Główny ekonomista Banku Pekao: toczenie makro sprzyja przedsiębiorcom, inwestycje w 2021 r. mogą wzrosnąć w dwucyfrowym tempie
„Lipcowa sprzedaż detaliczna trochę rozczarowała i krótkoterminowo można tłumaczyć to tym, że był to okres wzmożonych wyjazdów wakacyjnych – prawdopodobnie popyt konsumpcyjny przesunął się w kierunku usług czasu wolnego kosztem dóbr. Widzimy też jednak głębsze wytłumaczenie. Szczególnie patrząc na to, co dzieje się z produkcją przemysłową, która w lipcu była niezła. Sytuacja u nas wygląda inaczej niż np. w USA, gdzie sprzedaż detaliczna już teraz jest mocno powyżej trendu i gdzie miały miejsce bezpośrednie transfery środków do gospodarstw domowych. W Polsce pomoc płynęła do przedsiębiorców i dopiero stąd – poprzez zahibernowanie rynku pracy – wsparcie doszło do gospodarstw domowych” – powiedział Pytlarczyk.
Czytaj także: Ekonomiści Banku Pekao: w pozytywnym scenariuszu poziom bezrobocia sprzed pandemii Polska powinna osiągnąć w II poł. 2022 r. >>>
„Patrząc zatem np. na produkcję przemysłową, eksport, czy rentowność firm, która jest skokowo wyższa, to w ogólnym rozrachunku konsument jest mniejszym wygranym zmian pandemicznych niż przedsiębiorca. Patrząc też na dynamikę realnego funduszu płac i porównując ją z PKB widać, że proporcja wynagrodzeń w PKB zaczęła się obniżać. Oznacza to, że beneficjentem ostatniego okresu jest zdecydowanie polski przedsiębiorca. Mamy duży popyt z zagranicy i – w warunkach wyższej inflacji – przenoszenie kosztów na finalnego odbiorcę. Do tego pojawiły się wysokie marże. Co ważne, cały czas mamy też słabego złotego, najsłabszego w regionie, a to daje dodatkowy 'boost’ dla rentowności polskich przedsiębiorstw” – dodał ekonomista Banku Pekao.
Otoczenie pozytywne dla polskiej gospodarki
Zdaniem ekonomisty, takie otoczenie jest pozytywne dla polskiej gospodarki, ponieważ oddala scenariusze typowe dla rynków wschodzących i pojawienie się nierównowag zewnętrznych.
„Oddala nam to scenariusze typowe dla emerging markets – niepohamowaną konsumpcję, pogarszający się rachunek bieżący, bilans handlowy, i – po okresie zachwytu – pojawienie się nierównowag zewnętrznych. Takie scenariusze nam się oddalają” – zaznaczył.
Optymizm z biznesie powrócił
W ocenie Pytlarczyka, optymizm w biznesie powrócił i inwestycje – których w ostatnich latach w polskiej gospodarce bardzo brakowało – w 2021 r. mogą wzrosnąć w dwucyfrowym tempie.
„Widzimy, że przedsiębiorcy – w otoczeniu wyższej inflacji, ale i rosnących marż – zaczynają inwestować, a to coś czego brakowało przez kilka lat. Jeśli obroty rosły, ale nie rosły marże firm, to nie było sygnału do inwestowania dla przedsiębiorców. Teraz ten sygnał jest bardzo wyraźny. Czekamy jeszcze na finalne dane o PKB w II kw., ale dane o nakładach inwestycyjnych, kredytach bankowych i ich przeznaczeniu, sugerują że odczyt ten będzie bardzo mocny” – powiedział ekonomista.
Można powiedzieć, że inwestycje wracają, a to one są najlepszym miernikiem optymizmu biznesu.
„Teraz widać, że biznes patrzy optymistycznie w przyszłość i inwestuje. Czekamy jeszcze na dane GUS ale zakładamy, że dynamika inwestycji w tym doku będzie dwucyfrowa” – dodał.
Prognoza wzrostu PKB Polski w 2021 r. na poziomie 5,5 proc.
