Kolejny punkt dla euro. Finał po posiedzeniu FOMC
Bieżący tydzień rozpoczynamy wysoko w okolicach 1,37 USD za euro, po tym jak w ostatnich dniach na rynek napłynęło sporo ważnych informacji ważących na decyzjach głównych banków centralnych. Pomimo dobrych danych z USA jakie w ostatnim czasie napływały na rynek inwestorzy najwyraźniej albo oswoili się z myślą o wygaszaniu QE, albo maleje ich wiara, że tapering rozpocznie się już w grudniu.
Jak widać teraz przede wszystkim liczy się wyraźna poprawa kondycji amerykańskiej gospodarki. Na rynku stopy procentowej koniec tygodnia przyniósł wysoką zmienność notowań. Lepsze od oczekiwań dane makroekonomiczne wyraźnie zwiększyły tu ryzyko początku taperingu w grudniu. Dlatego do decyzji spodziewamy się dalszego wzrostu rentowności o około 10-15 pb.
Bieżący tydzień rozpoczynamy wysoko w okolicach 1,37 USD za euro, po tym jak w ostatnich dniach na rynek napłynęło sporo ważnych informacji ważących na decyzjach głównych banków centralnych. W Europie najważniejszym wydarzeniem było posiedzenie EBC, które swym wydźwiękiem przyćmiło nawet publikowane tego samego dnia mocne dane z USA. Brak sugestii ze strony prezesa M. Draghi-ego, co do użycia w najbliższym czasie kolejnych monetarnych narzędzi wspierających gospodarkę doprowadziło do silnego umocnienia euro. Inwestorzy najwyraźniej spodziewali się bardziej gołębiego wystąpienia szefa EBC, który podsumowując jednoznacznie dał do zrozumienia, iż obecnie jest za wcześnie by dyskutować o przyszłych działaniach Rady, ucinając tym rodzące się spekulacje na temat wprowadzenia ujemnej stopy depozytowej w strefie euro w najbliższych miesiącach. Draghi utrzymał jednak, że jeśli zajdzie taka konieczność bank ma gotowe rozwiązania i ich użyje. Nie chciał jednak sprecyzować, kiedy mogłoby to nastąpić. W reakcji na komunikat EBC kurs EUR/USD wspiął się w okolice 1,368.
Z kolei z USA napłynęły na rynek dane dotyczące dynamiki PKB za 3Q13 i kondycji tamtejszego rynku pracy. Na pierwszy rzut oka wzrost gospodarczy największej gospodarki świata na poziomie 3,6% wobec wcześniej oczekiwanych 3,0% wydawał się rewelacyjny. Jednakże analizując dokładnie poszczególne komponenty okazało się, że choć jest dobrze, to wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Wysoka dynamika PKB to przede wszystkim wynik rosnących zapasów, czyli najmniej wiarygodnego składnika wzrostu. Istotny wpływ na dane miały też wydatki inwestycyjne na środki trwałe, ale jak się okazało w poprzednim kwartale Amerykanie nie inwestowali w maszyny, ale w budynki, na co pozwalał im tani kredyt. Natomiast ważny dla Fed czynnik jakim jest konsumpcja okazał się niższy niż szacowano poprzednio (rewizja w dół do 1,4% z 1,5% wcześniej oczekiwanych). W rezultacie dynamika wzrostu PKB w 4Q13 może nie być już taka wysoka. Kolejne doniesienia z USA, czyli raport non-farm payrolls, choć okazały się równie pozytywnie z punktu widzenia kondycji gospodarki, to jak przypuszczaliśmy utworzone w listopadzie 203 tys. nowych miejsc pracy w sektorze poza rolnictwem nie wystarczyło, aby dolar mógł odbudować pozycję względem euro. Nie pomógł nawet jednocześnie odnotowany, zaskakujący spadek stopy bezrobocia do 7,0% – poziomu najniższego od pięciu lat. W rezultacie już w piątek zaatakowany został opór na 1,372 USD za euro.
Pomimo dobrych danych z USA jakie w ostatnim czasie napływały na rynek inwestorzy najwyraźniej albo oswoili się z myślą o rozpoczęciu wygaszania QE, albo maleje ich wiara, że tapering rozpocznie się już w grudniu. Przypuszczalnie teraz przede wszystkim liczy się dla nich wyraźna poprawa kondycji amerykańskiej gospodarki. Zauważmy, że dobre dane poprawiły nastroje nie tylko na rynku walutowym, ale i rynku akcji, gdzie w piątek po raz pierwszy od kilku dni widzieliśmy pozytywną na nie reakcję indeksów giełdowych. W naszej ocenie ograniczanie programu ilościowego wsparcia gospodarki rozpocznie nowa prezes Fed J.Yellen w 1Q14, co wydaje się nie tylko poprawne z politycznego punktu widzenia (nowa prezes, nowa polityka), ale i fundamentalnego (obecnie najwyższe od dwóch lat rentowności obligacji w USA nie są na rękę Fed).
