Na odsiecz Grecji
350 miliardów euro, to szacunkowa suma dotychczasowych zobowiązań Grecji. Efekt skali zostanie wzmocniony w postępie geometrycznym w miarę kolejnych pakietów pomocowych. Mówi się nawet o nowym planie Marshalla, co zapobiec ma rozszerzeniu kryzysu na Włochy i Hiszpanię.
By tak się stało, w ślad za wczorajszymi uzgodnieniami krajów strefy euro muszą zapaść techniczne ustalenia największych graczy w tej rozgrywce – Angeli Merkel i Nicolas’a Sarkozy’ego. Zarys porozumienia oznacza wydłużenie okresu spłaty z siedmiu do piętnastu lat. Zmianę oprocentowania z 4,5 proc w stosunku rocznym, do 3,5 proc, wreszcie przyjęcie tytułem zabezpieczenia obligacji emitowanych przez grecki rząd. Rynki walutowe nie zareagowały.
Czekają widać na konkretne uzgodnienia banków francuskich i niemieckich, w tej liczbie prywatnych. Doprecyzowania wymagają również zasady i rozmiary tego, co określono jako częściowe bankructwo Grecji. Nasze własne doświadczenie wskazuje, że nie musi to oznaczać katastrofy, a wręcz przeciwnie.
Wiele zależy także od tego na ile niemałe przecież fundusze strukturalne UE, z których Grecja nadal korzysta, zostaną alokowane w obszary i dziedziny warunkujące rozwój i wzrost konkurencyjności zamierającej gospodarki. Kolejny sprawdzian europejskiej solidarności wchodzi w decydującą fazę. Warto o tym pamiętać, kiedy będziemy sączyć drinki na plażach Korfu, Rodos i Thyry, lub bawić się w nocnych klubach Aten, Salonik, czy Larisy.