Mikrofirmy tracą na eksploatacji samochodów osobowych
Brzemienną w skutkach zmianą było wprowadzenie od 1 stycznia 2019 roku prawa do zaliczenia w koszty firmowe jedynie 75 proc. lub 20 proc. poniesionych wydatków na eksploatację samochodu osobowego. Wcześniej było to 100 proc. albo do limitu tzw. kilometrówki, czyli ewidencji przebiegu auta przedsiębiorcy.
Dostali po kieszeni
Aż 80 proc. klientów Tax Care prowadzących księgowość uproszczoną wykorzystuje w działalności przynajmniej jedno auto prywatne, w leasingu lub wprowadzone do ewidencji środków trwałych. – Zmiany najbardziej odczuwalne są przez małe firmy, w których wykorzystywany jest tylko jeden samochód – zarówno w działalności jak i prywatnie – i w których koszty zakupu paliwa i serwisu auta stanowią większość ponoszonych wydatków – mówi Justyna Pizło, księgowa Tax Care z Rzeszowa. Jej zdaniem, chodzi tu przede wszystkim o taksówkarzy, którzy tym samym samochodem zarabiają na życie i korzystają z niego prywatnie. Dotyczy to również przedsiębiorców oferujących przejazdy Uber.
Czytaj także: Samochód w firmie: koszty użytkowania mogą być większe niż cena auta >>>
– Ograniczenie możliwości odliczenia poniesionych kosztów eksploatacji do 75 proc. powodują realny wzrost dochodu do opodatkowania – podkreśla Barbara Konofalska-Tomczyk, Manager Zespołu Księgowego z Warszawy. O ile wzrosły obciążenia, zależy od branży, w której działa przedsiębiorca i częstotliwości używania samochodu. Z obliczeń Tax Care wynika, że na każdych 100 zł netto wydanych na paliwo firma „traci” niemal 28 zł kosztów, co przekłada się na wzrost zobowiązań wobec urzędu skarbowego. Przedsiębiorca opodatkowany skalą na każdych 400 zł netto wydanych na benzynę do samochodu osobowego, stanowiącego środek trwały w firmie lub użytkowanego na podstawie umowy leasingu lub najmu, zapłaci o 20 zł wyższy PIT. W przypadku auta prywatnego niewprowadzonego do ewidencji środków trwałych, ta różnica jest dużo większa i wynosi 64 zł więcej.
– Firmy w praktyce nie mają możliwości odliczenia pełnych kosztów od samochodu osobowego, jednak częstotliwość używania tego samochodu jest wciąż taka sama. Przedsiębiorcy nadal ponoszą te same koszty, co w 2018 roku, ale kwota podatku dochodowego do zapłaty często jest wyższa – podkreśla Justyna Pizło.
Czytaj także: Nowe zasady rozliczania kosztów firmowych samochodów w 2019 r. >>>
Wyboista droga przedsiębiorcy
Od 2019 roku właściciele firm nie muszą już zapisywać, ile przejechali w miesiącu kilometrów, ale nie oznacza to, że rozliczanie samochodów osobowych wykorzystywanych w działalności stało się prostsze. Przedsiębiorcy pytają, w jaki sposób rozliczać koszty związane z osobówką zakupioną z własnych środków, na kredyt, w ramach leasingu lub użyczoną i skarżą się, że przepisy znów zmieniono na ich niekorzyść. – Najwięcej wątpliwości wzbudza kwestia amortyzacji, rat leasingowych i ujęcia w kosztach ich pełnej wysokości oraz w warunkach ograniczenia wydatków eksploatacyjnych do 20 proc. lub 75 proc. – mówi Patrycja Ficek-Lech, Lider Zespołu Księgowego z Rzeszowa.
Dziś do kosztów przedsiębiorca może zaliczyć jedynie 75 proc., jeśli auto jest wpisane do środków trwałych firmy albo jest leasingowane czy dzierżawione lub 20 proc. wydatków eksploatacyjnych, jeśli jeździ prywatnym samochodem nie wpisanym do środków trwałych firmy.
Przedsiębiorca co prawda może ująć w kosztach 100 proc. wydatków związanych z eksploatacją samochodów będących w majątku firmowym, ale wiąże się to z przeznaczeniem pojazdu wyłącznie do celów firmowych, ze złożeniem w urzędzie skarbowym deklaracji VAT-26 oraz prowadzeniem bardzo szczegółowej ewidencji przebiegu pojazdu dla celów VAT, zawierającej mi.in. stany licznika przebiegu samochodu oraz trasy przejazdów. – Żmudne prowadzenie ewidencji zniechęca podatników, którzy wolą ujmować w kosztach 75 proc. wydatków eksploatacyjnych, by uniknąć prowadzenia dodatkowej dokumentacji – mówi Patrycja Ficek-Lech.
