Lepsze dane zza oceanu pomogły bykom
Zaskakująco dynamiczny wzrost zamówień na dobra trwałe w Stanach Zjednoczonych podtrzymał dobre nastroje w Europie. Naszym indeksom pozwolił odrobić spore przedpołudniowe straty.
Warszawski parkiet w środę znów należał do najsłabszych w Europie. Jedynie w pierwszych minutach sesji indeks największych spółek oraz wskaźnik szerokiego rynku zyskiwały po około 0,3 proc. Już po kilkunastu minutach handlu doszło jednak do sporego spadku. WIG20 błyskawicznie znalazł się poniżej 2300 punktów. Po dwóch godzinach dotarł do 2260 punktów, tracąc prawie 1,6 proc. W tym czasie niewielkie osłabienie widoczne było także na głównych giełdach europejskich, jednak tam indeksy nie tylko nie spadły pod kreskę, ale szybko poszły mocniej w górę. Przed południem w Paryżu, Frankfurcie i Londynie wskaźniki rosły po około 1 proc. Trudno przypuszczać, że inwestorzy w Warszawie aż tak bardzo przejęli się informacją o znacznie mniejszej niż się spodziewano dynamice sprzedaży detalicznej. Wyniosła ona w lipcu 8,2 proc. Oczekiwano zaś, że sięgnie ona 10,5 proc. Europejskim graczom we wzroście nie przeszkodził ani spadek ze 111,9 do 108,7 punktu indeksu nastrojów niemieckich przedsię biorców, ani zmniejszenie się o 0,7 proc. zamówień w europejskim przemyśle. W obu przypadkach spodziewano się znacznie lepszych danych. Indeks Ifo znalazł się na poziomie najniższym od roku. W przypadku zamówień liczono na ich wzrost o 0,5 proc.
Sytuacja jeszcze bardziej poprawiła się po publikacji danych zza oceanu. Okazało się, że w lipcu zamówienia na dobra trwałego użytku zwiększyły się aż o 4 proc., po tym jak miesiąc wcześniej spadły o 1,3 proc. Spodziewano się ich zwyżki o 1,9 proc. Co prawda po wyeliminowaniu podlegających sporym wahaniom zamówień na środki transportu wzrost wyniósł jedynie 0,7 proc., ale tu spodziewano się spadku o 0,4 proc. W reakcji na te dane indeks w Paryżu poszedł w górę o prawie 1,5 proc. We Frankfurcie zwyżka przekroczyła 2,5 proc. Trochę oddechu złapały też byki na naszym parkiecie. WIG20, który po porannej przecenie trzymał się przez kilka godzin w okolicach 2270 punktów, zdołał wyjść na niewielki plus i powrócić powyżej 2300 punktów. Utrzymanie się na tym poziomie przychodziło jednak indeksowi ze sporym trudem.
W pierwszej części sesji największe spadki dotykały akcji banków i spółek surowcowych. Liderem były zniżkujące chwilami o ponad 5 proc. papiery Banku Handlowego. Po prawie 2 proc. traciły Pekao i PKO. Walory KGHM w najgorszym momencie szły w dół o 2,5 proc. Po 2 proc. traciły akcje Lotosu, PKN Orlen, PGE i Tauronu. Wyjątkiem na tym tle były rosnące przez niemal cały dzień o ponad 1 proc. walory Bogdanki i CEZ. W popołudniowej fazie poprawy sytuacji chwilami o 4 proc. w górę szły akcje Telekomunikacji Polskiej, po 3 proc. zyskiwały papiery PZU i TVN.
WIG20 odważniej ruszył w górę dopiero gdy zwyżka na Wall Street nabrała tempa i słabł, gdy topniała. Ostatecznie zyskał 0,11 proc., WIG wzrósł o 0,08 proc., mWIG40 o 0,23 proc., a sWIG80 spadł o 0,51 proc. Obroty wyniosły prawie 790 mln zł.
Komentarz przygotował
Roman Przasnyski, Open Finance