Kilka uwag na marginesie pewnej publikacji

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Kardynalną zasadą niezależnych mediów jest ochrona źródeł. Amerykański dziennikarz, którego publikacja na łamach Washington Post wywołała wrzawę wśród polityków i dziennikarzy w Polsce, oraz poruszenie - zrozumiałe - opinii publicznej, mówi, że korzysta jedynie z wiarygodnych i udokumentowanych źródeł.Wskazuje przy tym ówczesnego zastępcę szefa służby pułkownika Andrzeja Derlatkę.

Abstrahując od tego, czy odpowiada to prawdzie, postępowanie takie wydaje się być ekstraordynaryjnie niekonwencjonalne. Być może chroni w ten sposób faktyczne źródła w służbach amerykańskich lub tamtejszym Kongresie. Wskazanie personalne polskiego obywatela wystawia go na działania prokuratury. Wprawdzie władze amerykańskie dwakroć odmawiały jej w sprawie domniemanych więzień CIA pomocy prawnej, ale  w polskim porządku prawnym może ona wezwać każdego przed swoje oblicze. Inną kwestią pozostaje fakt, że Derlatkę nadal obowiązuje tajemnica państwowa i służbowa w związku z pełnionymi zadaniami. Podobnie jak byłego prezydenta i byłego premiera, że o byłym szefie BBN i członkach Rady nie wspomnę.

Informacje na temat kwoty, jaką Amerykanie przekazali stronie polskiej w związku z tą operacją, oraz tryb jej dostarczenia brzmią jak scenariusz kiepskiego filmu, co w żadnym razie nie czyni ich nieprawdopodobnymi, ale stawia na porządku dziennym profesjonalizm służb obu krajów. Dotąd miałem nadzieję, i chciałbym, sądzę podobnie do milionów rodaków, zachować ową wiarę, że naszego bezpieczeństwa bronią ludzie nie tylko oddani swojej pracy, ale kompetentni i skuteczni. Doniesienia amerykańskiej gazety zdają się to przekonanie istotnie podważać.

Czy zachowanie polskich mediów i polityków w obliczu bezprecedensowej publikacji jest uprawnione? Psychologicznie bez wątpienia tak. Czy służy naszemu bezpieczeństwu i przybliża nas do wyjaśnienia tej trudnej, skomplikowanej i niejednoznacznej, gdy idzie o przeszłe i przyszłe implikacje sprawy?

Bez wątpienia nie!