Horyzonty Bankowości 2013: Regulacyjne tsunami kontra polskie banki

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

bank.2013.07-08.foto.072.250xGalę rozdania nagród laureatom 18. już rankingu "Miesięcznika Finansowego BANK" - "50 największych banków w Polsce", uświetniła strategiczna debata "Bezpieczeństwo a rozwój. Czy sektor bankowy ma szansę być nadal motorem polskiej gospodarki. Jakie są koszty regulacji?".

Poprowadził ją Stanisław Brzeg- -Wieluński, redaktor naczelny miesięcznika. Uczestniczyli zaś w niej: prof. dr hab. Małgorzata Zaleska, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego; Andrzej Burliga, wiceprezes zarządu Banku Zachodniego WBK, dr Piotr Cyburt, prezes zarządu BRE Banku Hipotecznego S.A.; Zbigniew Jagiełło, prezes Zarządu PKO Banku Polskiego S.A.; dr Piotr S. Juda, prezes zarządu Toyota Banku Polska S.A.; dr hab. Krzysztof Kalicki, prezes zarządu Deutsche Banku Polska S.A., Tomasz Mironczuk, prezes Zarządu Banku Polskiej Spółdzielczości S.A. oraz Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.

Stanisław Brzeg-Wieluński (SBW): W czerwcowym numerze naszego miesięcznika znalazła się publikacja pana profesora Krzysztofa Kalickiego, która była dla nas inspiracją do przygotowania naszej debaty. Zapamiętałem też jego wystąpienia podczas marcowego Forum Bankowego. To regulacyjne tsunami, te nieustające pomysły z Brukseli – dają pewnego rodzaju przesłanki, ale i niepewność, czy rzeczywiście za błędy Unii Europejskiej i starej Wspólnoty mają płacić polskie banki, które cały czas – rok do roku – mają zyski. (….). Chciałbym dodać, że kwestie związane z CRD IV, czyli unijną dyrektywą związaną z Bazyleą III, w pewnych dziedzinach jeszcze będą podlegały negocjacjom i regulacjom na poziomie krajowym. Będzie to związane z BFG bis, czyli z resolution – mechanizmami likwidacji banków w sposób jak najbardziej ucywilizowany. (…) Panie profesorze, pan wywołał to zamieszanie, musi pan teraz odpowiedzieć….

Krzysztof Kalicki: Proszę państwa, próbujemy w naszym banku stworzyć model potencjalnych kosztów. Dostępne są już analizy mówiące, że w bankach średnich w Europie Zachodniej nowe regulacje będą kosztowały każdą instytucję 20-30 mln euro, każdy bank duży powyżej 100, nawet do 150-160 mln euro. To są szacowane koszty wdrożeń. Oczywiście nie mogę zdradzić zastosowanej metodyki, ale z takimi szacunkami się spotykam. Odczytałem też na jakiejś prezentacji, że ktoś oszacował, iż wdrożenie w bankach europejskich CRD IV będzie kosztowało ponad 6 mld dolarów. Jakbyśmy zatem na to nie patrzyli, są to sumy bardzo duże. Z kolegą z mojego banku próbowaliśmy oszacować efekt wzrostu kapitału na marżę bankową i na PKB w Polsce, ale aż się boję podawać państwu te dane, bo nasz model, jak każdy, opiera się na założeniach. Ujawnię go jednak. Otóż wychodzi nam, że przy 7-proc. kapitale będzie to ok. 12 punktów bazowych wpływu na marżę, przy 13 są to już 74 punkty bazowe, przy 15 – 98 punktów bazowych. Będzie to wpływ podnoszenia kapitału na wzrost marż. Natomiast jeśli chodzi o PKB, to nasze szacunki zawierają się między 16 a 40 punktami bazowymi spowolnienia wzrostu gospodarczego. W przypadku Polski, gdzie nie mamy dużego rynku kapitałowego, wpływ poprzez sektor bankowy na gospodarkę wydaje się być większy niż w krajach Europy Zachodniej, gdzie rynki kapitałowe są bardziej rozwinięte. To tak tytułem wstępu, chcę pokazać, że warto się tymi zagadnieniami zajmować i warto zgłębiać tę kwestię. Musi nastąpić jakieś otrzeźwienie, myślę, że ono pomału przychodzi, a koszty płacimy wszyscy. Weźmy Europejski Bank Centralny – z tytułu nadzoru 2000, albo i więcej pracowników, czyli 2000 razy setki tysięcy na wyposażenie i na płace. Są to ogromne koszty, w gruncie rzeczy jest to synonim podatku, bo ostatecznie za to zapłacimy my wszyscy jako klienci sektora bankowego – czy to jako przedsiębiorstwa, czy jako osoby indywidualne Myślę, że należałoby o tym mówić głośno i hamować zapędy polityków do obudowywania sektora bankowego różnymi regulacjami.

