Nieograniczone skutki reformy
Zapowiedziana przez NIK kontrola sposobu przejmowania pieniędzy z OFE na rzecz ZUS to dość rzadki dziś przykład interwencji państwa na rzecz interesów zwykłych obywateli.
Celem badania ekspertów NIK będzie sprawdzenie, na ile reforma emerytalna wpłynie na terminowość wypłat rent i emerytur. Szkoda, że ta analiza nie będzie dotyczyła także jej wpływu na wycenę akcji notowanych na GPW.
Bo tu widać wyraźną korelację pomiędzy zamierzeniami reformy OFE i notowaniami spółek. Gdy dodamy do tego poważne ryzyko ucieczki zagranicznego kapitału – wciąż dominującego na warszawskim parkiecie – oznacza to podrożenie kosztów obsługi długu publicznego (oprocentowania obligacji państwowych) Dopiero wtedy może się okazać, że ta księgowa sztuczka była doraźna i w skali wielu lat da efekt przeciwny do zamierzonego. Tu nie chodzi tylko o większe koszty dopinania na siłę długu publicznego dla oczu groźnych rewizorów z UE.
Chodzi o opinię środowisk gospodarczych, że Polska postępuje tak, jak w latach 40. i 50., kiedy pod hasłem odbudowy kraju nacjonalizowano mienie prywatne. To nie przypadek, że w ten właśnie sposób wielu komentatorów ekonomicznych z „Wall Street Journal” i „The Economist” widzi reformę OFE. A skoro Polska ma rezerwy rodzimego kapitału statystycznie na mniejszym poziomie na głowę niż Bangladesz, nietrudno zgadnąć, co to oznacza.