Konsument to nie tylko przedsiębiorca czy pracownik
W myśl obowiązującego obecnie w Polsce prawa, trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Z jednej strony, zawarta w Kodeksie cywilnym definicja konsumenta zdaje się wykluczać jedynie przypadki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej czy zawodowej, a trudno uznać za takową np. inwestycje na rynku kapitałowym czy walutowym albo czerpanie zysków z wynajmu nieruchomości. Równocześnie jednak nie widać żadnych przesłanek, dla których osoby czerpiące niemałe przecież zyski z aktywności bazującej na posiadanym już majątku powinny być traktowane inaczej niż mikroprzedsiębiorcy czy rolnicy, których przychody mogą być nierzadko wielokrotnie mniejsze od osiąganych przez prywatnych inwestorów. Pamiętać należy również, iż kodeksowa definicja powstawała w latach, kiedy pewne formy pasywnego zarabiania (np. wynagrodzenie wypłacane przez serwisy społecznościowe za publikację szczególnie popularnych treści) w ogóle nie istniały, inne zaś, jak chociażby inwestycje na rynkach finansowych, były niepomiernie mniej popularne. Dowodem na niejednoznaczność interpretacji w tym zakresie może być odmienne stanowisko KNF i Rzecznika Finansowego w sprawie statusu graczy forexowych. Nadzór zakwestionował przynależność tych osób do grona konsumentów, natomiast według RF sam fakt dokonywania transakcji na rynku walutowym nie powinien odbierać inwestorowi przywilejów konsumenckich.
W jaki sposób zatem klasyfikować działania mające na celu uzyskiwanie dochodu pasywnego? Wiceprezes Związku Banków Polskich mec. Jerzy Bańka ocenia, że jednoznaczne zdefiniowane tego rodzaju przypadków napotyka na liczne trudności. – Trzeba mieć na względzie przede wszystkim skalę takiej działalności – powiedział. Przykładem mogą być działania o charakterze inwestycyjnym, które – jak w przypadku transakcji forexowych – obciążone są ryzykiem. – Jeżeli tego typu działalność inwestycyjna prowadzona jest na duża skalę, z zaangażowaniem sporych zasobów kapitałowych, wówczas inwestor nie powinien korzystać z uprawnień, które są przynależne z samej natury konsumentom – zauważył wiceprezes ZBP. Podkreślił również rolę wymiaru sprawiedliwości w rozstrzyganiu ewentualnych sporów w tej materii. – Sama definicja zawarta w Kodeksie cywilnym czy ustawie o kredycie konsumenckim może być w takich przypadkach niewystarczająca – uważa mec. Jerzy Bańka.
Z cała pewnością natomiast należy zakwestionować zasadność podejmowanych od jakiegoś czasu prób rozszerzenia definicji konsumenta o przedsiębiorców dokonujących tzw. zakupów mieszanych, czyli na potrzeby prywatne i firmowe równocześnie. Taka inicjatywa pojawiła się trzy lata temu przy okazji nowelizacji przepisów konsumenckich. Pojęcie konsumenta poszerzono o osoby dokonujące zakupów równocześnie na potrzeby osobiste i firmowe „w przypadku, kiedy cel osobisty przeważa” pojawiło się również w projekcie tzw. ustawy frankowej z roku 2015. Jest to koncepcja całkowicie niesłuszna; przesłanką dla przyznania konsumentom większych uprawnień jest bowiem ich relatywnie niska świadomość oraz deficyt wystarczającej wiedzy prawniczej, czego nie powinno z założenia brakować osobom prowadzącym własne firmy. Ponadto przedsiębiorcy z tytułu dokonywanych zakupów przysługuje szereg przywilejów natury fiskalnej – poczynając od prawa pomniejszenia podstawy opodatkowania o koszt zakupów dokonanych na potrzeby działalności, po prawo odliczenia VAT. Nie sposób zatem takim osobom przypisywać dodatkowo przywilejów właściwych tym, którzy stanowią ostatnie ogniwo w obrocie gospodarczym.
Więcej na ten temat w najbliższych numerach „Miesięcznika Finansowego BANK”
Karol Jerzy Mórawski