Małgorzata Zaleska: W zasadzie jestem jedyną osobą, która nie reprezentuje bezpośrednio banku komercyjnego, oczywiście jeszcze pan prezes Krzysztof Pietraszkiewicz, ale jako przedstawiciel samorządu bankowego pośrednio też reprezentuje banki komercyjne. Pozwolą państwo, że moja wypowiedź będzie celowo trochę dyskusyjna i prowokacyjna, bo chyba o to chodzi w debatach. Pozwolę sobie zatem na stwierdzenie, że mój przedmówca przedstawił temat wybiórczo – tzn. spojrzał na to zagadnienie z punktu widzenia kosztów. Prawdą jest, że w odpowiedzi na kryzys nastąpił wysyp regulacji, proszę jednak zauważyć, że większość z tych regulacji jest dosyć długo dyskutowana na forum unijnym. Nie wszystkie z dyskutowanych były wdrażane w praktykę, m.in. dlatego, że bardzo trudno jest osiągnąć kompromis, choćby z uwagi na to, że niektóre propozycje są mocno dyskusyjne. Zgadzam się ze stwierdzeniami, iż nie są znane do końca koszty wprowadzenia tych wszystkich regulacji. Notabene, panie prezesie, najbardziej interesująca rzeczywiście byłaby ta metodologia, metodyka, jak to państwo policzyliście, natomiast pewne jest, że utrzymanie bezpieczeństwa sektora bankowego, sektora finansowego w czasach pokryzysowych będzie droższe niż wcześniej. Jednym z wyzwań jest także to, iż często poszczególne regulacje rozpatruje się osobno, jedna w oderwaniu od drugiej i nie patrzy się na te, które są wdrażane w sposób kompleksowy. Zarówno prowadzący debatę pan redaktor, jak i mój przedmówca poruszyli bardzo dużo różnych wątków, w tym to, że Europejski Bank Centralny będzie się rozrastał, jeśli zostanie wdrożony nadzór europejski. Proszę jednak pamiętać, że banki, które są postrzegane jako instytucje zaufania publicznego, korzystają z szeregu uprzywilejowań – chociażby polegających na tym, że jest licencjonowanie, czy pewne granice dopuszczenia w ogóle do tej działalności, że mogą korzystać z różnego rodzaju wsparcia, chociażby płynnościowego tak nieograniczonego. Oczywiście można stwierdzić, że jest coś za coś. Teraz powiem coś bardzo – tak mi się wydaje, patrząc na towarzyszy debaty – celowo prowokacyjnie: czy nie powinniśmy się zastanowić nad tym, czego tak naprawdę oczekujemy. Czy oczekujemy, żeby banki były postrzegane jako instytucje zaufania publicznego i korzystały z różnego rodzaju form uprzywilejowania pomocy w niektórych sytuacjach? Czy też, że będą jedynymi z instytucji, których głównym, albo jednym z głównych celów jest generowanie zysku? Czy może oczekujemy jednego i drugiego jednocześnie? Rzeczywiście polski sektor bankowy wciąż charakteryzuje się bardzo dobrymi wynikami, dobrą kondycją, zdał prawdziwy stres test w okresie kryzysu i można powiedzieć, że na tle innych sektorów europejskich wyglądamy w tym zakresie bardzo dobrze. Natomiast musimy pamiętać o tym, że banki są jednym z bardzo ważnych podmiotów wspierających całą gospodarkę, czy uczestniczących w niej. Tak – bez kredytu, bez banków w zasadzie we współczesnym świecie rozwój jest niemożliwy. Bardzo często mówi się, że banki nie mają, znowu celowo przejaskrawiam, środków na prowadzenie akcji kredytowej. Czy pan redaktor wspominał o potrzebie finansowania różnych projektów ważnych także z punktu widzenia gospodarki inwestycyjnej? Moim zdaniem, proszę państwa, problem jest bardziej złożony. Jest kwestia podaży, jest kwestia popytu, jest także kwestia tego, że banki wciąż, w czasach kryzysu przybrało to większe znaczenie, lokują swoje środki w krótkoterminowe instrumenty. 90 proc. transakcji na rynku międzybankowym to są overnighty, cotygodniowe operacje otwartego rynku Narodowego Banku Polskiego wynoszą 130 mld zł. Gdybyśmy założyli, że cały zysk – choć wiadomo, że w praktyce tak nie będzie – ale gdybyśmy założyli, że cały zysk za zeszły rok przeznaczylibyśmy na akcję kredytową dla przedsiębiorstw – czyli na kredyty nazwijmy w uproszczeniu o największej wadze ryzyka przy zachowaniu dotychczasowego poziomu adekwatności kapitałowej – to jest to kolejne 100 mld zł. Ja prowokacyjnie pewne rzeczy chciałam uwypuklić, tak żebyśmy patrzyli na te zagadnienia bardziej kompleksowo, bo wyrywkowo to możemy dorobić pewne opinie, czy niezbyt głęboko dokonać oceny.

