Opinie: Eurokryzys – która to już wersja?

Marek Rogalski

Europejski Bank Centralny jeszcze nigdy nie był na tak słabej pozycji jak teraz. Wiem, oficjalnie twierdzi się zupełnie coś innego, a Mario Draghi stara się utrzymywać wizerunek zdecydowanego w tym, co robi, szefa banku centralnego. Prawda jest jednak taka, że strefę euro czeka w najbliższych dwóch latach bardzo poważny kryzys, gdyż przyczyny ostatnich problemów wcale nie zostały rozwiązane. Reformy w krajach Południa, nazywanych w skrócie PIIGS, ale i też chociażby we Francji (która za jakiś czas może dołączyć do tej niechlubnej grupy) nie zostały doprowadzone do końca. Wskaźniki makroekonomiczne dla Paryża coraz wyraźniej odstają od tego, co prezentuje lider, czyli Niemcy.

Morale tamtejszego biznesu jest niskie, podobnie jak zaufanie do dotychczasowych elit politycznych – w efekcie coraz bardziej popularny staje się Front Narodowy Marie Le Pen, która nie ukrywa, że jej celem jest destabilizacja strefy euro i Unii Europejskiej. Generalnie okres wyborów w wielu państwach Unii Europejskiej przypada na lata 2016-2017, czyli tak naprawdę niedługo. Im gorsza będzie koniunktura w gospodarkach, tym chętniej wyborcy będą kierować się w stronę eurosceptycznych ugrupowań. Już teraz widać powracający strach przed Grecją, gdzie w słupkach sondaży dominuje skrajnie lewicowa Syriza. Zmiany gospodarcze i generalnie zaciskanie pasa nie dadzą wiele, jeżeli brakuje warunków do wyraźniejszego odbicia gospodarki. Ostatnie miesiące pokazują natomiast, że strefa euro niebezpiecznie zmierza ku powtórce scenariusza japońskiego – długotrwałej ...