Inwestorom zaczynają puszczać nerwy
Na giełdach nastroje zdecydowanie się pogarszają. W środę do impasu w sprawie limitu amerykańskiego zadłużenia doszły złe dane o zamówieniach na dobra trwałe. Przecena uległa przyspieszeniu.
W środę na warszawskim parkiecie byki znów były w defensywie. Podobnie jak dzień wcześniej starały się bronić indeks największych spółek przed zepchnięciem poniżej 2700 punktów. Podaż przyciskała jednak mocniej i dystans dzielący wskaźnik od tego poziomu niebezpiecznie się zmniejszył. Wczesnym popołudniem wynosił zaledwie dwa punkty. O ile WIG20 i WIG poruszały się w podobnym rytmie, to w segmencie małych i średnich spółek widać było zróżnicowanie.
mWIG40 na otwarciu zyskiwał 0,1 proc. i przez większą część dnia nie oddalał się zbyt mocno od poziomu wtorkowego zamknięcia. Z kolei sWIG80 od rana był liderem spadków tracąc 0,8 proc. i ustanawiając kolejne roczne minimum. Popołudniowa publikacja danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku za oceanem stawkę naszych indeksów nieco zrównała. Niestety w dół, bo informacje okazały się dużo gorsze niż się spodziewano. Zamówienia w czerwcu spadły o 2,1 proc., a bez uwzględnienia środków transportu wzrosły o zaledwie 0,1 proc.
Przed południem w gronie blue chipów najgorzej sprawowały się akcje Bogdanki, tracąc niemal 2 proc. Po około 1 proc. w dół szły też papiery Tauronu, PKN Orlen, PGNiG i Lotosu. Później papiery Bogdanki zwiększyły skalę spadku do prawie 3 proc., a towarzyszyły im akcje Getinu i GTC. Jednym z nielicznych obrońców indeksu największych spółek były walory Telekomunikacji Polskiej, które po południu zyskiwały ponad 2 proc. Spółka pochwaliła się osiągnięciem w drugim kwartale 995 mln zł zysku netto, trzykrotnie wyższego niż przed rokiem.
Główne giełdy europejskie zaczęły dzień od spadków po około 0,5 proc. Zgodnie z tradycją z ostatnich tygodni najlepiej zachowywał się londyński FTSE, zaś w spadkach przodował wskaźnik w Paryżu, tracący około 1 proc. DAX plasował się pomiędzy nimi. Około południa tamtejsze byki zainicjowały mocniejszy rajd w górę, jednak nad kreskę indeksu nie udało się im wyprowadzić. Złe dane zza oceanu ostatecznie pogrzebały ich nadzieje i indeks spadał o 0,8 proc. Najmocniej, o 3 proc. w dół szedł wskaźnik w Mediolanie, dorównywała mu Lizbona, w Madrycie zniżka przekraczała 2 proc.
Amerykańskim inwestorom oprócz zmartwienia z limitem zadłużenia doszedł jeszcze jeden, związany ze spadkiem zamówień na dobra trwałe, a oba razem spowodowały, że indeksy na Wall Street traciły w pierwszych godzinach po ponad 1 proc., a Nasdaq o 2 proc., pogarszając zdecydowanie nastroje w Europie. W Paryżu i Frankfurcie indeksy spadały po 1,5 proc. WIG20 ostatecznie nie zdołał utrzymać się nad poziomem 2700 punktów, tracąc 1,15 proc. WIG spadł o 0,98 proc., mWIG40 o 0,48 proc., a sWIG80 o 1,02 proc. Obroty wyniosły 935 mln zł.
Komentarz przygotował
Roman Przasnyski, Open Finance