Pekao podtrzymuje swoją prognozę wzrostu PKB Polski w 2021 r. na poziomie 5,5 proc. Główny ekonomista zaznacza jednak, że w otoczeniu pandemii nieprzewidywalność jest wciąż duża.
„Podtrzymujemy prognozę dla wzrostu PKB w 2021 na poziomie 5,5 proc. Oczywiście wciąż jest trochę znaków zapytania, co będzie w IV kw., czy będzie lockdown. Wiemy, że pojawi się czwarta fala, ale z gospodarczego punktu widzenia ważne jest czy będą lockdowny i jaki będą mieć wpływ na aktywność ekonomiczną. Patrząc na to co dzieje się w Europie widzimy, że kolejne fale miały coraz mniejszy wpływ na aktywność i mobilność ludności” – powiedział.
„Konstruując naszą prognozę byliśmy jednak świadomi tych ryzyk. W bazowym scenariuszu zakładamy, że lockdowny będą bardzo wybiórcze, lokalne, mniej kosztowne ekonomicznie. Cały czas jednak jesteśmy w otoczeniu pandemicznym i nieprzewidywalność jest duża” – dodał.
W najbliższych miesiącach inflacja utrzyma się powyżej 5 proc.
Bank Pekao prognozuje, że inflacja CPI w najbliższych miesiącach utrzyma się powyżej 5 proc. i – mimo obniżenia się wskaźnika w 2022 r. – wciąż pozostanie powyżej poziomu, który jest komfortowy dla Rady Polityki Pieniężnej.
Inflacja w kolejnych miesiącach będzie oscylowała powyżej 5 proc.
„Podwyżka gazu, która nie była antycypowana, podbija poziom cen w koszyku. W przyszłym roku będziemy mieć trochę efektu bazy, część pandemicznych dostosowań trochę się rozładuje i wygląda na to, że wskaźnik CPI będzie niższy, ale prawdopodobnie wciąż będzie powyżej poziomu 3,5 proc. Cały czas jest to inflacja, która jest niekomfortowa z punktu widzenia polityki pieniężnej, powyżej celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc.” – ocenił główny ekonomista banku.
Podwyżka stóp procentowych w listopadzie?
W bazowym scenariuszu Pekao zakłada, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych w listopadzie 2021 r.
Spodziewam się, że do podwyżki stóp procentowych w Polsce dojdzie w tym roku w listopadzie.
„Sugeruje to komunikacja członków Rady Polityki Pieniężnej, ale też inflacja, która zaczyna mieć pewne koszty społeczne, i widać to w optymizmie konsumentów – konsumenci dostrzegają ten problem. Biorąc pod uwagę perspektywę wzrostu wydaje się, że rozpoczęcie cyklu podwyżek będzie czymś naturalnym” – powiedział Pytlarczyk.
Czytaj także: Pekao SA optymistycznie o sobie i o polskiej gospodarce >>>
„Oczywiście cały czas istnieje ryzyko, że jeśli jesienią będziemy mieć mocne lockdowny, to do podwyżki nie dojdzie. To czynnik, który widzieliśmy już na poziomie świata – np. w Nowej Zelandii powrót lockdownu wyzerował wszelkie oczekiwania na podwyżki stóp procentowych. Ten czynnik jest jednak ciężki do przewidzenia. Scenariusz bazowy zakłada podwyżkę w listopadzie, jednak jeżeli pojawi się lockdown – podwyżek nie będzie” – dodał.
Ekonomista podkreśla, że w przypadku prowadzonego przez NBP programu QE, nie należy spodziewać się specjalnej komunikacji ze strony banku na temat jego ewentualnego zakończenia.
„Od początku nie było informacji, jaka będzie jego skala, program wciąż będzie po prostu zależny od warunków rynkowych. Widać, że wykorzystanie programu jest mniejsze, jeżeli sytuacja rynkowa jest lepsza. Sądzę, że nie będzie żadnej komunikacji, która zamykałaby jakoś drzwi przed zareagowaniem na nadzwyczajną sytuację. Inne banki centralne dość precyzyjnie sugerowały skalę, a NBP nigdy tego nie robił. Zachowywał sporą elastyczność i ona zapewne zostanie zachowana” – powiedział Pytlarczyk.