Pierwsza bramka Cristiano Ronaldo we włoskiej ekstraklasie – ile warta?
Całe 320 minut czekali kibice Juventusu na pierwszą bramkę Cristiano Ronaldo w rozgrywkach włoskiej ekstraklasy. CR7 zbudził się dokładnie w piątej minucie drugiej połowy spotkania Juventusu z Sassuolo. Obrońca mistrzowskiego tytułu rozegrał go na własnym boisku, na stadionie otwartym siedem lat temu.
Ta pierwsza bramka przyszła Portugalczykowi bez większego wysiłku: przypieczętował właściwie gola, którego goście próbowali sobie sekundę wcześniej strzelić sami. Nieco bardziej postarał się piętnaście minut później, gdy zdobył drugą i ostatnią bramkę dla Juventusu. Mecz z zajmującym doskonałe trzecie miejsce w tabeli Sassuolo zakończył się wynikiem 2 do 1.
Co sekundę jedno euro więcej
Chętni mogą obliczyć teraz, ile zarobił CR7 przez ten czas, gdy zapomniał, że jest CR7, to znaczy nie strzelając, jeżeli z każdą mijającą sekundą na jego koncie bankowym przybywa jeden euro (jego wynagrodzenie wynosi 31 milionów euro rocznie, czyli 2.583.333 miesięcznie, czyli 86.111 dziennie i 3.587 na godzinę).
Definitywnie o swojej wartości portugalski napastnik przekona władze turyńskiego klubu i kibiców już w środę 19 września, gdy rozegra on w Walencji w Hiszpanii pierwszy mecz w Ligi Mistrzów. Dla nikogo nie było tajemnicą, że CR7 jest potrzebny Juventusowi przede wszystkim w tych rozgrywkach.
Kosztowny brak awansu do Ligi Mistrzów
Mówi o tym na swój sposób sprawozdanie finansowe Juventusu za poprzedni sezon, 2017-2018, gdzie nie uwzględniono transferu Ronaldo, a zadłużenie klubu, wynoszące wówczas 309,8 milionów euro, wyjaśniono otwarcie niezakwalifikowaniem się do LM – a dokładnie eliminacją w ćwierćfinałach.
Nie wspomniano jedynie, przez grzeczność najprawdopodobniej, że doszło tego na skutego porażki z Realem Madryt, czyli poprzednim klubem Ronaldo.
To, jak sytuacja Juve wyglądać będzie w najbliższej przyszłości – czytamy w projekcie budżetu – „zależeć będzie w ogromnym stopniu od wyników sportowych, a w szczególności w Champions League”.
Jeszcze jeden nie bardzo zawoalowany apel do Portugalczyka, ażeby się postarał.
Uzdrawiający transfer
Jego przyjście do turyńskiego kluby wyszło mu jak na razie na dobre. Mimo podwyżki o 30 procent sprzedano 29.300 abonamentów na własny stadion za sumę 29,7 mln euro (o cztery miliony więcej niż w poprzednim sezonie).
Nie wyklucza się jednak podniesienia kapitału zakładowego, a nawet przyjścia nowych udziałowców. Największym z nich jest należący do rodziny Agnellich holding Exor, który kontroluje 63,77 akcji.
Prezesem Juventusu od ośmiu sezonów jest Andrea Agnelli, za którego kadencji zdobył on siedem kolejnych tytułów mistrza Włoch i dwa razy doszedł do finału Ligi Mistrzów. Do prawdziwego szczęścia potrzebny był więc rzeczywiście tylko Cristiano Ronaldo.
Za ponad miesiąc walne zgromadzenie akcjonariuszy Juventusu
Na posiedzeniu akcjonariuszy, które odbędzie się w Turynie 25 października, mowa będzie oczywiście o finansach. Ale nie tylko.
Dobiega bowiem końca kadencja dotychczasowej rady nadzorczej, w tym także dwóch członków ścisłego kierownictwa klubu, którym zawdzięcza on swoje dotychczasowe sukcesy. Chodzi o dyrektora sportowego Giuseppe Marottę i jego dyrektora generalnego Aldo Mazzię.
Przysłowie nakazywałoby nie zmieniać zwycięskiego zespołu, Marotta może jednak ulec podszeptom tych, którzy chcieliby powierzyć mu kierownictwo włoskiego związku piłki nożnej Federcalcio, posiadającego obecnie zarząd komisaryczny, co jest jednym z następstw niezakwalifikowania się reprezentacji Włoch na tegoroczny Mundial.