Kronika Steena | Kiedy zmiana nie jest zmianą
Prezydent Trump pozostaje enigmą nawet dla osób, które z nim osobiście rozmawiały. Jego osobowość jest pełna sprzeczności a zachowanie można określić kompulsywnym. Tym niemniej jestem zaskoczony jego wysoką aktywnością i umiejętnością zarażenia nią innych. Trumpowi udało się bowiem przekonać wielu inwestorów, że można uwolnić „zwierzęcego ducha” gospodarki, co jest bliskie koncepcji laissez-faire Adama Smitha.
(Która, oczywiście, była jedynym modelem gospodarczym przed pojawieniem się sporządzonej przez Karla Marxa definicji kapitalizmu i komunizmu.)
Istnieje jednak jeden problem z uwolnieniem tego słynnego „zwierzęcego ducha”… laissez-faire stoi w całkowitej sprzeczności wobec przekonań Trumpa! Według nowego prezydenta USA „uwolnienie” ma polegać na zmuszeniu amerykańskich spółek (i używam tu dyplomatycznego określenia) do zachowania miejsc pracy w USA mimo faktu, że takie działania uderzą w dłuższej perspektywie w ich zyski i wydajność.
Jest także bardzo interesujące, że Trump chce „tworzyć nowe miejsca pracy” w gospodarce, której rynek pracy jest bliski osiągnięcia pełnego potencjału, na co wielokrotnie wskazała Rezerwa Federalna (Fed). Obecna stopa bezrobocia w USA znajduje się poniżej swoich średnich poziomów.
Szybka porada dla Trumpa: nie chodzi o więcej miejsc pracy, ale o wyższą wydajność amerykańskiej gospodarki. Wyższa wydajność przełoży się na wzrost płac oraz większą liczbę bardziej jakościowych dostępnych etatów.
Istnieje niemal idealna korelacja między wzrostem PKB a wydajnością gospodarki USA. Działania Trumpa zmierzają w dokładnie przeciwnym do preferowanego kierunku – jakim byłaby inwestycja w badania i naukę, wzrost konkurencyjności oraz, przede wszystkim, w amerykański system edukacyjny. Zamiast tego nowy prezydent zmusi firmy do zachowania jak największej liczby etatów w USA. Jednak działania te będą oznaczać dalsze wspieranie tradycyjnego sektora wytwórczego kosztem przejścia do bardziej nowoczesnego i konkurencyjnego etapu gospodarczego.
Jest to dowodem, że celem Trumpa jest powrót do opartej na przemyśle gospodarki znanej nam z lat 50-tych i 60-tych.
Nowy Nixon?
Od dawna jestem zdania, że najlepszym sposobem, aby zrozumieć działania Trumpa, jest przypomnienie sobie prezydencji Richarda Nixona. Za czasów Nixona USA obniżyły swoją aktywność w polityce zagranicznej (doktryna Nixona), utrzymywały reżim słabszego dolara (słynne stwierdzenie Sekretarza Skarbu Connally’ego: „to nasz dolar, ale wasz problem), prowadziły nacjonalistyczną agendę, prezydent reprezentował dosyć agresywne nastawienie, a Biały Dom pozostawał w konflikcie z Fedem – konflikcie, który w końcu przegrał ówczesny Prezes banku centralnego Burns.
To tylko kilka z podobieństw.
W moim odczuciu teoria ta została częściowo potwierdzona, gdy dowiedziałem się, że jedną z rzeczy, które Trump umieścił w Gabinecie Owalnym był list od Nixona. Moje ostatnie podróże dały mi kolejne dowody na to, że Trump czci prezydenturę Nixona i chciałby ją naśladować. Otrzymałem pewną ciekawą informację w tym względzie, ale podlega ona Regule Chatham House, więc musicie mi uwierzyć na słowo!
Jesteśmy więc już trzy tygodnie po inauguracji prezydentury Trumpa – czego się na razie dowiedzieliśmy?
Udało mu się utrzymać narrację dotyczącą reflacji w USA, jednak jeśli chodzi o konkrety – czyli, co udało mu się zrealizować ze swoich obietnic, to jego wyniki nie wyglądają kolorowo:
- Zakaz podróżowania zmierza właśnie do Sądu Najwyższego.
- Coraz bardziej prawdopodobne jest, że ustawa Affordable Care Act zostanie raczej zastąpiona, a nie zlikwidowana, a do jakichkolwiek zmian dojdzie dopiero w 2018.
