Luzowanie nieskuteczne? Marco Draghi zapowiada rewizję strategii EBC już w marcu
Podczas poniedziałkowego wystąpienia przed Parlamentem Europejskim, szef Europejskiego Banku Centralnego Marco Draghi potwierdził plany marcowej rewizji dotychczas prowadzonej polityki monetarnej. Po konferencji prasowej z 21 stycznia br. to już kolejny przypadek, kiedy prezes EBC sugeruje dokonanie istotnych modyfikacji w prowadzonej dotychczas polityce banku. Również eksperci branży finansowej coraz częściej oceniają strategię luzowania ilościowego - nie tylko zresztą w wykonaniu EBC - jako nie przynoszącą spodziewanych efektów.
Termin przeglądu polityki monetarnej EBC nie został wyznaczony przypadkowo; w marcu tego roku dwuletni program luzowania ilościowego znajdzie się na półmetku. Równocześnie nowe okoliczności, jakie pojawiły się wraz z początkiem tego roku – podczas styczniowej konferencji Mario Draghi wskazał na takie uwarunkowania jak radykalny spadek cen ropy, kryzys chiński czy wreszcie zniżkujące giełdy na rynkach wschodzących (w tym również w Polsce) – wszystko to sprawiają, że pomimo ambitnych założeń polityki luzowania ilościowego groźba deflacji nie została pokonana. Jednym z problemów wskazywanych przez ekspertów jest również relatywnie małe zaangażowanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw na rynku kapitałowym, przez co ich wzrost nie jest w praktyce stymulowany przez obecną politykę EBC. Tradycją stało się już finansowanie europejskich „misiów” głównie poprzez kredyty bankowe. Na marginesie warto zaznaczyć, że w Polsce dostępność finansowania kapitałowego dla najmniejszych graczy na rynku jest znacznie niższa aniżeli w krajach „starej” Unii. Te wszystkie uwarunkowania sprawiają, że szef EBC najchętniej widziałby dalszy rozwój programu luzowania ilościowego. Tymczasem przedłużenie dotychczasowej strategii – jak również na zwiększenie środków przeznaczonych przez EBC na interwencyjny skup obligacji skarbowych – może się wiązać z silnym oporem, przede wszystkim ze strony Niemiec. Z kolei utrzymywanie status quo zagraża w pierwszej kolejności rynkom wschodzącym; zdaniem prezesa EBC, oznaczać to może dalszy odwrót inwestorów z tych rynków.
Eksperci Bank of America Merrill Lynch zwracają uwagę na inny problem, pojawiający się na rynku kapitałowym; na przestrzeni ostatnich sześciu tygodni europejski rynek instrumentów o stałym dochodzie (w tym w szczególności obligacji korporacyjnych) odnotował przeszło pięciomiliardowy odpływ środków. Stało się tak pomimo zapowiedzi prezesa EBC z 21 stycznia odnośnie możliwości kontynuacji polityki luzowania ilościowego. Zdaniem analityków BofA, główną przyczynę stanowi fakt, iż wśród czołowych emitentów obligacji coraz większy udział mają spółki z kategorii tzw. upadłych aniołów – czyli przedsiębiorstw, nierzadko należących do ścisłej europejskiej i światowej czołówki, których rating w ostatnim czasie znacząco się obniżył lub też w ogóle utraciły one ocenę inwestycyjną. Zakup papierów dłużnych emitowanych przez taki podmiot to inwestycja obciążona wyjątkowo wysokim poziomem ryzyka – a niektóre branże, takie jak sektor bankowy czy ubezpieczeniowy, nie mogą wręcz kupować obligacji „upadłych aniołów” z powodu barier regulacyjnych. Ten gigantyczny odpływ środków z rynku kapitałowego nie został zrekompensowany przez skup rządowych papierów dłużnych; w opinii ekspertów Bank of America Merrill Lynch, napływ kapitału do funduszy rynku pieniężnego i obligacji wyniósł zaledwie 1 procent.
Własną statystykę skupu aktywów opublikował również ostatnio Europejski Bank Centralny. W minionym miesiącu zakupy instrumentów finansowych dokonane przez EBC przekroczyły 62 mld euro; zdecydowaną większość z nich stanowiły papiery długu publicznego. Tylko w ostatnim tygodniu stycznia spośród 18 mld euro wyłożonych przez bank 14,5 mld euro przypadło na obligacje rządowe. Akcje ABS i listy zastawne nabyte tym czasie warte były odpowiednio 1,81 i 1,68 mld złotych.
Karol Jerzy Mórawski