Magiczne miejsce
W kawiarni Czytelnika przy ulicy Wiejskiej w Warszawie bywałem w antraktach pomiędzy kolegium redakcyjnym pod 17-tką, a powrotem pod 11-tkę, gdzie vis a vis owego miejsca spotkań bohemy i nas zwykłych zjadaczy chleba pracowałem z górą dekadę. Szybka przekąska, przegląd prasy, czasem mały koniaczek i... do pracy. Niekiedy obserwowaliśmy bacznie okrągły stolik pod filarkiem w rogu Sali. To tam właśnie spotykali się każdego przedpołudnia Gustaw Holoubek, Andrzej Łapicki i Tadeusz Konwicki, do których niekiedy przysiadali się Janusz Morgenstern, zwany przez przyjaciół Kubą i inni luminarze kultury.
Rozmowy niespieszne, obfitujące w cięte riposty i efektowne parabole dotyczyły kobiet, literatury, bieżącej polityki, futbolu, boksu i innych pasji tych wyjątkowych, kochających życie i ludzi, choć doświadczonych przez los facetów. Każdy z nich w codziennym życiu realizował się w innym wymiarze zawodowym i artystycznym, choć jak w przypadku filmowej Lawy spotykali się i na tym gruncie.
Pewnego dnia, jakby niepostrzeżenie przy stoliku, który w odróżnieniu od innych nigdy nie potrzebował kartki reserve zabrakło Gustawa Holoubka. Teraz widać nastał czas, kiedy uznał, że Olimpiady w Londynie nie będzie oglądał sam, wezwał więc do siebie Andrzeja Łapickiego. Towarzyszyć im będzie znawca nie lada w osobie Jerzego Kuleja, który w trakcie niedługiego posłowania wpadał do Czytelnika ad hoc, ale później odwiedzając pobliską siedzibę Polskiego Związku Bokserskiego zaglądał na herbatę i „coś mocniejszego” w miarę regularnie.
Panowie, pomimo reprezentowania z gruntu różnych dyscyplin znali się, cenili i darzyli sympatią. Pozostaje mieć nadzieję, że Tadeusz Konwicki, część z tego o czym rozmawiali przez lata, zechce w literackiej formie utrwalić i ocalić od zapomnienia.