Im gorzej, tym lepiej
Wiara inwestorów, że szef Fed Ben Bernanke uratuje ożywienie gospodarcze w USA, wczoraj zyskała na sile. Giełda na Wall Street kontynuowała poniedziałkowe wzrosty, a indeksy zyskiwały ponad trzy procent. W odbiciu nie przeszkadzały nawet słabe dane makroekonomiczne. Sprzedaż nowych domów spadła do 298 tys. w ujęciu zannualizowanym przy prognozie na poziomie 310 tys. Mocniejszy od oczekiwań spadek odnotował także indeks Fed z Richmond, który zanurkował do -10 pk. z -1 pkt. w lipcu (prog. -7 pkt.).
Paradoksalnie złe dane to dobre dane, gdyż zwiększają szansę na ruch ze strony Rezerwy Federalnej, nawet jeśli wachlarz dostępnych środków wydaje się ograniczony. Spekulacje na temat piątkowego wystąpienia Bernanke są już na tyle silne, że dla inwestorów coraz bardziej ryzykowne staje się obstawianie dalszych spadków. Jednocześnie rośnie presja na szefa Fedu, który w tym miesiącu już raz rozczarował inwestorów, bo inaczej nie da się nazwać ograniczenia się „tylko” do przyrzeczenia o utrzymaniu stóp procentowych blisko zera do połowy 2013 r. Rezerwa Federalna musi sobie zdawać sprawę, że niezaprezentowanie jakichkolwiek nowych środków ekspansji monetarnej wywoła silne negatywne nastroje i pogrąży indeksy giełdowe w dalszych spadkach. I choć bank centralny stara się nie ulegać wpływom inwestorów z Wall Street, to wydaje się nie mieć innego wyjścia przy obecnej, wyjątkowo silnej zależności między sytuacją na giełdzie a perspektywami gospodarki.
Rynek walutowy ze zdecydowanie większym spokojem wyczekuje końca tygodnia. Przy braku negatywnych impulsów zatrzymana została aprecjacja franka szwajcarskiego i jena japońskiego. Perspektywa dodatkowej stymulacji monetarnej przez Fed nie przełożyła się na osłabienie dolara. Eurodolar wprawdzie podjął drugą na przestrzeni tygodnia próbę sforsowania poziomu 1,45, ale była ona nieudana i kurs utrzymuje się w pobliżu 1,44. Stabilizacja sytuacji pozytywnie wpływa na złotego, który mozolnie odrabia straty po zeszłotygodniowym gwałtownym osłabieniu. We wtorek niepokonanym wsparciem na eurozłotym stał się poziom 4,1340, który otwiera ważną strefę aż do 4,12. Po pozytywnym zakończeniu wtorkowej sesji przez Amerykanów, dobre nastroje powinny zostać przeniesione na rynek europejski, dając szansę na kontynuację umocnienia złotego, jednak dopiero pokonanie tego niższego poziomu daje szansę na mocniejszy ruch w dół.
W środowym kalendarzu makroekonomicznym najważniejsze są odczyt indeksu instytutu Ifo z Niemiec (10:00) oraz zamówienia na dobra trwałego użytku z USA (14:30). W kraju GUS poda dane o stopie bezrobocia i sprzedaży detalicznej, jednak nie powinny one mieć wpływu na złotego.
Konrad Białas
Dom Maklerski AFS