Na giełdach może być nerwowo
Choć prawdopodobnie pewien wpływ na nastroje inwestorów będą miały dziś dane dotyczące handlu zagranicznego Chin i Niemiec, będą one interpretowane głównie przez pryzmat wojny na sankcje między Rosją a sporą częścią świata. Na poranne notowania będą działać także obawy związane z kierunkiem ruchu na amerykańskim parkiecie, po tym jak w czwartek S&P500 zbliżył się do 1900 punktów oraz prawie 3 proc. spadek na giełdzie w Japonii.
Mocno niejednoznaczne okazały się dane z Chin. W lipcu aż o 14,5 proc. zwiększył się eksport, jednak import zmalał o 1,6 proc. W obu przypadkach rzeczywistość mocno odstawała od prognoz. Trudno o interpretację tych informacji. Pewne jest, że osiągnięto rekordowo wysoką nadwyżkę w handlu zagranicznym. Wyraźnie lepsze wieści napłynęły z Niemiec, gdzie eksport wzrósł o 0,9 proc., a import zwiększył się o 4,5 proc.
Sytuacja na Wall Street robi się coraz bardziej niepokojąca. W przypadku S&P500 poziom 1900 punktów ma znaczenie nie tylko psychologiczne. Jego przełamanie mogłoby mieć poważne konsekwencje w postaci kontynuacji ruchu w dół, przynajmniej o kolejne 50 punktów. Można się więc spodziewać zaciętej walki byków z niedźwiedziami w trakcie najbliższych sesji. Pierwsze znaczące dane dotyczące amerykańskiej gospodarki pojawią się dopiero w połowie przyszłego tygodnia, więc do tego czasu główną rolę będą grały emocje związane z sytuacją na rynku, prawdopodobnie z domieszką obaw rosyjsko-ukraińskich. Prób zahamowania trwającej od końca lipca spadkowej tendencji można oczekiwać już dziś. Od 25 lipca S&P500 stracił już 4 proc., zaliczając najpoważniejszą korektę od początku kwietnia, gdy również zniżkował o 4 proc.
Podobny scenariusz powinien być rozgrywany w przypadku DAX-a, który niebezpiecznie zbliżył się do poziomu 9000 punktów, zatrzymując się minimalnie powyżej dołków z 13 marca i 13 grudnia. Zwolennikom „numerologii” przypominamy, że 13 sierpnia już w przyszłą środę. Od szczytu z początku lipca DAX stracił prawie 1000 punktów, czyli niemal 10 proc. Poprzednio tak źle we Frankfurcie było w maju i czerwcu ubiegłego roku, gdy DAX zniżkował o ponad 8 proc.
Możemy się pocieszać, że na tym tle znacznie lepiej prezentuje się WIG20, który od początku czerwca poszedł w dół o 6,6 proc., a WIG50 dorównuje DAX-owi skalą zniżki, więc nie ma co tak bardzo narzekać. Zdecydowanie wolelibyśmy jednak porównywać się do Szanghaju, gdzie indeksy od początku czerwca zyskały po 8 proc. Przed warszawskimi bykami najważniejsze zadanie na najbliższe dni to obrona przed spadkiem indeksu blue chips poniżej 2300 punktów. Patrząc na czwartkowe zmiany kursów akcji największych spółek, można mieć pewne obawy.
Obawy przed dzisiejszą sesją wiążą się ze sporymi, sięgającymi 0,5-0,6 proc. spadkami kontraktów na amerykańskie i europejskie indeksy. Wpływ na nastroje będzie też niewątpliwie mieć prawie 3 proc. zniżka japońskiego Nikkei, wynikająca z rozczarowania brakiem działań przez Bank Japonii, choć trudno sobie wyobrazić jeszcze bardziej intensywne stymulowanie gospodarki tego kraju.
Roman Przasnyski
Open Finance