Piotr S. Juda: Proszę państwa, ja w ramach konwencji wypowiedzi prowokacyjnej powiem tak: wydaje się, że w odpowiedzi na pytanie pani profesor, banki powinny prowadzić działalność w sposób bezpieczny. Ale ponieważ są one elementem układu gospodarczego, to trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której podmiot będący elementem układu gospodarczego nie funkcjonuje, kierując się również zyskiem. Natomiast, jeśli mogę nawiązać do sprawy bezpieczeństwa, to przychodzi mi do głowy takie skojarzenie – gdy po 11 września 2001 r. podróżowałem samolotem do Stanów Zjednoczonych, podano mi w samolocie lunch i otrzymałem metalowy widelec i plastikowy nóż. Dopiero po jakimś czasie pojawił się nóż metalowy. I jakoś nie zauważyłem, żeby był on teraz mniej ostry aniżeli nóż, który podawano przed 11 września. W związku z tym myślę, że warto, rozmawiając pragmatycznie, zastanowić się nad tym, co w tych regulacjach, które są nam w tej chwili serwowane, służy rzeczywiście zwiększeniu bezpieczeństwa, a co jest efektem plastikowego noża. Otóż, przed tą debatą pozwoliłem sobie na taką własną klasyfikację tego, co ostatnio czytałem na tych 600 stronach – dodam, że w tłumaczeniu ich jest więcej – i te regulacje podzieliłem na 4 kupki. Pierwsza rzecz to to, co może mieć rzeczywiście znaczenie dla polskiego sektora bankowego. Druga, co wprost nie ma znaczenia, ale może się pojawić na polskim rynku jako efekt echa. Trzecia – to jest właśnie efekt plastikowego noża i to wcale nie jest małe. I czwarta kupka, która też nie jest wcale mała, to są rzeczy, które wydaje się, że powinny być uregulowane już, ale z jakichś względów ich regulacja została odłożona w czasie, powiedzmy sobie do roku 2017 czy 2018. To może tyle na razie. (…)

SBW: Jeżeli państwo pozwolą, zadam teraz pytanie panu prezesowi Mironczukowi. Choćby dlatego, że jak zauważycie państwo z artykułów opublikowanych w czerwcowym numerze „Miesięcznika Finansowego BANK” wynika, że większość banków spełnia dosyć dobrze kryteria Bazylei III. Natomiast problem pojawia się w wypadku banków spółdzielczych. Przede wszystkim cały czas nie została rozstrzygnięta kwestia, żeby aktywa płynności były jednak lokowane, wg. założeń Bazylei III i CRD I V, w banku centralnym. Wciąż jednak pozostają one w bankach zrzeszających. Wg tych nowych reguł nie jest to do końca dobre postępowanie, które utrudnia ocenę kondycji finansowej banku spółdzielczego. Ta kwestia cały czas nie została rozstrzygnięta i właściwie można mieć wrażenie, że każdy bank spółdzielczy ma ten sam dylemat, co sam bank zrzeszający. Tutaj ustawodawca powinien wyraźnie pójść w kierunku budowy myślenia, że bank zrzeszający i podmioty zrzeszone są całością. Ta kwestia nie została rozwiązana. Panie prezesie, co pan o tym sądzi?

Tomasz Mironczuk: Cóż, dowiaduję się, że prawdziwy problem jest w bankach spółdzielczych. Prawdziwy, czyli co? Czy zatem w tak zwanych bankach komercyjnych jest nieprawdziwy problem? Tak to troszkę odbieram. Wiecie państwo, jeżeli się wzmacnia słowo „prawdziwy”, to pojawia się coś, jak prawnicy to mawiają, a contrario. Powiem tak, dziwi mnie fakt, że wskazuje się banki spółdzielcze jako prawdziwy problem np. sektora finansowego albo prawdziwy problem sposobu zorganizowania czegoś. Do bankowości spółdzielczej ...

Artykuł jest płatny. Aby uzyskać dostęp można:

  • zalogować się na swoje konto, jeśli wcześniej dokonano zakupu (w tym prenumeraty),
  • wykupić dostęp do pojedynczego artykułu: SMS, cena 5 zł netto (6,15 zł brutto) - kup artykuł
  • wykupić dostęp do całego wydania pisma, w którym jest ten artykuł: SMS, cena 19 zł netto (23,37 zł brutto) - kup całe wydanie,
  • zaprenumerować pismo, aby uzyskać dostęp do wydań bieżących i wszystkich archiwalnych: wejdź na BANK.pl/sklep.

Uwaga:

  • zalogowanym użytkownikom, podczas wpisywania kodu, zakup zostanie przypisany i zapamiętany do wykorzystania w przyszłości,
  • wpisanie kodu bez zalogowania spowoduje przyznanie uprawnień dostępu do artykułu/wydania na 24 godziny (lub krócej w przypadku wyczyszczenia plików Cookies).

Komunikat dla uczestników Programu Wiedza online:

  • bezpłatny dostęp do artykułu wymaga zalogowania się na konto typu BANKOWIEC, STUDENT lub NAUCZYCIEL AKADEMICKI