Mimo wysokiej inflacji Polacy na dbaniu o wygląd nie oszczędzają, branża beauty ma się dobrze
– Mimo że szeroko pojęta branża beauty zanotowała 7,5-proc. wzrost zaległości, to na tle całego sektora usług polskiej gospodarki, wypada wyjątkowo dobrze. Stąd nasz optymizm co do sytuacji branży. Są bowiem przedsiębiorcy, którzy w wyniku ostatnich perturbacji, ucierpieli zdecydowanie bardziej. Wśród nich są m.in. restauratorzy (dział 56), którzy powiększyli swoje zadłużenie o niemal 9 proc r/r. Nie najlepiej radzi sobie także transport (dział 49) – wzrost o 14 proc. r/r, działalność sportowa, rozrywkowa i rekreacyjna (dział 93) – 45 proc. oraz naprawa i konserwacja komputerów i artykułów użytku osobistego i domowego (dział 95) – ponad 160 proc., a przykłady można tylko mnożyć. – Skala przyrostu przedawnionego zadłużenia jak w soczewce pokazuje nie tylko to, które branże mierzą się z największą presją kosztową, ale także to, na czym Polacy chcą oszczędzać, a gdzie wydatków nie ograniczają – mówi prezes BIG InfoMonitor, Sławomir Grzelczak.
Polacy nie zmieniają niektórych przyzwyczajeń
Galopująca inflacja dotyka każdego z nas. Jak pokazują najnowsze wskaźniki GUS (Główny Urząd Statystyczny, „Dynamika sprzedaży detalicznej w październiku 2022 r.”, 23.11.2022 r.), względem października 2021 r., podrożało niemal wszystko, co jest nam niezbędne do codziennego funkcjonowania. Żywność (22,8 proc.), benzyna (16 proc.), opał (147 proc.) czy usługi lekarskie (17 proc.), to tylko niektóre z produktów i usług, które z miesiąca na miesiąc kosztują nas coraz więcej. Ten stan rzeczy zdecydowanie wpłynął na podejście Polaków do oszczędzania i wydawania, jednak nie we wszystkich aspektach. Są bowiem obszary, które – na tę chwilę – zdają się pozostawać bez zmian, a wśród nich są właśnie zabiegi pielęgnacyjne.
Inflacja wpływa na ograniczanie wydatków silniej niż pandemia, ale jej wpływ nie odbija się aż tak wyraźnie na korzystaniu z usług fryzjera czy kosmetyczki. Z badania przeprowadzonego przez Quality Watch na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor (Badanie Quality Watch zrealizowane w dn. 28-31 października 2022 metodą CAWI (komputerowo wspomagany wywiad internetowy) wśród Polaków w wieku 18+, Próba: n=1064) wynika, że wydajemy na ten cel więcej niż np. na kulturę, rozrywkę, wyjścia do restauracji, siłownię czy krótkie wyjazdy. Co. 3 respondent (33 proc.) wydaje na fryzjera i kosmetyczkę tyle samo, a aż 17 proc. pytanych zdecydowało się przeznaczać na ten cel więcej (wzrost o 7 pkt. proc.). Tylko 26 proc. podjęło decyzję, by wydatki na poprawę wyglądu tymczasowo ograniczyć.
Czytaj także: Wśród firm z sektora MŚP coraz częściej pojawia się wizja bankructwa >>>
Co może wydawać się zaskakujące, więcej niż przed kilkoma miesiącami przeznaczają na upiększanie wyglądu mężczyźni (19 proc. pytanych) niż kobiety (15 proc.). Jeżeli natomiast podzielimy odpowiedzi według grup wiekowych, dostrzeżemy, że więcej zamierzają wydać przede wszystkim młodzi ludzie, w wieku od 18 do 24 lat (25 proc.), czyli w zdecydowanej większości studenci, których finanse nie są jeszcze stabilne. Kolejne miejsca zajmują osoby po 65 r.ż. – 21 proc., grupy 25-34 i 35-44 lat (16 proc.) oraz 45-54 i 55-64 lat (odpowiednio 14 i 13 proc.). Jeżeli spojrzeć na to, jak odpowiedzi kształtują się względem miejsca zamieszkania, to oszczędności nie planują głównie mieszkańcy wielkich miast powyżej 500 tys. mieszkańców (21 proc. pytanych), co nie powinno dziwić, bo w dużych ośrodkach miejskich mediany wynagrodzeń wyglądają najlepiej.
Duży popyt gwarancją płynności finansowej
Kryzys gospodarczy wywołany wojną w Ukrainie, a w szerszej perspektywie również pandemia, bez wątpienia wpłynęły na biznesy specjalizujące się w dbaniu o wygląd. Jednak nie w tak dużym stopniu, jak na inne branże. Polki i Polacy nie chcą odmawiać sobie drobnych przyjemności i mimo trudnej sytuacji finansowej nadal decydują się na wizyty u barbera, fryzjera czy kosmetyczki, mimo że – jak podaje GUS – ci dość mono podnieśli ceny, bo o 15,7 proc. r/r.
Dane pokazują, jak trudne dla fryzjerów i kosmetyczek były pierwsze pandemiczne miesiące. W październiku 2021 r. ich zaległy dług był już o 17 proc. wyższy niż w marcu 2020 r. i wynosił 101 mln zł. Wówczas nastroje nie były optymistyczne, szybko jednak uległo to zmianie. Polacy tłumnie wrócili do salonów i gabinetów urody i umożliwili zatrzymanie szybko nakręcającej się spirali zadłużenia. W efekcie, w ciągu ostatnich 12 miesięcy, dynamika przyrostu zobowiązań uległa już spowolnieniu i wyniosła 7 proc., a zaległy dług w październiku wyniósł niespełna 109 mln zł.
Z całą pewnością możemy stwierdzić, że mamy w Polsce do czynienia z tzw. efektem szminki, czyli mechanizmem polegającym na zmianie preferencji konsumentów.
– Widocznie zmniejsza się konsumpcja dóbr luksusowych o dużej wartości przy jednoczesnym wzroście konsumpcji tych relatywnie tańszych luksusowych produktów i usług. Jeżeli nie stać mnie na drogą wycieczkę to swój status podkreślę chociażby wizytą weekendową w SPA. Trend obserwujemy także w danych GUS. W październiku 2022 r. największe wzrosty sprzedaży detalicznej r/r można było zaobserwować w przypadku odzieży i obuwia (14,3 proc.) oraz kosmetyków i leków (8,4 proc.). Spadła natomiast sprzedaż samochodów i motocykli (Główny Urząd Statystyczny, „Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w październiku 2022 r.”, 15.11.2022 r.). Jest więc szansa, że branża beauty, mimo rynkowych zawirowań, może odetchnąć z ulgą i w miarę optymistycznie patrzeć w najbliższą przyszłość – podsumowuje prof. Waldemar Rogowski, Główny Analityk BIG InfoMonitor (Grupy BIK).