Jej zdaniem, zawiłość przepisów może powodować, że ciężko im zapamiętać sposoby rozliczania wydatków eksploatacyjnych w różnych przypadkach. Brak zrozumienia budzi u nich m. in. kwestia rozliczania 75 proc. kosztów eksploatacyjnych w przypadku samochodów użyczonych od najbliższej rodziny, gdy tymczasem ustawa pozwala im rozliczać jedynie 20 proc. wydatków poniesionych w związku z wykorzystywaniem własnego auta w działalności. Klienci często nie zdają sobie również sprawy z tego, że wyliczając 75 proc. bądź 20 proc. wydatków stanowiących koszt uzyskania przychodów, powinno brać się pod uwagę kwoty netto, powiększone o nieodliczony VAT.
Pod wpływem zmian część przedsiębiorców przestało rozliczać w kosztach działalności auta prywatne. Uznali, że odliczanie jedynie 20 proc. jest nieopłacalne. Rzadko decydują się na wprowadzenie aut prywatnych do ewidencji środków trwałych firm. – Może to być spowodowane faktem, że przychód ze sprzedaży takiego samochodu podlega opodatkowaniu jako przychód z działalności przez okres nawet 6-ciu lat od wykreślenia auta z ewidencji – mówi Barbara Konofalska-Tomczyk. Wielu przedsiębiorców nie zrezygnowało jednak z rozliczania kosztów samochodu w firmie, wybierając inne formy rozliczeń: leasing i najem. Uznali, że w kosztach działalności lepiej mieć trzy czwarte niż jedną piątą.
Łamigłówka dla księgowych
Na nowe przepisy narzekają też księgowi. Według Agaty Gmitrzyk, księgowej Tax Care z Rzeszowa, problem stanowi prawidłowe zakwalifikowanie kosztów. Jest to związane z tym, że do kosztów uzyskania przychodów, w zależności od rodzaju samochodu (osobowy, ciężarowy) a także rodzaju wydatku, można zaliczyć 100, 75 lub 20 proc. wartości netto (plus nieodliczony VAT) faktury. Niekiedy pojawiają się wątpliwości, do jakiej grupy można zakwalifikować dany koszt. Zdarza się też, że wyodrębnienie poszczególnych rodzajów kosztów na fakturze jest trudne lub nawet niemożliwe.
Z doświadczeń Agaty Gmitrzyk wynika, że koszty eksploatacji samochodu ciężko wyodrębnić z faktur dotyczących wynajmu samochodu na minuty lub na kilometry. Nie ma na nich informacji, jaka kwota odpowiada za czynsz najmu a jaka stanowi koszt eksploatacyjny. Podobny problem pojawia się przy fakturach leasingowych. Oprócz raty leasingowej często widnieją inne dodatkowe opłaty, jednak ich opis jest za mało doprecyzowany, aby można było jednoznacznie określić czego one dotyczą.
– W przypadku księgowych zmiana zasad rozliczenia powoduje konieczność bardzo uważnego księgowania i pełnej wiedzy na temat użytkowanych samochodów. Zwłaszcza w sytuacji gdy klient ma kilka aut, które wykorzystywane na innych zasadach, np. samochód ciężarowy, samochód osobowy w leasingu i osobowy własny wykorzystywany w działalności. Dla każdego z nich obowiązują inne zasady rozliczania kosztów – mówi Barbara Konofalska-Tomczyk. – Konieczna jest znajomość umowy leasingowej, a często również ogólnych warunków umowy. Zmusza to księgowych do zapoznawania się z treścią wielostronicowych dokumentów. Wiele jest też przypadków gdy trudno jest dotrzeć np. do dokumentów ubezpieczeniowych opłacanych przez leasingodawcę aby ustalić wartość samochodu zgłoszoną do ubezpieczenia AC. Opłaty za ubezpieczenie są wielokrotnie jedną z pozycji na fakturze – dodaje.
Za tak skomplikowanymi zmianami nie nadążają twórcy programów do samodzielnego rozliczania podatków. Natomiast księgowi ze zwykłych buchalterów zamieniają się w doradców przedsiębiorców.