Mimo drogiego kredytu modernizacja energetyczna opłaca się spółdzielniom mieszkaniowym
Robert Lidke: Czy można powiedzieć, że te wspólnoty mieszkaniowe czy spółdzielnie mieszkaniowe, które zdecydowały się na zainstalowanie instalacji fotowoltaicznych i pomp ciepła nie będą odczuwały wzrostu cen prądu, węgla i gazu?
Tomasz Walczak: To rozwiązanie, które prezentujemy czyli połączenie gruntowych pomp ciepła i magazynowania energii cieplnej w połączeniu z instalacją fotowoltaiczną powoduje uniezależnienie się od wzrostu cen standardowych nośników energii opartych o paliwa kopalne.
Posłużę się przykładem spółdzielni mieszkaniowej w Zwoleniu gdzie właśnie zastosowaliśmy takie rozwiązanie. Do tej pory w Zwoleniu ogrzewanie kosztowało około 8-9 złotych za metr kwadratowy miesięcznie, mówię tu o zaliczce na to ogrzewanie. Dzisiaj ta zaliczka wynosi 1 złoty za m2, bo teraz tylko tyle trzeba wydać na zakup prądu z sieci aby w całym roku pompa ciepła działała.
Jeśli cena energii elektrycznej wzrośnie o 100% to te proporcje będą wyglądały jeszcze bardziej korzystnie – bez naszego rozwiązania energia do ogrzewania kosztowałaby 18 zł/m2, a z użyciem pomp ciepła, magazyny ciepła i instalacji pv 2 złote. Czyli będzie to już różnica 16 zł na m2 ogrzewanej powierzchni budynku.
To jest tak jak byśmy sobie kupili samochód, który spala 1 litr paliwa na 100 km.
Tego typu rozwiązania najłatwiej jest stosować do budynków, które znajdują się w mniejszych miastach. Są to budynki 3-6 piętrowe, z kilkoma klatkami schodowymi. Takich budynków w Polsce jest na pewno ponad 100 tysięcy. Przy wysokiej i gęstej zabudowie trudno stosować pompy ciepła, magazyny ciepła i panele fv.
Jednak mieszkańcy większych miast są mniej narażeni na wzrosty cen energii cieplnej niż osoby z mniejszych miejscowości. W większych miastach ogrzewanie pochodzi z dużych elektrociepłowni.
Małe ciepłownie korzystające z węgla czy gazu są bardzo narażone na wzrost cen nośników energii. Każdy taki wzrost cen natychmiast przekłada się na wysokość rachunków mieszkańców małych spółdzielni mieszkaniowych.
Problemem może być nie tylko cena, ale sama dostępność węgla dla takiej małej ciepłowni…
Tak, znamy przykład Wierzbicy koło Radomia gdzie są kotłownie węglowe, które kupowały węgiel po 700-800 złotych za tonę, a dzisiaj mają cenę 3,5 tysiąca i kłopot w ogóle z zakupem tego węgla.
Powiedział Pan, że zielona inwestycja to tak jakby kupić sobie samochód, który pali litr paliwa na 100 km. Ale ten samochód jest drogi. Małej spółdzielni może nie być stać na kupno takiego samochodu, szczególnie przy tak drogim kredycie jak w tej chwili…
Całość prac jest finansowana kredytem termomodernizacyjnym na 100 procent wartości inwestycji, z premią termomodernizacyjną w wysokości 21 procent od BGK. Rata kredytu będzie podwyższała fundusz remontowy przy jednoczesnym obniżeniu zaliczki na ogrzewanie i koszt podgrzania ciepłej wody użytkowej.
Spółdzielnia, która decyduje się na kredyt musi wziąć pod uwagę całościowe koszty utrzymania mieszkania, fundusz remontowy, koszty ogrzewania, koszty ciepłej wody i z drugiej strony, ile te trzy składniki będą wynosiły po uruchomieniu inwestycji.
Oczywiście jest to kredyt oparty o WIBOR i rzeczywiście koszty tego finansowania rosną, ale koszty ogrzewania rosną jeszcze bardziej.
Dzisiaj klient, który decyduje się na takie rozwiązanie płaci mniej za ogrzewanie i ciepłą wodę, a jednocześnie ma wyremontowany budynek, nowe instalacje, i jego koszty całkowite będą niższe niż do tej pory.
Co najważniejsze jest zabezpieczony przed kolejnymi wzrostami cen energii czy brakiem węgla lub gazu.
Jeśli oprocentowanie kredytu zacznie spadać to obecne raty kredyty też będą spadać, co pozwoli spółdzielni szybciej spłacić kredyt jeśli nie obniży opłat na fundusz remontowy. Dlaczego? Bo spłata kredytu jest zabezpieczona na funduszu remontowym.
Mówiąc krótko, w funduszu remontowym pojawia się rata kredytu, ale z drugiej strony znikają dotychczasowe wysokie koszty ponoszone na zakup węgla czy gazu.
Jednak zmienne oprocentowanie kredytu może budzić niepokój spółdzielców i zniechęcać ich do wchodzenia w inwestycje, które właśnie ze względu na nieznane koszty obsługi kredytu tworzą pewne ryzyko. Może należy pomyśleć o bardziej bezpiecznych, bardziej zrozumiałych, bardziej przyjaznych formach wsparcia modernizacji energetycznej spółdzielni mieszkaniowych? W końcu członkowie tych spółdzielni w małych miejscowościach to nie są finansiści, są to często osoby starsze, którym powinny być dedykowane jasne i proste rozwiązania?
Kredyt komercyjny bez wkładu własnego z dopłatą 21 procent jest bardzo udanym rozwiązaniem. Omija wiele biurokratycznych raf.
Ale być może w okresie mocno zmiennych stóp procentowych warto wprowadzić rozwiązanie, które już zostało zaproponowane dla kredytów mieszkaniowych dla młodych ludzi – czyli kredyt na 2 procent, a resztę oprocentowania kredytu bierze na siebie państwo.
Dopłacanie przez państwo do rachunków za ogrzewanie gazem, dopłacanie do zakupów węgla – to są przepalane pieniądze
Pieniądze na te dopłaty do oprocentowania mogły by pochodzić z funduszy unijnych dedykowanych właśnie na przeprowadzenie transformacji energetycznej.
To były idealny komunikat dla spółdzielni decydujących się na modernizację energetyczną, ale też dla samorządów, które przecież mają wiele budynków komunalnych wymagających także ogrzewania.
Bo byłoby z góry wiadomo ile ta inwestycja będzie kosztowała przez kolejne lata, jakie będą raty kredytu i ile będzie kosztowało ciepło pozyskane z paneli fv i pomp ciepła.
Oszczędność będą oczywiste. Pozytywny skutek dla środowiska natychmiastowy. I jeszcze do tego zyska się bezpieczeństwo energetyczne.
Dopłacanie przez państwo do rachunków za ogrzewanie gazem, dopłacanie do zakupów węgla – to są przepalane pieniądze.
Trzeba myśleć o inwestowaniu tych pieniędzy w rozwiązania, które trwale zmienią nasz sposób wytwarzania energii i korzystania z niej. To jest właśnie transformacja energetyczna.