Jeśli gospodarka osłabnie, to tylko na chwilę
W pierwszych miesiącach roku w ocenach perspektyw polskiej gospodarki dominował zdecydowany optymizm. Ostatnio coraz częściej słychać opinie, że czeka nas osłabienie, a być może szczyt dynamiki wzrostu PKB mamy już za sobą. Prawdopodobnie racja leży gdzieś pośrodku. Drugi kwartał może okazać się nieco gorszy, ale kolejne powinny przynieść kontynuację korzystnych tendencji.
Dynamika poprawy sytuacji w naszej gospodarce w pierwszych miesiącach roku zaskoczyła nawet optymistów. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, większość analityków przystąpiła do korygowania w górę wcześniejszych przewidywań. Ta fala entuzjazmu szybko jednak przygasła. Perspektywy rzeczywiście nie są jasne i jednoznaczne. Z jednej strony nie brakuje zagrożeń i sygnałów osłabienia tempa wzrostu. Z drugiej zaś widać mocne przesłanki, przemawiające za scenariuszem optymistycznym.
Patrząc na argumenty pesymistów, wyraźnie widać, że zagrożeń upatrują oni przede wszystkim w sytuacji zewnętrznej. Trudno nie przyznać im racji, jeśli spojrzeć na to, co dzieje się w gospodarkach wielu krajów o istotnym znaczeniu nie tylko dla Polski, ale i w kontekście globalnym. Amerykańska gospodarka skurczyła się w pierwszym kwartale o 2,9 proc. i niezależnie od przyczyn, czyli ciężkiej zimy, jest to fakt obiektywny. Tym niemniej Stany Zjednoczone są jednym z niewielu pretendentów do dynamicznego ożywienia w najbliższej przyszłości. Trzeba też jednocześnie zauważyć, że pod tym pojęciem należy rozumieć wzrost PKB w tym roku na poziomie zaledwie około 2 proc. Nie widać śladów ożywienia w gospodarce chińskiej, która prawdopodobnie nie tylko w tym roku, ale także przez kilka następnych lat będzie rozwijać się w tempie zbliżonym do 7,5 proc. Strefa euro ma niewielkie szanse na osiągnięcie wzrostu gospodarczego przekraczającego 1 proc. W stagnacji znajduje się gospodarka Francji, a niemiecka lokomotywa także toczy się z prędkością daleką od zadawalającej, a dodatkowo wykazuje wyraźne oznaki zadyszki.
Do tej samej kategorii zaliczyć należy całą gamę zagrożeń, płynących z sytuacji geopolitycznej w wielu rejonach świata, w tym mogących mieć istotny wpływ na kondycję globalnej gospodarki lub lokalnych, mających istotne znaczenie dla Polski i naszego regionu. Główne z nich to sytuacja na Bliskim Wschodzie, której konsekwencją może być wzrost cen ropy naftowej oraz wciąż nierozstrzygnięta kwestia Ukrainy i Rosji, rzutująca nie tylko na wielkość naszego eksportu i kondycję części firm zaangażowanych za wschodnią granicą, ale także, poprzez międzynarodowe sankcje wobec Rosji, na handlowe i gospodarcze stosunki w wielu krajach świata.
Jeśli chodzi o sytuację naszej gospodarki, to jednym z niewielu symptomów, mogących świadczyć o możliwości spowolnienia tempa wzrostu gospodarki, jest wyraźne pogorszenie wskaźników wyprzedzających, a w szczególności PMI. Swój szczyt osiągnął on w lutym, osiągając 55,9 punktu. Od tego czasu zmienił kierunek ruchu i dynamicznie idzie w dół, sięgając w maju 50,8 punktu, a więc niebezpiecznie zbliżając się do granicy 50 punktów, poniżej której będzie można mówić o rzeczywistym zagrożeniu. Znacznie mniejszy niepokój budzi zachowanie niektórych realnych mierników makroekonomicznych. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na wyhamowanie dynamiki produkcji przemysłowej. Silna wzrostowa tendencja tego parametru trwa już jednak od ponad roku, trudno się więc dziwić, że nadszedł czas na niegroźną na razie zadyszkę. Niegroźną, bo od stycznia do maja produkcja przemysłowa rośnie w tempie 4,2-5,5 proc., a większą dynamikę trudno będzie osiągnąć, choćby ze względu na coraz wyższy punkt odniesienia do wyliczeń. W lipcu 2013 r. produkcja przemysłowa osiągnęła już dynamikę przewyższającą stan sprzed głębokiego spowolnienia gospodarczego. Większość pozostałych parametrów makroekonomicznych ulega wyraźnej poprawie, nie wskazując na zagrożenia dla ożywienia w gospodarce, a wręcz sugerując zwiększenie tempa jej wzrostu. Mowa tu przede wszystkim o sytuacji na rynku pracy oraz dynamice przeciętnego wynagrodzenia, a więc czynnikach wpływających na zwiększenie konsumpcji i popytu wewnętrznego. Wbrew niekorzystnym czynnikom zewnętrznym, bardzo dobrze radzą sobie nasi eksporterzy. Dynamika eksportu wyraźnie zmniejszyła się jedynie w lutym, jednak w marcu sięgnęła już niemal 11 proc. Eksport w znaczącym stopniu przyczynia się do naszego wzrostu gospodarczego. Co najważniejsze, zdecydowany postęp odnotowano w inwestycjach.
Wszystko wskazuje na to, że zaczęły płynnie działać wszystkie trzy siły napędowe, czyli konsumpcja, eksport i inwestycje, a to, nawet mimo chwilowej zadyszki, daje mocne podstawy do rysowania pozytywnego scenariusza na kolejne kwartały. Potwierdzają to również prognozy wielu ośrodków analitycznych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Według Banku Światowego, nasza gospodarka w najbliższym czasie ustępować będzie pod względem tempa wzrostu jedynie Łotwie.
Za kontynuacją korzystnych tendencji w naszej gospodarce przemawia również analiza cykliczności koniunktury. W ciągu kilkunastu ostatnich lat faza, wzrostu dynamiki PKB trwała średnio około dwóch lat. Gdyby ta prawidłowość została zachowana, punkt kulminacyjny gospodarka osiągnęłaby najwcześniej w pierwszej połowie 2015 r.
Roman Przasnyski,
Open Finance