Opinie: Europa science fiction

Marek Rogalski

Hasła o finansowej czwartej Rzeszy nie są już tylko domeną mediów na marginesie głównego nurtu – czy to uboczny efekt strachu przed koniecznością podjęcia decyzji o de facto politycznej i fiskalnej unifikacji? Popularne są opinie, iż decyzja nt. powołania wpierw Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, a później Unii Europejskiej, a także wdrożenie wspólnego pieniądza w wybranych krajach, miały na celu zminimalizowanie powrotu scenariusza I i II wojny światowej, zwłaszcza że oba te konflikty zostały zapoczątkowane przecież przez samych Europejczyków. Tylko czy ten eksperyment ktoś jeszcze kontroluje?

Większość jest zgodna – powołanie UE było bardzo dobrym posunięciem, bo stał za tym pomysł stworzenia wspólnego europejskiego rynku, a także chęć wyrównania gospodarczych różnic dzielących poszczególne kraje. Ale co do wspólnej waluty opinie obserwatorów są mieszane, a historycy najpewniej będą mieli o czym opowiadać naszym wnukom. Bo euro – prymat polityki nad ekonomią nigdy nie zapowiada nic dobrego. Argumenty, iż to ułatwi inwestycje, przepływ kapitałów, zwiększy wolumeny wzajemnego handlu i tym samym da dodatkową ekonomiczną siłę Europie, która prędzej czy później musiałaby zmierzyć się z problemem globalizacji, były i są jak najbardziej słuszne. Ale wspólną walutę przyjmuje się ...