Komentarz głównego ekonomisty BCC dot. nadzwyczajnego posiedzenia Rady Gospodarczej przy Premierze Rządu RP (4 lipca 2015r.)
Ważne fakty dla wyborców, pożyteczne do oceny niektórych propozycji programowych PO i PiS w wyborach parlamentarnych w październiku 2015.
1.Obciążenia podatkowe VAT + akcyza + PIT + CIT
Według informacji zamieszczanych przez Ministra Finansów w kolejnych wydaniach Programu Konwergencji, w latach 2008-2014 podatki ogółem w relacji do PKB spadały w Polsce z poziomu 22,8% w latach 2007 i 2008 do 20,5% w latach 2009 i 2010 oraz 19,7% w latach 2013 i 2014. Spadek obciążenia podatkowego gospodarki o 3,1 % PKB w okresie 2008-2014 trzeba uznać za bardzo duży. Ważnym powodem było wprowadzenie w życie tzw. pakietu minister Gilowskiej, uchwalonego z inicjatywy PiS, z poparciem PO. Od czasu do czasu miały miejsca w tym okresie wzrosty niektórych podatków, ale te wzrosty były na tyle niewielkie, że nie zmieniły generalnie spadającego poziomu całkowitego obciążenia.
W tej sytuacji dalsze inicjatywy podatkowe powinny być bardzo ostrożne. Ich celem powinno być stymulowanie zatrudnienia i inwestycji, szczególnie na obszarach z wysokim bezrobociem, tak aby początkowe zmniejszenie podatków generowało większą aktywność gospodarczą i utrzymywało dochody podatkowe na mniej więcej tym samym poziomie w relacji do PKB.
Takimi inicjatywami podatkowymi mogą być na przykład:
- wzrost kosztu otrzymania dochodu dla osób na umowach o pracę na czas nieokreślony, bo stosunkowo małym początkowym ubytkiem podatku zniechęca do przechodzenia w szarą strefę lub do wyjazdów zagranicznych;
- zaliczanie części czy całości wydatków inwestycyjnych na obszarach z bardzo dużym bezrobociem do kosztów uzyskania przychodu;
- proponowane przez rząd wsparcie (ujemny podatek) zatrudnienia osób młodych w początkowym okresie nabywania praktyki zawodowej.
Proponowane przez niektórych polityków podniesienie opodatkowania banków i sklepów wielko powierzchniowych może przynieść znaczące przychody budżetowe. Ale nie powinniśmy mieć złudzeń: to opodatkowanie zostanie przeniesione poprzez marże na klientów.
2. Podniesienie bezpieczeństwa finansowego państwa
Ekonomiści zwracają uwagę politykom na to, że przez ostatnie szereg lat Polska miała nadmierny deficyt sektora finansów publicznych, oraz że poziom tego deficytu, około 3% PKB, jest ciągle w pobliżu maksymalnego dopuszczalnego w UE; w roku 2014 wyniósł on około 50 mld zł.
W tej sytuacji w najbliższych latach niezwykle ważnym celem polityki gospodarczej powinno być dalsze hamowanie wzrostu długu publicznego, więc dalsze stopniowe przesuwanie wyniku sektora w okolicę zera, z wahaniami w obszarze między nadwyżką 3% PKB a deficytem 3%. Ten cel powinien być sformułowany wprost przez wszystkie partie polityczne, przede wszystkim przez PO i PiS. Ważnym instrumentem poprawy powinna być eliminacja większości dużych przestępstw podatkowych w obszarach VAT i CIT, szacowanych na 50-60 mld zł. Brak postępu w ograniczaniu tej przestępczości, także w ograniczaniu szarej strefy, jest porażką wielu kolejnych rządów.
