Gwałtowny spadek popytu na kredyty mieszkaniowe – komentarz do danych BIK
Maj zakończył się bardzo słabym wynikiem popytu na kredyty mieszkaniowe. Z opublikowanych właśnie danych BIK wynika, że popyt na kredyt był w maju – w przeliczeniu na dzień roboczy – o 9% niższy niż w analogicznym okresie przed rokiem. Jest to tym większe zaskoczenie, ze w kwietniu odczyt indeksu popytu wskazywał jeszcze na ponad 16-proc. wzrost.
Głównym winowajcą słabości najnowszego odczytu indeksu jest bardzo mocny spadek liczby wniosków kredytowych. Było ich mniej niż 31 tysięcy, podczas gdy w maju 2018 roku złożono ponad 37 tysięcy wniosków o kredyt mieszkaniowy.
Czytaj także: KNF ostrzega: silny wzrost cen nieruchomości grozi nadmiernym zadłużeniem
Wciąż sytuację „ratują” drożejące mieszkania, czego konsekwencją jest fakt, że Polacy, aby kupić własne „M” muszą zadłużać się na wyższe kwoty. To dlatego łączna wartość długu, o którą w maju zawnioskowali Polacy spadła tylko o 9%, a nie prawie 20%, co byłoby uzasadnione gwałtownym spadkiem składanych wniosków kredytowych.
Warto podkreślić, że wielkość popytu na kredyty mieszkaniowe to obecnie jeden z najważniejszych wskaźników, który należy bacznie obserwować. Dlaczego? To właśnie nabywcy posiłkujący się kredytem mieszkaniowym są od pewnego czasu głównym motorem napędowym rodzimego rynku mieszkaniowego.
Czytaj także: BIK Indeks Popytu na Kredyty Mieszkaniowe w maju w dół
Trend czy kalendarz?
Wciąż za wcześnie jest jednak, aby na podstawie pojedynczego odczytu indeksu popytu na kredyty mieszkaniowe wieszczyć rychłe ochłodzenie na rynku mieszkaniowym. Powód jest prosty – mógł to być odczyt wprost wynikających z kalendarza świąt. Pamiętajmy, że pod koniec kwietnia świętowaliśmy przy okazji Wielkanocy, a niedługo później Polacy ruszyli na majówkę. Niektórzy nawet te dwie okazje połączyli i oddali się bardzo długiemu odpoczynkowi. Efekt?
Jaki jest prawdziwy trend na rynku – dowiemy się za miesiąc
Pod koniec kwietnia i na początku maja mniej osób szukało mieszkań, ale też w pracy mniej było pracowników banków, deweloperów czy firm pośredniczących. To w oczywisty sposób odbiło się negatywnie na popycie na mieszkania.
Nawet jeśli ktoś od razu po powrocie z majówki ruszył na poszukiwania mieszkania, to zanim lokal znalazł, wynegocjował cenę i zebrał wszystkie dokumenty potrzebne do złożenia wniosku kredytowego, mógł już nastać czerwiec.
Nie wykluczone, że to właśnie taki mechanizm stoi za słabymi danymi o popycie na kredyty mieszkaniowe w maju 2019 roku. Niestety przyjdzie nam poczekać kolejny miesiąc, aby tę teorię potwierdzić lub obalić.