Mój prąd: panel na dachu – wyższa emerytura?
Ponieważ od pewnego czasu interesuję się jako konsument ograniczeniem wydatków na zużywaną przez moje gospodarstwo domowe energię, a także z tego powodu, że nasz portal dużo ostatnio pisze o odnawialnych źródłach energii to często szukam w Sieci różnego rodzaju przydatnych informacji z tej dziedziny.
Warto mieć dom
To powoduje, że kiedy odwiedzam jakiekolwiek strony internetowe to coraz częściej wyświetlają się mi reklamy AdSensowe różnych firm proponujących modernizację domowego systemu ogrzewania czy zainstalowanie paneli fotowoltaicznych.
Argumentacja reklamujących się firm jest bardzo prosta i konkretna – oszczędzanie i produkcja energii bardzo się opłaca, także zwykłemu Kowalskiemu, szczególnie jeśli mieszka we własnym domu.
Zwrot z inwestycji po 8 latach?
Jedna z firm argumentuje, że wydatki poniesione na zainstalowanie paneli fotowoltaicznych zwracają się przeciętnie po 8 latach, a bez kredytu po 6 latach.
Dalej firma zapewnia, że panele będą wydajnie pracowały przez 35 lat, co oznacza, że przez co najmniej 27 lat klient będzie miał prąd za darmo.
Firma informuje, że inwestycja może być sfinansowana kredytem, a rata miesięczna kredytu jest bliska kwocie, jaką trzeba zapłacić za rachunek tradycyjnemu dostawcy za prąd. I podsumowuje, że stopa zwrotu z takiej inwestycji jest bardziej atrakcyjna niż oprocentowanie dostępnych na rynku lokat.
Na tego typu wyliczenia składają się szybko spadające ceny urządzeń fotowoltaicznych, program rządowy „Mój prąd”, w którym przewidziano nawet 5 tysięcy złotych dotacji dla gospodarstw domowych o czym można przeczytać na naszych stronach – Program „Mój Prąd”: gospodarstwa domowe dostaną do 5 tys. zł dotacji. Nabór wniosków ruszy we wrześniu, a także ulga podatkowa w wysokości 53 tysięcy złotych o czym pisaliśmy wielokrotnie np. w artykule Czyste Powietrze i ulga termomodernizacyjna – jak wykorzystać?
Rządowi to też się opłaca
Ta hojność rządu bierze się z jednego powodu – zainstalowanie urządzeń fotowaltaicznych przez dziesiątki tysięcy gospodarstw domowych zmniejszy lukę w naszych zobowiązaniach wobec Unii Europejskiej dotyczących udziału OZE w naszym bilansie energetycznym.
Założenie instalacji domowej to kwestia kilku tygodni i w zasadzie od razu jest wytwarzana energia elektryczna. Im mniejsza będzie wspomniana luka, tym mniejsze kary będzie płaciła Polska za niezrealizowanie celu klimatycznego.
Dobitnie pisał o tym na naszych łamach Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej. Czytaj także: Zwrot rządu w kwestii OZE
Emerytura dzięki Słońcu?
To co cytowana przeze mnie firma pisze o opłacalności inwestycyjnej byłoby jeszcze bardziej przekonywujące gdyby dotyczyło przyszłych emerytów.
Co prawda zwykłemu Kowalskiemu trudno będzie zwiększyć swoje wpływy z tytułu ograniczenia zużycia gazu i rozpoczęcia produkcji własnej energii ( optymalne rozwiązanie to fotowoltaika połączona z pompą ciepła), ale jego zysk polegać ma na radykalnym ograniczeniu, nawet do zera wydatków energetycznych własnego gospodarstwa domowego.
Inaczej mówiąc jego środki finansowe, które będzie miał do dyspozycji każdego miesiąca będą o tyle wyższe, o ile zmniejszą się jego rachunki za gaz i energię elektryczną. Oczywiście po zwróceniu się inwestycji, a to ma nastąpić – jak zapewnia się w reklamach firmy – po 8 latach.
Dodatkowe argumenty
Decydując się na tego typu ruch inwestycyjny, który będzie rzutował na finanse gospodarstwa domowego w perspektywie 20-30 lat warto wziąć pod uwagę jeszcze inne czynniki. W tym czasie na pewno wzrośnie cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, może nawet już w przyszłym roku.
Polskie firmy energetyczne będą musiały zainwestować dużo pieniędzy w modernizację starych elektrowni, w budowę nowych. Sieci energetyczne też wymagają kosztownych remontów – to oznacza, że presja na wzrost cen energii będzie ogromna. Dodatkowo, coraz częstsze awarie sieci przesyłowych nie będą interesowały posiadaczy własnych „przydomowych elektrowni”.
Zmieniający się klimat, konieczność używania klimatyzacji to potencjalne przerwy w dostawach prądu – nieistotne dla prosumentów.
Posiadając własną energię elektryczną, Kowalski nie będzie miał oporów w zakupie i korzystaniu z prądożrącej klimatyzacji.
Samochód elektryczny dla emeryta
I kolejna korzyść finansowa, która pojawi się w perspektywie kilku najbliższych lat. Już w tej chwili są dostępne samochody w pełni elektryczne, albo hybrydy plug-in.
Za kilka lat, kiedy dzisiejszy 50-latek będzie emerytem, samochody elektryczne staną się dostępne dla przeciętnego Polaka.
Samochód napędzany własnym darmowym prądem – to kolejne zwiększenie możliwości nabywczych emeryta – w tym przypadku o kwotę, którą w miesiącu wydawałby na paliwo.
W ten oto sposób, posiadając dom można mieć dodatkową emeryturę z sufitu, przepraszam z dachu.