konkurencyjność UE wobec nadciągającego azjatyckiego tsunami.
Dziś, gdy coraz liczniejsza armia urzędników staje się żelaznym elektoratem obecnej koalicji rządowej w Polsce, widać jak daleko odeszliśmy od zasad wolnego rynku. Podobnie z administracją dzieje się w całej UE.
Co gorsze, kryzys ukraiński ujawnił, że każdy z brukselskich urzędników ma jednak swoją narodowość i ku zaskoczeniu euroentuzjastów coraz częściej kieruje się kryteriami narodowego egoizmu. W obecnej sytuacji geopolitycznej UE powinna zrobić wszystko, aby przełamać nacjonalistyczne nastroje podgrzewane przez prawicowych populistów.
Wbrew pozorom im mniej przestrzeni dla wolności gospodarczej w Brukseli, tym większe zagrożenie ze strony Rosji dla bezpieczeństwa państwa polskiego. To, że dziś mamy jakieś perspektywy na przyszłość, wynika z odwagi solidarnościowej opozycji politycznej i trafności decyzji ówczesnej władzy, czego symbolem był tandem Wilczek-Rakowski.