Krzywa gęba demokracji
Z racji powinności służbowych w niedzielne przedpołudnie opuściłem Warszawę. Już jednak wczesnym popołudniem tego dnia żona odwożąca córkę na lotnisko Okęcie, powiadomiła mnie o gorszących zajściach z udziałem przedstawicieli obozu narodowo-radykalnego. Owi jak mówi Artur Zawisza rycerze niepodległości, którzy od rana zjeżdżali się z całej Polski przybyli, by zaprotestować przeciw: "Żydom, pedałom i liberałom".
Popołudniowy spacer po Krakowie nie przyniósł żadnych negatywnych emocji. Jedynie pod tzw. krzyżem katyńskim liczne wozy transmisyjne oczekiwały na złożenie wieńców. Za to nazajutrz Jan Pospieszalski nazywał w studio kawy, czy herbaty kolegę dziennikarza hieną i demonstrował gilzę, którą jego zdaniem wystrzelili funkcjonariusze policji w kierunku 10-cio letniego chłopca. Proponował przy tym, by Prezydent przytroczył ją obok kotyliona w biało-czerwonych barwach. W opinii JP, to zamaskowani prowokatorzy policyjni wszczęli burdy z użyciem kamieni i kominiarek.
W tym czasie w Gdańsku, Olsztynie, Poznaniu i setkach innych miast było normalnie. Ludzie manifestowali dumę i radość z faktu bycia Polakami w wolnej Ojczyźnie. Defilady, przemarsze, pochody, pikniki, wieczornice. I tak od świtu do zmierzchu.
Tylko w Warszawie postanowiono zarejestrować wszystkie te manifestacje, które w samym założeniu były kontra. Nie tego dnia, nie z takiej okazji mili państwo!
Dziękuję tylko Bogu, że Ci dla których słowo Polska nie jest tylko pustym dźwiękiem, w swojej masie są poza narracją proponowaną, czy raczej narzucaną, przez zakompleksionych konusów w rodzaju Artura Zawiszy.