Koniec BTE. Banki zatrudnią firmy windykacyjne
Koniec Bankowego Tytułu Egzekucyjnego, to dobry sygnał dla branży windykacyjnej. Specjaliści oceniają, że banki będą wyprzedawać portfele długów albo zlecać obsługę zewnętrznym firmom. To może być kąsek wart nawet kilka miliardów złotych.
Zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny przepisy o Bankowym Tytule Egzekucyjnym przestaną działać dopiero w przyszłym roku. Posłowie PO przygotowali projekt prawa bankowego, z którego usunięte zostają przepisy o BTE. Ich zdaniem przewidziane na 1 sierpnia 2016 wejście w życie przepisów pozwoli bankom przygotować się do zmiana. Ale banki mają problem już dziś, bo niektóre sądy rejonowe oddalają ich wnioski. To oznacza, że banki muszą dochodzić sowich roszczeń w normalnym postępowaniu, które jest dłuższe i bardziej skomplikowane. Według luźnych szacunków BTE dotyczy dzisiaj blisko 1 miliona kredytobiorców. Dlatego branża nerwowo zastanawia się, co zrobić z obsługą niespłacanych na czas długów. Windykatorzy już odbierają pierwsze sygnały ze strony sektora bankowego, że ten wsparcia dla swoich działów windykacji będzie szukać na zewnątrz.
Czy na pewno za BTE zapłacą klienci?
BTE dla banków to szybka i nieskomplikowana ścieżka odzyskiwania długów. Jej koniec oznacza wzrost kosztów windykacji złych długów. Banki, aby zabezpieczyć się przed ich wzrostem mogą wprowadzić dodatkowe obwarowania przy podpisywaniu umów. Dużo się mówi o żyrantach, wekslach i notarialnych poświadczeniach dobrowolnego poddania się egzekucji. – Ich koszty poniosą klienci – ostrzegali jeszcze niedawno bankowcy. Ale szybko policzyli koszty tego typu zabezpieczeń zwłaszcza dla pożyczek o mniejszej wartości. I jasno wyszło, że są zbyt drogie. Banki chcąc utrzymać klientów będą musiały z pomysłu zrezygnować. A to wprost może przełożyć się na zwiększoną podaż pakietów wierzytelności od niezabezpieczonych pożyczek.
Skomplikowane procedury sądowe to także wyzwanie organizacyjne dla bankowych działów windykacyjnych, które do tej pory przyzwyczajone były do minimum formalności i szybkiej ścieżki sądowej. Sądy wydawały wyrok weryfikując wniosek banku jedynie od strony formalnej. Dłużnik o BTE dowiadywał się z reguły dopiero, gdy zapukał do niego komornik. W rzeczywistości miał bardzo małe szanse na odwołanie się od decyzji sądu czy wstrzymanie egzekucji.
Teraz bank, chcąc dochodzić na drodze sądowej swoich należności, będzie musiał przejść pełną procedurę sądową. To kosztuje i wymaga sztabu ludzi. Dla dłużników to możliwość przeciągania spraw. Dlatego część banków chcąc obniżyć koszty windykacji, sonduje możliwość jej outsourcowania na zewnątrz – Mamy coraz więcej sygnałów, że niespłacone portfele długów bankowych trafią na sprzedaż firmom windykacyjnym – mówi Kamil Karpicki menedżer ds. relacji z inwestorami Kredyt Inkaso.
Koniec BTE dobre dla dłużnika, dobre dla banku
Sygnały od sektora bankowego oczywiście najbardziej cieszą branżę windykacyjną, ale jak podkreśla ekspert Kredyt Inkaso zniesienie BTE paradoksalnie może podnieść efektywność ich windykacji – Odzyskiwanie długów na drodze sądowej jest drogie i mniej efektywne niż windykacja polubowna oparta na negocjacjach – tłumaczy Karpicki.
Ekspert wskazuje, że w perspektywie najbliższych lat upodobnimy się do bardziej rozwiniętych rynków, gdzie obrót wierzytelnościami bankowymi odbywa się na dużo wcześniejszym etapie ich przeterminowania i jest czymś całkowicie naturalnym.
Banki mają dwie możliwości, z których mogą skorzystać współpracując z firmami windykacyjnymi. Pierwsza to sprzedaż całych portfeli wierzytelności, ale na wcześniejszym niż dotąd etapie, druga to zlecanie bieżącej obsługi na zewnątrz.
Na jakie pieniądze mogą liczyć firmy windykacyjne? Wiadomo, że liczba dłużników z zaległościami podpadającymi pod BTE sięga miliona osób, a średni dług detaliczny dług bankowy to około 10 tys. złotych. W dużym uproszczeniu daje to 10 mld złotych.
Dla dłużników trafienie w ręce windykatorów, to także dobra wiadomość. Egzekucja komornicza, na której bazował BTE, była dla nich najdroższą i najmniej przyjemną formą spłaty długu. Firmy windykacyjne, które stosują polubowne metody odzyskiwania długu, pozwalają na negocjowanie spłaty. Skorzystać mogą zatem i banki i dłużnicy.
Tomasz Wojciechowski