PKO BP: sto lat i co dalej?
Robert Lidke: Kiedy Pana zdaniem rola PKO w naszej gospodarce była ważniejsza, czy na początku działania banku, kiedy wprowadzano do obiegu złotego zamiast marki polskiej, czy teraz, kiedy PKO BP jest największym w Polsce bankiem?
Zbigniew Jagiełło: Kiedy 100 lat temu tworzono P.K.O., sytuacja naszego kraju była diametralnie różna od obecnej. W 1919 r. polska gospodarka była budowana praktycznie od zera. Bank był wtedy emanacją państwa, a kluczową jego rolą było zbieranie kapitału potrzebnego do stworzenia nowoczesnej jak na ówczesne czasy gospodarki.
Bez wsparcia ze strony P.K.O. nie udałoby się zrealizować takich projektów jak budowa portu morskiego w Gdyni, czy Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Zarówno wtedy, jak i teraz, bank ogrywał ważną rolę w gospodarce. Dziś działamy w warunkach silnej konkurencji w sektorze i poza nim – np. ze strony firm technologicznych. Z jednej strony jesteśmy beneficjentami dobrej sytuacji gospodarczej, a z drugiej strony nasze codzienne decyzje uwzględniają potrzebę wspierania gospodarki, czego wyrazem jest realizowana przez bank strategia „Wspieramy rozwój Polski i Polaków”.
PKO BP w okresie kryzysu 2008 roku nie ograniczał akcji kredytowej w przeciwieństwie do banków kontrolowanych przez kapitał zagraniczny. W tym kontekście „narodowość” właściciela banku ma znaczenie?
Od wielu lat zwracam uwagę na korzyści, jakie dla rozwoju gospodarczego niesie przeważający udział kapitału krajowego w sektorze bankowym. Polski kapitał powinien mieć w bankowości na tyle wysoki udział, aby to on mógł kreować trendy i wyznaczać kierunki rozwoju, w których uwzględniany będzie interes polskiej gospodarki, firm oraz konsumentów.
Kiedy ponad dziewięć lat temu powierzono mi misję kierowania PKO Bankiem Polskim, w sektorze bankowym dominował kapitał zagraniczny, a udział inwestorów krajowych wynosił niewiele ponad 30%.
W takiej konfiguracji, decyzje dotyczące biznesów w Polsce podejmowane w zagranicznych siedzibach banków-matek, nie zawsze uwzględniały długofalowe konsekwencje dla lokalnego otoczenia gospodarczego w Polsce. Na szczęście dzisiaj proporcje zaangażowania inwestorów krajowych i zagranicznych się już wyrównały, a nawet przeważyły na korzyść tych pierwszych, a proces konsolidacji rodzimego rynku bankowego nadal ma miejsce.
Czytaj także: 100 lat PKO BP. Prezes Zbigniew Jagiełło o planach banku na przyszłość >>>
Czy za 10 lat, w obliczu zmian technologicznych, rynkowych, regulacyjnych PKO BP będzie jeszcze bankiem, czy też będzie inną instytucją?
Cyfryzacja banków trwa i jest ona nieunikniona. Można spodziewać się kontynuowania wychodzenia przez banki z usługami w obszar szerszy niż tradycyjne usługi bankowe. Wielkie firmy technologiczne coraz silniej interesują się usługami finansowymi i stają się konkurentem dla tradycyjnych banków. Spodziewam się, że i one kiedyś będą podlegały silnym regulacjom.
Z kolei banki chcą być firmami technologicznymi z licencją bankową. Ciężko dziś prognozować, kto wygra, ale na pewno to, co już obserwujemy, wpłynie na kształt przyszłego świata finansów. Wyraźne zmiany widać już teraz w PKO Banku Polskim. Rozwój bankowości mobilnej, skracanie okresów pomiędzy kolejnymi wdrożeniami technologicznymi, jak np. wykorzystanie blockchaina, czy wreszcie utworzenie Chmury Krajowej, jasno pokazują, w jakim kierunku zmierza bank.
Jakie są szanse na to, że PKO BP będzie bankiem globalnym?
Jesteśmy liderem polskiego sektora bankowego, a różnica pomiędzy aktywami PKO Banku Polskiego i kolejnego banku wynosi ponad 100 mld zł. Gramy w innej lidze niż nasi konkurenci i w takiej sytuacji wychodzenie poza granice kraju jest dla nas naturalne. Wynika to ze skali polskiej gospodarki.
Jeśli chcemy zbudować duży na miarę europejską bank, to nie możemy rozwijać się, pozostając jedynie w kraju. Trzeba wyjść także na inne rynki, a pierwszy krok to zostanie graczem regionalnym.
Ostrożnie rozwijamy się w tym kierunku, otwierając oddziały zagraniczne w Czechach i Niemczech. Zastanawiamy się też nad kolejnymi kierunkami w Europie. Naszą aspiracją jest, aby zostać graczem europejskim.
Jak zdaniem Pana powinna być w głównej mierze finansowana polska gospodarka, przez sektor bankowy czy też przez rynek kapitałowy?
Zanim trafiłem do sektora bankowego, miałem okazję bliżej obserwować funkcjonowanie polskiego rynku kapitałowego. Mając taką perspektywę doświadczeń, uważam, że w zdrowej gospodarce wszystkie formy finansowania są ważne i nie można opierać się tylko na jednej z nich. Każda z form ma swoje plusy i minusy.
Banki operują powierzonym im kapitałem i dlatego muszą to robić w sposób ostrożny, dokładnie weryfikując kredytowane inwestycje. Takie podejście korzystnie wpływa na stabilność gospodarki, ale jest też szereg wartościowych projektów, które wymykają się twardym ramom bankowych standardów. Ich realizacja możliwa jest często dzięki możliwości pozyskania finansowania z rynku kapitałowego.
Trzeba też pamiętać, że działalność współczesnych banków dość mocno powiązana jest z rynkiem kapitałowym. Potrzebujemy zdywersyfikowanych form finansowania.