- Polityka zagraniczna jest jednym wielkim bałaganem – Trump „gra twardziela”, ale wycofuje się ze swoich zapowiedzi bardzo szybko (na przykład, po wcześniejszym obraniu sobie za cel Chin, Trump nagle potwierdził trwającą dekady politykę USA wobec tego państwa, dopuszczającą ideę „Wielkich Chin”, która, na przykład, nie uznaje państwowości Tajwanu).
- Prezydent szybko przeszedł od stwierdzenia, że „NATO nic nie daje” do potwierdzenia uczestnictwa w majowym szczycie (który jest bardziej imprezą okolicznościową z okazji przeniesienia siedziby NATO niż prawdziwym szczytem).
- 9 lutego Trump zapowiedział „plan fenomenalnego podatku”, co pociągnęło silnie w górę rynki akcji…
Wniosek? Amerykańskiej polityki nie można obecnie oceniać przez pryzmat tego, co mówi Trump, ale przez pryzmat tego, jakie decyzje faktycznie realizuje. To kluczowe – należy zignorować jego tweety i skupić się na tym, co zrealizował ze swoich obietnic.
Trump jest coraz bardziej podobny w polityce zagranicznej do Obamy, a jego działania wewnątrz państwa będą teraz skupiać się na „planie fenomenalnego podatku” – planie, wokół którego istnieje na razie więcej pytań niż odpowiedzi.
Gdy sekretarz prasowy Białego Domu Sean Spicer został zapytany czy proponowany plan będzie spójny z propozycjami Republikanów, odpowiedź była następująca:
“Nie chcę wybiegać przed szereg, mogę jedynie powiedzieć, że po raz pierwszy społeczeństwo będzie świadkiem pełnej, szerokiej reformy podatkowej…”
Myślę, że można skwitować to słowami Tidwella z Jerry Maguire: chcemy dowodów!
Rynek jest obecnie pełen wątpliwości – nawet jego weterani nie są do końca pewni, co do przyszłych wydarzeń. Na razie wygląda na to, że ogólne prognozy są następujące:
Akcje: reflacja, TINA (there is no alternative-nie ma alternatywy), rozpęd, deregulacja.
Instrumenty ze stałym oprocentowaniem: ostatni spadek rentowności jest tymczasowy, ponieważ nadal istnieje prawdopodobieństwo, że Trump zrealizuje swoje zapowiedzi.
Waluty: USD będzie się umacniać, podatek graniczny może oznaczać jednorazowy wzrost kursu waluty o 25%.
Ekonomia: niewielki wpływ na wzrost w tym roku, prognozy wskazują na wzrost PKB na poziomie 2,3% w 2017 i 2018 oraz inflację CPI na poziomie 2,4-2,5%.
Moje nastawienie pozostaje bez zmian (co oczywiście jest wynikiem tego, że jestem już stary i nie mam już takiej zdolności do dostosowania się do zmian):
Domyślnie preferuję stary, dobry bezpieczny portfel z alokacją po 25% obejmującą cztery klasy aktywów: towary, akcje, instrumenty dłużne i gotówkę (lub nieruchomości).
Obecnie moja alokacja wygląda w sposób następujący:
Akcje: 25% (ponieważ są nadal rozpędzone).
Instrumenty dłużne: 50%
Towary: 25% (z przewagą złota i srebra).
Gotówka: zero.
Oto krótkie podsumowanie dotyczące prognoz dla różnych aktywów wynikające z prostego modelu na wykresie:
Indeks USD: krótka (tygodniowy), oznaki konsolidacji (wykres)
Indeks USD: długa (dzienny), Trump zmienił perspektywy (wykres)
Ropa WTI: długa, pozytywna reakcja na dane w zeszłym tygodniu, ale wskaźniki techniczne wskazują na lekkie zmęczenie (wykres)
Złoto: długa (wykres)
30-let obligacje USA: długa (tygodniowa), mimo zapowiedzi planu podatkowego (wykres)
SPX: długa, wyceny przesadzone ale silne rozpędzenie (wykres)
Chiny: krótka, ale pozytywnym czynnikiem jest wycofanie się Trumpa z części krytyki wobec Chin (wykres)
Japonia: długa, ale istotne ryzyko w przyszłym tygodniu (wykres)
EMG: długa, silne rozpędzenie (wykres)
Steen Jakobsen jest głównym ekonomistą i CIO Saxo Banku