Fundusze: absolutnie niespecjalnie zyskowne
Zarabianie w każdych warunkach, bez względu na koniunkturę, przychodzi funduszom absolutnej stopy zwrotu równie łatwo, jak przynoszenie strat.
Głównym zadaniem zarządzających funduszami absolutnej stopy zwrotu jest dążenie do wypracowania bezwzględnego zysku, niezależnie od bieżących trendów w poszczególnych segmentach rynku. W tym celu, najogólniej mówiąc, starają się minimalizować straty w okresie spadków i maksymalizować zyski w okresie wzrostów. Ułatwiać ma to szeroka paleta instrumentów, które mogą być przedmiotem inwestycji tych funduszy. W grę wchodzą więc klasyczne akcje i obligacje, ale też instrumenty pochodne, waluty, towary czy udziały w spółkach z o.o. Na dodatek, zazwyczaj nie określa się progów procentowego zaangażowania aktywów funduszu w poszczególne klasy aktywów, co w zasadzie daje zarządzającemu swobodę niemal, nomen est omen, absolutną.
Rzecz w tym, że w praktyce różnie bywa z realizacją przyjętych założeń. Oczywiście nikt nie ukrywa, że ryzyko inwestycyjne w przypadku funduszy absolutnej stopy zwrotu jest wysokie. Można o tym przeczytać w materiałach informacyjnych każdego z nich, gdzie znajdziemy też informację o zalecanym minimalnych okresie inwestycji wynoszącym przynajmniej kilka lat. Niemniej, pobieżna nawet analiza wyników funduszy absolutnej stopy zwrotu w wielu przypadkach zdecydowanie nie zachwyca.
Obecnie, wg klasyfikacji serwisu Analizy Online, krajowe towarzystwa funduszy inwestycyjnych oferują 31 funduszy absolutnej stopy zwrotu uniwersalnych, z czego dziesięć istnieje dłużej niż trzy lata (prawdziwy ich wysyp nastąpił po wybuchu kryzysu i załamaniu na rynkach akcji). Ponad jedna trzecia z nich działa w formule funduszu zamkniętego (FIZ), a pozostałe są funduszami otwartymi (FIO lub SFIO). Porównując ich dotychczasowe osiągnięcia, siłą rzeczy trzeba się skupić na krótszych okresach czasu.
To, co przede wszystkim rzuca się w oczy, to bardzo duża rozbieżność wyników. Poniekąd można uznać, że do pewnego stopnia jest uzasadniona, bo wynika z rozbieżnych, czasem zapewne nawet bardzo, strategii inwestycyjnych. Jednak rozrzut wyników tylko za ostatnie 12 miesięcy od minus 56,8 proc. (Investor FIZ) do plus 17,1 proc. (Opera One FIZ) jest, delikatnie mówiąc, zaskakujący. Wyniki za trzy lata tylko pogłębiają tę przepaść – od minus 50,6 proc. do plus 66,2 proc.
Co w takiej sytuacji ma zrobić klient, skuszony perspektywą zarabiania bez względu na bieżącą koniunkturę w poszczególnych segmentach rynku, gdy widzi taką rozbieżność? Trudno zaufać aktualnie najlepszym funduszom, bo to przecież żadna gwarancja. W kolejnych okresach mogą być najgorsze, w dodatku skala strat prezentowanych przez część z nich jest naprawdę spora.
Osiągnięcia funduszy absolutnej stopy nie zachwycają też w porównaniu z tradycyjnymi funduszami akcji czy mieszanymi aktywnej alokacji. Choć trzeba uczciwie przyznać, że również w tych segmentach zdarzają się spore rozbieżności między wynikami najlepszych i najgorszych funduszy. Przykładowo, najlepszy fundusz akcji polskich uniwersalnych, Copernicus Akcji Dywidendowych, w ostatni roku zarobił 9,8 proc. i jako jedyny wyszedł na plus, podczas gdy najsłabszy, Idea Akcji, stracił 42,7 proc. Niemniej, wyniki większości funduszy nie odbiegają zazwyczaj więcej niż o kilka punktów procentowych od średniej. Są więc zdecydowanie mniej nieprzewidywalne.
Jak się okazuje, przy pewnej dozie szczęścia, fundusze absolutnej stopy zwrotu mogą być alternatywą dla inwestorów, pragnących przynajmniej w pewnym stopniu zdywersyfikować swoje inwestycje, uniezależniając je od sytuacji panującej wyłącznie na rynku akcji czy obligacji. Nie można jednak w pełni ufać hasłom reklamowym, mówiącym o zarabianiu w każdej sytuacji, niezależnie od koniunktury. W ich przypadku o wiele więcej zależy od osób zarządzających niż w przypadku „tradycyjnych” funduszy, z konkretnie zakreśloną strategią i modelową strukturą portfela, a to, wbrew pozorom, znacznie zwiększa ryzyko inwestycji.
Bernard Waszczyk
Open Finance