Stąd też biorą się bardzo krytyczne uwagi moje i innych ekonomistów pod adresem propozycji Prezydenta-elekta, przyjętych za własne przez PiS, oznaczające nie potrzebny spadek a wzrost deficytu o szacunkowe 30-50 mld zł. Realizacja tych propozycji oznaczałaby bowiem powrót do procedury nadmiernego deficytu, także do dość szybkiego wzrostu długu publicznego w relacji do PKB. W dalszej konsekwencji oznaczałoby to wzrost kosztu obsługi długu publicznego i ryzyko blokady dopływu środków UE do Polski. W dodatku proponowany przez PiS wzrost deficytu ma finansować nie inwestycje publiczne a konsumpcję. Mówi o tym wprost Pani Beata Szydło. Mówi też „bo nas na to stać”. W tej sytuacji porównania z Grecją nie są całkowicie bezpodstawne, nawet jeśli w tej chwili mają charakter ostrzeżenia. Tam bowiem też droga do dzisiejszego stanu totalnego kryzysu zaczęła się jeszcze na szereg lat przed wejściem do strefy euro w roku 2001, właśnie od dużej ekspansji płac i konsumpcji finansowanymi długiem zagranicznym.
Obowiązkiem konstytucyjnym Prezydenta jest dbałość o bezpieczeństwo państwa, także o bezpieczeństwo finansowe. Prezydent Duda powinien zauważyć, że przy każdym poważnym zawirowaniu na europejskich czy światowych rynkach finansowych inwestorzy zagraniczni wycofują część swojego kapitału z Polski. W rezultacie idą w górę rentowności polskich papierów skarbowych i traci na wartości polski złoty. Politycy na szczeblu państwowym powinni rozumieć, co to oznacza: Polska dysponuje jeszcze dość ograniczonym kapitałem zaufania, dużo mniejszym niż nawet Czechy, nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych, Niemczech czy Szwajcarii. Prezydent i rząd powinni w długofalowym interesie kraju zabiegać ciągle i intensywnie o wzrost tego kapitału. Bo wysokie rentowności to większy koszt obsługi długu publicznego, a słabszy złoty to nie tylko droższy import, ale także, nawet przede wszystkim, większy w złotówkach dług zagraniczny państwa, gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W sumie im niższy kapitał zaufania kraju tym wyższe ryzyko jego finansowej destabilizacji.
3. Kwestia wejścia Polski do strefy euro a kryzys w Grecji
Można nie być zwolennikiem szybkiego wprowadzenia euro w Polsce, ale politycy tej rangi co Pani Beata Szydło nie powinni wprowadzać obywateli w błąd oświadczeniami, że wspólna waluta jest źródłem problemów Grecji i całej strefy euro. Takie wprowadzanie w błąd jest tym bardziej naganne, że wielu Polaków, może nawet większość, może nie wiedzieć, że (niemal) światowy kryzys finansowy w latach 2008-2009 wybuchł poza strefą euro, bo w Stanach Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii, i był w tych krajach bodaj najostrzejszy. To pierwszy kluczowy fakt, o którym politycy powinni pamiętać i mówić.
Drugi fakt dotyczy sytuacji w UE i samej strefie euro. Mianowicie polityka fiskalna i generalnie gospodarcza jest w gestii narodowych rządów i narodowych parlamentów, a nie Brukseli. Ta polityka w Grecji była zła, pod hasłem ważne jest tylko tu i teraz, jeszcze przed wejściem tego kraju do strefy euro. I ta zła polityka była kontynuowana po wejściu.
W rezultacie tej polityki, płace w Grecji były szybko podnoszone, finansowane zadłużeniem zagranicznym, że szkodą dla konkurencyjności greckich przedsiębiorstw. Gdyby Grecja nie była w strefie euro, gdyby nie ogromna pomoc finansowa krajów tej strefy oraz MFW, to mielibyśmy bankructwo tego kraju już około 5 lat temu. Zupełnie inna polityka była prowadzona np. w Niemczech i Austrii, gdzie teraz stopy bezrobocia należą do najniższych na świecie. Pani Beata Szydło i inni politycy powinni te różnice między krajami strefy euro zauważać. Powinni też zabiegać o to, aby polityka gospodarcza Polski była bliższa niemieckiej niż greckiej.
prof. Stanisław Gomułka
główny ekonomista BCC, minister finansów
Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC