Pamięć i tożsamość
4 czerwca, rocznica wyborów, których symbolem pozostanie plakat z Gary Cooperem ze znaczkiem Solidarności i zdjęcia kandydatów opozycji z Lechem Wałęsą, to cezura tyleż znacząca, co symboliczna.
Wielu architektów ówczesnej zmiany pozostaje w zapomnieniu i samotności, wielu zaprzecza własnemu w niej współudziałowi, wielu jej beneficjentów nie kojarzy owej daty z niczym szczególnym. I dobrze.
W wolnym, demokratycznym kraju, każdy ma prawo do własnej pamięci, lub jej braku. Relatywizowanie ocen ex ante również nie jest niczym szczególnym. Warto jednak pamiętać, że rzecz miała miejsce przed Wiosną Ludów w Europie, mur berliński i wieżyczki z uzbrojonymi strażnikami był rzeczywistością równie realną jak Dowództwo Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Legnicy.
Dziś nie pamiętać o tym równie łatwo, co nikczemnie. Podobnie jak o tym, że ustalenia Okrągłego Stołu zmieciono w tym sensie, że tzw. Listę krajową odrzucono nawet w tzw. obwodach zamkniętych, w tej liczbie w resortach siłowych. Naród miał szansę przemówić i przemówił. Warto o tym pamiętać. Bowiem w tym sensie wygrali wszyscy, również Ci, którzy jak piszący te słowa, byli wówczas po stronie zwanej reżimową.
Spór o istotę i dialektykę przemian pozostawmy specjalistom. Podobnie jak rozważania, czy można było uzyskać więcej, szybciej i lepiej. Cieszmy się tym wszystkim, co składa się na naszą pozycję w rodzinie wolnych, demokratycznych Narodów, a czego nie doświadczylibyśmy, gdyby nie historyczne dzisiaj wybory 4 czerwca 1989 roku.