Kwestia wyboru
Nasze wybory, duże i małe decydują często na całe lata o pomyślnym bycie, lub rozczarowaniach frustracjach i konfliktach. Dzieje się tak zarówno w wymiarze jednostkowym, jak w odniesieniu do całych zbiorowości, a niekiedy narodów i państw.
W chwili gdy piszę te słowa jesteśmy po pikietach, stosunkowo nielicznych, gdy odnieść je do zapowiedzi inicjatorów, tzw. frankowiczów. Dzisiaj zaś Grecy, których parlament nie zdołał wyłonić Prezydenta, powtórnie wybiorą swoich reprezentantów.
Oba wydarzenia różni skala, czas, podłoże ekonomiczne i społeczne. Oba łączy frustracja, brak zaufania i roszczeniowe postawy wynikające z resentymentów i tęsknoty za stanem beztroskiej konsumpcji, bez szczególnych starań o mnożenie stanu posiadania, czy analizowania źródeł pozornego dostatku.
Dla frankowiczów nadchodzą, jak się zdaje, lepsze czasy. Pomoc deklarują Rząd, Związek Banków Polskich, banki, które udzielały kredytów denominowanych w szwajcarskiej walucie, wreszcie Komisja Nadzoru Finansowego a nawet Prezydent.
W Grecji faworytem zdaje się być skrajnie lewicowe ugrupowanie Siryza zapowiadające już dziś renegocjację warunków na jakich Unia wspiera upadłą grecką gospodarkę i odejście od polityki restrykcyjnych oszczędności. Rzecz jasna restrykcyjnych na grecką miarę. Zadłużenie na łączną kwotę 320 miliardów euro sprawia, że dzisiaj to problem raczej całej Wspólnoty, niż tylko Greków. Narodu tyleż dumnego, co nie nawykłego do wyrzeczeń i przysłowiowego zaciskania pasa.
Co do osób, które dotknął rosnący kurs franka sprawa jest dalece nie jednoznaczna. Oczekiwania radykalnych działań od zaraz nie znajdują uzasadnienia ani w skali problemu, ani rzeczywistych rozmiarach kłopotów, gdyż do chwili obecnej nie wiadomo ilu z kredytobiorców stanęło w obliczu groźby utraty wymarzonego m, czy braku możliwości regularnej obsługi zaciągniętego zobowiązania.
Przemilcza się fakt, że banki indywidualnie traktują każdy przypadek, a procedury windykacji zastępuje restrukturyzacja zobowiązań.
Słowem, nie ma przestrzeni dla generalnych, doraźnych i trudnych do oszacowania w zakresie przyszłych skutków posunięć, motywowanych tyleż chęcią przypodobania się populistom i demagogom, co przerzuceniem odpowiedzialności za skutki własnych wyborów na innych. W tej liczbie tych, którzy w analogicznych okresach, zaciągali zobowiązania w rodzimej walucie. Przewalutowanie, co postuluje wielu, wcale nie oznacza, że w perspektywie najbliższych dwóch lat nie staniemy w obliczu zawirowań, które dotkną stabilnych podstaw polskiego systemu bankowego, który bazuje przecież na zaufaniu wszystkich stron zaangażowanych w ten proces. Warto o tym pamiętać, również w kontekście greckich zapowiedzi o możliwości wyjścia ze strefy euro.