Horyzonty Bankowości 2013: Wciąż za mało mówimy o ekonomii

Jaka jest kondycja dziennikarstwa ekonomicznego w Polsce?

– Wbrew temu, co się mówi, nie jest zła. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jest bardzo dobra. Najbardziej cieszy mnie to, że do tego zawodu wciąż przychodzi bardzo dużo młodych ludzi. I tu muszę zrobić pewne zastrzeżenie. Wolę, kiedy dziennikarstwem ekonomicznym zajmują się osoby, które nie skończyły studiów ekonomicznych

Dlaczego?

– Bo absolwentom ekonomii czy pokrewnych kierunków wydaje się, że wiedzą wszystko o ekonomii.

I pewnie tak jest…

– Owszem, ale takie osoby mają również przekonanie, że ich widzowie, słuchacze czy czytelnicy – wiedzą tyle samo, co oni. Ponadto ci dziennikarze nie potrafią wytłumaczyć pewnych pojęć, bo z racji wykształcenia nie są już w stanie mówić o ekonomii prostym zrozumiałym dla laika językiem. Właśnie dlatego wolę, żeby zagadnienia ekonomiczne relacjonowali dziennikarze samoucy.

A Pan kim jest z wykształcenia?

– Przyznaję, że mówiłem to pod siebie (śmieje się – przyp. red.). Z wykształcenia jestem pedagogiem. Mówiąc poważnie – samouk, który nauczył się ekonomii będzie skutecznie uczył jej innych. Przekaże widzom, słuchaczom czy czytelnikom pewne prawdy z tej dziedziny w sposób bardzo przystępny.

To jest tajemnica Pana sukcesu? Informator ekonomiczny to program, w którym o ekonomii mówi się w sposób przystępny.

– Tak. Właśnie minęło 21 lat od momentu, kiedy ówczesny dyrektor Programu Trzeciego Jacek Ejsmond zaczepił mnie na korytarzu gmachu radiowej Trójki i stwierdził: „Wiesz ...