Dzięki rosnącym notowaniom euro/dolara na poziomach najwyższych od miesiąca ubiegły tydzień zakończył złoty. Dzisiaj od rana kurs EUR/PLN oscyluje bowiem w okolicach 4,18, zaś USD/PLN testuje wsparcie na 3,05. Z technicznego punku widzenia para euro/złoty po opuszczeniu dołem budowanego od połowy listopada przedziału konsolidacji stoi przed szansą na test średnioterminowej linii trendu wzrostowego. Zejście poniżej poziomu 4,172 otworzyłoby drogę do 4,15-4,155 PLN za euro z celem na 4,13. Z kolei pierwszy silny opór wyznacza poziom 4,187 PLN, a następny to już okolice 4,194 PLN.
W tym tygodniu nie będzie już tak emocjonujących publikacji danych makroekonomicznych, podniesioną nerwowość przyniesie dopiero dzień decyzji FOMC (18.12). W tym kontekście warto będzie analizować ewentualne wypowiedzi członków Fed. Już dzisiaj wieczorem przemawiać mają: Jeffrey Lacker, szef Fed z Richmond, Richard Fisher, szef Fed z Dallas oraz James Bullard, szef Fed z St. Louis. Szczególnie stanowisko Bullarda może mieć istotne znaczenie, bowiem jeszcze kilka miesięcy temu prezentował on typowo gołębie podejście do polityki Fed, a w listopadzie nie wykluczył scenariusza, w którym kwestia ograniczenia skali QE3 będzie poddana pod głosowanie już na grudniowym posiedzeniu FOMC. Z doniesień gospodarczych warto zwrócić uwagę na dane z Niemiec (handel zagraniczny, produkcje przemysłową i inflację CPI), z USA (sprzedaż detaliczną, liczbę nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych i inflację PPI), ze strefy euro (produkcję przemysłową) i z Polski (inflację CPI, rachunek obrotów bieżących, podaż pieniądza M3).
Joanna Bachert
Na rynku stopy procentowej koniec tygodnia przyniósł wysoką zmienność notowań. Właściwie do publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy obserwować można było na rynkach bazowych i w Polsce stabilizację notowań na poziomach czwartkowych. Dopiero publikacja listopadowych non-farm payrolls doprowadziła do skokowej przeceny obligacji skarbowych na świecie. Notowania US Treasuries 10Y wzrosły na krótko nawet w okolice 2,93%, a Bund-a 10Y do 1,89%. Co ciekawe na polskim rynku przecena, podobnie jak w ostatnich dniach była bardzo ograniczona. Po reakcji rynku widać było wyraźnie, że inwestorzy na świecie liczyli na wyższy odczyt, jeśli nie w przypadku danych za listopad, to przynajmniej korekty w górę danych październikowych. A tu jak się okazało była korekta, ale in minus. Na inwestorach nie zrobił wrażenia również silny spadek stopy bezrobocia do 7,0%, co teoretycznie biorąc pod uwagę wcześniejsze zapowiedzi Fed mogłoby oznaczać początek taperingu. I tak szybko jak nastąpiła przecena, tak szybko rynek powrócił do pierwotnych poziomów. Sytuacji nie zmieniła nawet publikacja znacznie wyższego od oczekiwań wskaźnika U. Michigan. Ostatecznie zatem piątkowa sesja mimo dobrych danych kończyła się minimalnym spadkiem rentowności obligacji.
Polski rynek okazał się nie tylko mocny w piątek, ale również w rozliczeniu całego tygodnia. Co prawda rentowności obligacji wzrosły, jednak w bardzo ograniczonej skali (około 2-6 pb). Dla porównania na rynkach bazowych w sektorze 10-letnim kwotowania amerykańskich papierów podniosły się o blisko 10 pb, a niemieckich o 15 pb. Naszym zdaniem do posiedzenia Fed (17-18.12) nie ma co liczyć na zmianę trendu. Lepsze od oczekiwań dane makroekonomiczne wyraźnie zwiększyły ryzyko początku taperingu w grudniu. Dlatego do decyzji spodziewamy się dalszego wzrostu rentowności o około 10-15 pb.
Mirosław Budzicki
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski