Maciej Kocięcki: projekt Smart City ma wymiar społeczny

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

150102.kociecki.400xWypowiedź dla aleBank.pl: Maciej Kocięcki - Dyrektor Rozwoju M2M i Partnerstw, Orange Polska

Maciej Małek: Po raz kolejny spotykamy się na forum samorządowym, zatem na miejscu będzie pytanie co się przez ten rok zmieniło? Na ile projekt, który umownie nazywamy Smart City znalazł odzew? Co się udało zrealizować, a co się w nadchodzącej przyszłości pojawi na wokandzie?

Maciej Kocięcki: To jest najważniejsze to to, że powstaje zarówno w mojej firmie, jak i otoczeniu mojej firmy coraz większe zrozumienie dla tej grupy projektów., które określamy mianem Smart City – Inteligentnego Miasta, ale inteligentnego w ludzkim wymiarze.

MM: Budujemy inteligentną społeczność.

MK: Budujemy inteligentną społeczność. Miasto jest na tyle inteligentne na ile inteligentni są ludzie, którzy potrafią z tego skorzystać, potrafią wpływać na zmiany. Dlatego Inteligentne Miasto to jest wszystko to, co nas otacza. A wszystko to można zrobić lepiej, bardziej efektywniej, lepiej w sposób techniczny, w sposób bardziej przyjazny dla środowiska, dla ludzi. Gdybyśmy popatrzyli na grupę projektów, którymi się interesujemy, bierzemy w nich udział – niektóre są na początku drogi, niektóre są bardziej zaawansowane – jest to pełna gama projektów jakich miasto potrzebuje.

Możemy zacząć od oświetlenia ulicznego – z jednej strony wymagania usunięcia lamp, które są nieprzyjazne dla środowiska, wymiana na nowe, okazja do tego, aby wymienić je na lampy energooszczędne.        

MM: Czyli standaryzacja.

MK: Z jednej strony standaryzacja, z drugiej inne spojrzenie na potrzeby. Patrzymy nie tylko na to, aby się lampy świeciły, aby było jasno. Patrzymy także na to, aby one się świeciły dobrze. A dobrze znaczy wtedy, kiedy trzeba, z taką siłą, jaka być powinna i abyśmy wiedzieli, że ona na pewno świeci, bo jeśli nie, to trzeba ją wymienić na nową.

MM: Pakiet klimatyczny to również ta lampa.

MK: Tak. 30 procent energii elektrycznej można zaoszczędzić na oświetleniu. A latarni, jak się doczytałem, jest ponad 3 mln w Polsce. Jeśli sobie uświadomimy jaka moc jest dostarczana do tych latarni widać, że jest o co zawalczyć.

MM: Czy macie koncepcję gdzie te szeroko pojęte oszczędności – nie chodzi tylko o moc, ale także o pieniądze – jak je zagregować, gdzie je skierować, w jakie obszary rozwoju?

MK: Przede wszystkim istnieje pytanie gdzie powstaje każda oszczędność. Akurat przykład, który podałem jest bardzo przemawiający do wyobraźni. Rzeczywiście jest to autentyczne zmniejszenie kosztów. Trzeba pamiętać o tym, że infrastruktura oświetleniowa jest w różnych rękach – gminnych, odpowiednich zarządców dróg i mostów.

To nie ułatwia odpowiedzi na pana pytanie. Każdy będzie chciał gdzie indziej skierować środki. Ale tego typu oszczędności można skierować na dalsze usprawnianie infrastruktury. Możemy sobie powiedzieć, że tu mamy bezpośrednie oszczędności, a możemy sobie wyobrazić inne rozwiązania, np. budowa ścieżek rowerowych. Oszczędności nie są oczywiste. Budowa dróg może spowodować, że ci, którzy jeżdżą na rowerze przestaną jeździć samochodem, zatem nie będą zanieczyszczać powietrza itd. Gdzieś, kiedyś przełoży się to na pieniądze, ale tamta droga jest trochę dalsza.

Można to w końcu przełożyć na mniej oczywiste oszczędności, ale z drugiej strony rzeczy potrzebne.

MM: Rozmawiamy w czasie szczególnym, ponieważ bezpośrednio po wyborach część samorządowców odnowiła swój mandat, ale z wieloma będziecie nawiązywali relacje od nowa. Jakie to wyzwanie?

MK: Wszyscy się rozwijamy. Z tymi, którzy zostali będziemy kontynuować to, co rozpoczęliśmy. Jeśli chodzi o nowych to przypuszczam, że część z nich –  albo wszyscy – wygrali, ponieważ mieli dobry pomysł na swoją społeczność lokalną. Nie ulega wątpliwości, że tematy wokół Smary City, Smart Gminy to tematy, które dla nowo wybranych będą bardzo dobrymi pomysłami na ich sukces i na sukces miejsca, w którym pracują.

Co jeszcze jest ważne. W wielu miejscach wygrały ruchy samorządowe lokalne, zatem ludzie, którzy myślą w kategoriach lokalnych. Dla nas będzie to raczej nie dodatkowe wyzwanie, ale szansa.

MM: To, co pan mówi brzmi bardzo atrakcyjnie i zachęcająco, ale mam wrażenie, że w przestrzeni publicznej zbyt mało się na ten temat słyszy. Główne kampanie marketingowe, czy medialne – również te, które budują markę są nastawione na nieco inny segment rynku. Czy nie jest tak, że powinniśmy wychodzić z tym projektem do szerokiej publiczności?

MK: Reklama zawsze jest potrzebna. Nawet jeśli to reklama rzeczy oczywistych – szczególnie jeśli dla niektórych nie są one oczywiste. Wykonujemy bardzo dużo zadań w kierunku, aby mówić o pomysłach, o których wiemy. Tych, które były realizowane w Polsce, ale też za granicą – wiemy jakie one miały sukcesy, jakie były zagrożenia. To zapewne nie dociera bezpośrednio do mieszkańców i tutaj jest rola samorządów. To jest miejsce, gdzie można zgłaszać różnego rodzaju projekty, zapraszać ludzi, którzy zajmują się różnego rodzaju sprawami, można przedstawić projekt i dać osobom, które w decydowaniu uczestniczą dodatkową wiedzę, która nie do każdego może w tym momencie dotrzeć.

MM: Rozumiem, że taką szansę stwarza też nasze dzisiejsze spotkanie?

MK: Oczywiście. Niezwykle interesujące w naszym spotkaniu jest to, jak liczna jest grupa obecnych osób, jak są oni skoncentrowani na wysłuchaniu tego, co się tu dzieje. Nie znikają przed obiadem – to bardzo dobrze o nich świadczy.

Zobacz rozmowę w wersji wideo: „Maciej Kocięcki: Projekt Smart City ma wymiar społeczny”

aleBank.pl