Kumulacja fatalnych wiadomości dla złota za nami
Posiadacze żółtego kruszcu kończą ze stratą drugi tydzień z rzędu. Przecena w ujęciu pięciu dni sięgnęła około sześciu procent, niemal tyle samo, ile tydzień wcześniej. Sprzedający doprowadzili wartość uncji chwilowo nawet do 1180 dolarów, jednak wtedy na rynku pojawiła się strona popytowa, doprowadzając wartość metalu w piątek do poziomu około 1230 dolarów. Złoto nie było tak tanie od sierpnia 2010 roku.
To, co obecnie obserwujemy na rynkach, to negatywna kumulacja i prawdziwy wysyp złych danych dla posiadaczy złota. Kiedy tylko cena uncji ustabilizowała się po decyzji amerykańskiej Rezerwy Federalnej o planowanym ograniczeniu programu luzowania ilościowego, pojawiły pierwsze doniesienia o problemach na chińskim rynku międzybankowym. Inwestorzy przerazili się wizją poważnego kryzysu w Państwie Środka, które jest jednym z największych posiadaczy i odbiorców metalu na świecie. Mocna przecena dotknęła tamtejsze rynki akcji – na przykład Shanghai Composite spadł w ciągu jednego dnia o ponad pięć procent, czyli najwięcej od czterech lat.
Obecnie na chińskich giełdach widać jednak pierwsze symptomy poprawy sytuacji, a to w dużej mierze za sprawą krajowego urzędu nadzorującego system bankowy. Z jego zapewnień wynika, że sytuacja jest w zupełności pod kontrolą. Tamtejsze instytucje mają 1,5 biliona juanów w gotówce, czyli niemal 250 miliardów dolarów. To dwukrotnie więcej, niż jest potrzebne żeby zapobiec kryzysowi, wynika z komunikatu wystosowanego przez urząd. Pieniądze te mogą zostać w każdej chwili przeznaczone na płatności lub rozliczenia, zapewnia komisja nadzorująca system.
Mimo tych zapewnień, inwestorzy mają pełną świadomość tego, że gospodarka Państwa Środka i tak mocno hamuje. Tamtejszy urząd statystyczny podał w ubiegłym miesiącu, że dynamika produkcji przemysłowej zwolniła w maju do poziomu 9,2 procent w ujęciu rocznym. Rozczarowaniem dla ekonomistów okazały się też dane dotyczące eksportu, który wzrósł w badanym okresie zaledwie o procent do poziomu 185,8 miliardów dolarów, wobec zakładanej dynamiki w wysokości ponad plus siedmiu procent. Dlatego w najbliższych dniach cena złota może bezpośrednio zależeć od publikacji z Państwa Środka. Inwestorzy zwrócą uwagę przede wszystkim na wyniki PMI dla sektora przemysłu i usług.
Spore obawy tyczą się również sytuacji w Indiach. Dla gospodarki największego importera kruszcu, zamiłowanie jego mieszkańców do złota to obecnie coraz większy problem. Hindusi bez względu na spadające ceny, kupują metal w każdych ilościach. Problem w tym, że Indie same złota nie produkują, tylko je sprowadzają z zagranicy. Sprawia to, że deficyt w handlu zagranicznym z miesiąca na miesiąc urasta do coraz większych rozmiarów – obecnie to już ponad 20 miliardów dolarów, co osłabia krajową rupię. Inwestorzy obawiają się więc, że tamtejszy rząd i bank centralny wprowadzą obostrzenia, mające na celu ograniczenie popytu.
Między innymi patowa sytuacja w Indiach przyczyniła się do korekty prognozy cen złota przez Goldman Sachs. Bank inwestycyjny prognozuje, że na koniec 2013 roku, uncja drogocennego metalu będzie kosztowała 1300 dolarów, czyli ponad 9 procent mniej, niż wynikało z wcześniejszego raportu. Na tym jednak nie koniec. Analitycy Goldman Sachs szacują, że w 2014 roku wartość kruszcu będzie dalej spadała i na koniec grudnia, za uncję trzeba będzie zapłacić 1050 dolarów, o ponad 17 procent mniej, niż prognozowano wcześniej.
Jak będą się kształtowały ceny w najbliższych dniach? Minione sesje pokazały, że na rynku jest wielu chętnych do kupowania złota po cenie 1200 dolarów. Oznacza to, że psychologiczna wartość może okazać się silnym wsparciem przed ewentualnymi spadkami. Prognozy analityków przepytanych przez serwis Bloomberg tym razem stawiają na remis.15 uczestników ankiety spodziewa się wzrostów, 14 szykuje się na spadki, trzech ekspertów nie przewiduje większych wahań cen.
Piotr Wojda
Mennica Wrocławska