Obligacje czy fundusz obligacji – co lepsze?
Fundusze obligacji specjalnie nie odbiegają od bezpośredniej inwestycji w obligacje detaliczne. Pod względem wysokości osiąganych w przeszłości stóp zwrotu, w zależności od sytuacji, zyski różniły się o kilka punktów procentowych.
Bernard Waszczyk
Open Finance
Po co inwestować w fundusze obligacji, skoro można to robić samodzielnie? Czy jest sens korzystać z pośrednika, który za swoje usługi pobiera przecież prowizję? To naturalne pytania, które nasuwają się zapewne wielu spośród tych osób, które rozważają ulokowanie części oszczędności w ten właśnie sposób.
Odpowiedzi nie wskazują jednoznacznie na przewagę którejś z tych form, bo każda ma swoje plusy i minusy. Pod względem potencjalnych zysków też specjalnie od siebie nie odbiegają, bo w zależności od czynników makroekonomicznych, takich jak poziom inflacji oraz stóp procentowych ustalanych przez Radę Polityki Pieniężnej, raz o kilka punktów procentowych korzystniej wypadają obligacje, innym razem fundusze obligacji. Poniżej zamieszczamy porównanie na przykładzie czteroletnich obligacji o oprocentowaniu zmiennym, indeksowanych stopą inflacji (nazwa skrócona COI).
Obligacja jest papierem wartościowym, emitowanym najczęściej przez skarb państwa, ale także jednostki samorządowe czy przedsiębiorstwa. Kupno obligacji można porównać do udzielenia jej emitentowi pożyczki. W zamian, zobowiązuje się on wypłacić nabywcy określone odsetki oraz zwrócić całą pożyczoną kwotę w określonym terminie. Z kolei fundusz obligacji, jak sama nazwa wskazuje, inwestuje głównie w obligacje. W zależności od przyjętej strategii inwestycyjnej, lokuje w bezpieczniejsze, ale potencjalnie mniej zyskowne papiery skarbowe lub takie o wyższym oprocentowaniu, ale też o większym ryzyku, np. obligacje przedsiębiorstw. W odróżnieniu od osoby inwestującej na własny rachunek, fundusz, jako inwestor hurtowy, po pierwsze ma dostęp do większej palety instrumentów, a po drugie może uzyskać lepszą cenę zakupu, kupując na specjalnych aukcjach dla instytucji finansowych. Ani fundusz, ani inwestor indywidualny nie muszą czekać do wykupu papierów. Obligacje wprowadzone do obrotu na rynku regulowanym można sprzedać, a w przypadku tych nie notowanych, zwanych detalicznymi, czyli dwuletnich o stałym oprocentowaniu (DOS) oraz cztero- (COI) i dziesięcioletnich (EDO) o oprocentowaniu zmiennym, zależnym od inflacji, można skorzystać z opcji przedterminowego wykupu. Koszt operacji przeprowadzanej na giełdzie to prowizja maklerska, która w przypadku rachunków indywidualnych dla rynku obligacji przeciętnie wynosi ok. 0,2 proc., fundusze, jako więksi gracze, mają niższe stawki. Przedterminowy wykup obligacji detalicznych jest nieco droższy, bo dla obligacji DOS i COI to 1 zł, a dla EDO 2 zł od każdej obligacji. Przy wartości nominalnej obligacji na poziomie 100 zł daje to więc prowizję rzędu 1-2 proc. Wykup następuje w terminie pięciu dni od złożenia dyspozycji, czyli tylko nieznacznie dłużej niż trwa oczekiwania na pieniądze z umorzenia jednostek uczestnictwa. Płynność, czyli czas potrzebny na ewentualne spieniężenie inwestycji jest więc zbliżona. Jedynym ograniczeniem w przypadku obligacji detalicznych jest fakt, że żądanie przedterminowego wykupu można złożyć nie wcześniej niż po upływie miesiąca od daty nabycia obligacji i nie później niż na jeden miesiąc przed dniem ich wykupu.
Nie można oczywiście zapomnieć, że w przypadku funduszu nabycie jednostek uczestnictwa (a czasem także ich umorzenie) obarczone jest prowizją. Dla funduszy obligacji wynosi ona przeciętnie w granicach 1-2 proc. Nie trudząc się specjalnie, wykorzystując internetowe kanały dystrybucji, w większości przypadków można jednak tej prowizji uniknąć.
Przewagą funduszy jest możliwość znacznie większej dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Stosunkowo rzadko zdarza się też, że trzymają one obligacje aż do wykupu. Najczęściej sprzedają je wcześniej na rynku. Możliwość handlu obligacjami daje funduszom możliwość zarabiania na zmianie ich kursów, które podążają w przeciwnym kierunku niż ich rentowność. Ta z kolei zależna jest od wielu czynników makroekonomicznych, z których tymi o znaczeniu fundamentalnym są przywołane już inflacja oraz stopy procentowe. Teoretycznie i praktycznie daje to zarządzającym funduszami możliwość wypracowania dodatkowego zysku. Ale, każdy kij ma dwa końce. Gdy stopy procentowe rosną, ceny obligacji spadają, co negatywnie wpływa na wyniki funduszy.