PMI i kongresmeni ustawią rynki
S&P próbował wczoraj wdrapać się na szczyt, ale ostatecznie zamknął dzień stratą. Takie zachowanie indeksu może działać odstraszająco, jeśli będzie się powtarzać.
Indeksy europejskie początkowo nieznacznie traciły lub dreptały w miejscu, a inwestorzy czekali na nowe impulsy, na czym zleciała im większa część dnia. Dopiero popołudniowe dane z USA o wzroście PKB większym niż oczekiwano oraz również przekraczający uśrednione prognozy odczyt indeksu Chicago PMI pomógł inwestorom podjąć decyzję o zakupie akcji. Naturalnie sama zwyżka na Wall Street także nie była bez znaczenia. Ostatecznie CAC40 i DAX zyskały po 0,85 proc., a FTSE 0,6 proc. WIG20 – tym razem do spółki z indeksami regionu (za wyjątkiem BUX) z grubsza nie zmienił wartości.
Słabość rynków wschodzących lepiej zobrazował Merval, który stracił wczoraj 3,5 proc. Lecz dla rynków europejskich liczy się naturalnie bardziej zachowanie Wall Street. S&P zbliżył się na 5 pkt do szczytu z poprzedniego tygodnia, stanowiącego zarazem szczyt hossy, po czym w ciągu półtorej godziny widowiskowo z niego spadł o 11 pkt i zakończył dzień stratą 0,1 proc. To drugi raz w tym tygodniu, gdy poziom 1525 pkt okazuje się mieć właściwości betonowej zapory. Powodem czy też pretekstem był brak porozumienia amerykańskich parlamentarzystów w kwestiach budżetowych, w skutek czego od 1 marca wejść mogą w życie automatyczne cięcia budżetowe o wartości 85 mld USD. Szacuje się, że za sprawą cięć wydatków rządowych amerykański PKB straci 0,5 pkt proc.
Taka perspektywa nie przeszkadzała inwestorom w Azji. Nikkei wzrósł o 0,4 proc. po danych o rocznej deflacji na poziomie 0,3 proc., głębszym niż oczekiwano (0,15 proc.). Inwestorzy sądzą, że= pogłębienie deflacji wpłynie na wzrost akcji stymulacyjnej podejmowanej przez bank centralny. Giełda w Szanghaju straciła 0,3 proc., ponieważ odczyty PMI dla sektora produkcji (rządowy i sporządzany przez Markit i HSBC) wskazały na spadek aktywności ekonomicznej. Z tego samego powodu Hang Seng spadł o 0,4 proc.
Na piątkowej sesji indeksy w Europie powinny skorygować swój wystrzał z końcówki wczorajszej sesji, jeśli opierał się on (a wszystko na to wskazuje) na założeniu, że S&P podąża w kierunku nowego rekordu hossy. Ale też znaczenie dla rynków mogą mieć odczyty PMI dla sektora produkcji (poznamy je zaraz po rozpoczęciu sesji) oraz oczywiście doniesienia z USA. Generalna ocena jest taka – indeksy są pod szczytami hossy i mają wyraźne problemy z dalszym ruchem w górę, co może w końcu przerodzić się w realizację zysków i dłuższą niż półtorej sesji korektę.
Emil Szweda
Open Finance