Jazda po bandzie
Siła rażenia telewizji bywa przemożna. Doświadczałem tego po wielokroć we własnej pracy. Ilekroć ubiegałem się o wypowiedź tzw. gorącego nazwiska, podchody trwały tygodniami, albo i dłużej. Podczas kiedy te same osoby gnały prosto z lotniska, lub ważnego posiedzenia do studia telewizyjnego na przysłowiowy telefon.
To telewizja stworzyła Tomasza Lisa, Andrzeja Mrozowskiego, czy Bogdana Rymanowskiego. Kiedy jednak Tomasz Lis zaprasza Katarzynę Figurę, by ta odegrała jedną z najlepszych ról dramatycznych w karierze, kiedy Andrzej Mrozowski pyta Tadeusza Cymańskiego o szanse jego „misji”, kiedy wreszcie Bogdan Rymanowski pyta Jagnę Marczułajtis-Walczak, bo tak obecnie brzmi nazwisko posłanki PO, w przeszłości wybitnej sportsmenki, czy minister Mucha zna się na sporcie, zaczynam się zastanawiać.
Gdzie podziały się: rzetelność, szacunek dla gościa, wreszcie bezstronność i kompetencje zawodowe „przesłuchujących”?! Andrzej Mrozowski przez lata tworzył swoją pozycję zawodową poprzez rzetelną publicystykę, Tomasz Lis zbudował „od zera” co najmniej trzy zespoły redakcji informacyjnych w różnych antenach, Bogdan Rymanowski prowadzi autorski program, któremu się ” nie odmawia”. To do czegoś zobowiązuje! Warto o tym pamiętać, niezależnie od rosnącej oglądalności. Chyba, że my widzowie jesteśmy tylko nieistotnym dodatkiem do tej zabawy, gdzie prowadzący stają się ważniejsi od swoich rozmówców.