Odwaga, by iść „pod prąd”
Polonia, ta z Bydgoszczy, była od zawsze w ostrej rywalizacji z miejscowym Zawiszą. Nie przeszkodziło to małemu Zbyszkowi, którego Ojciec był piłkarzem tej pierwszej, wybrać inaczej, skoro w Zawiszy widział możliwości sportowego rozwoju. Wkrótce zresztą współtworzył największe sukcesy łódzkiego Widzewa, w czasie, kiedy widzewski charakter i waleczność były znakiem firmowym polskiej piłki w wydaniu klubowym.
Prawdziwe sukcesy święcił Boniek z Juwentusem, gdzie „pierwsze skrzypce” grał wprawdzie Michael Platini, lecz to z podań Zibiego strzelał najważniejsze bramki. Kiedy polska reprezentacja po remisie z Peru stanęła wobec groźby zakończenia hiszpańskiego mundialu na fazie grupowej, to kapitan wziął na siebie całą odpowiedzialność za wynik – i splendor – za sprawą trzech bramek strzelonych Belgom.
Wcześniej podczas tak zwanej afery lotniskowej, a były to lata 80-te (!), stanął w obronie kolegów stawiając na szali osobisty los i dalszą karierę. Charakter wykazywał już jako junior, kiedy to postawił na karierę w dużej piłce, o czym miał odwagę mówić na boisku i poza nim. Być może to za sprawą charakteru właśnie zrobił tak spektakularną karierę, pomimo, że „papiery na granie” mieli inni.
Dziś kiedy nic nikomu nie musi udowadniać uzyskał mandat delegatów PZPN, którzy powierzyli mu funkcję Prezesa. W drużynie, którą zaprosił do współpracy są ludzie sukcesu, sportowego, ale przecież nie tylko. Niełatwe charaktery Koseckiego, Koźmińskiego, doświadczenie Nowaka, to potencjał.
Od kapitana tej drużyny zależy, czy zostanie uwolniony i właściwie wykorzystany. Arbitrami tej najtrudniejszej z dotychczasowych batalii jakie przyszło stoczyć Zbigniewowi Bońkowi będziemy my wszyscy. Pozostaje wierzyć, że jak dotąd nie zabraknie mu charakteru i determinacji w dążeniu do celu.