Frankfurt, Paryż i Nowy Jork znów przy rekordach
Cień szansy na powstrzymanie eskalacji konfliktu na Ukrainie oraz niewiele większe nadziej na porozumienie Grecji z wierzycielami wystarczyły, by na rynkach finansowych powiało optymizmem. Na głównych parkietach powiew ten przyniósł powrót do rekordowo wysokich poziomów. Sytuacja w najbliższych dniach może być jednak dynamiczna.
Choć w opinii większości komentatorów politycznych, porozumienie zawarte w czwartek w Mińsku trudno nazwać sukcesem i mówić o przełomie, rynkom wystarczyło to do zademonstrowania wyraźnego optymizmu. Ale trudno też mówić o euforii wśród inwestorów, nawet na giełdach krajów bezpośrednio zaangażowanych w konflikt. Indeks w Kijowie zyskał nieco ponad 6 proc., a moskiewski RTS wzrósł o 3,5 proc. Reakcja na głównych giełdach także była dość mocna, ale nieprzesadna, a do tego pod koniec dnia optymizm lekko stopniał. Widać było, że rynki także nie do końca wierzą w pełny sukces rozmów w sprawie Ukrainy, ale przynajmniej wykorzystały związany z tym spadek napięcia. Podobnie było w przypadku sprawy Grecji. Obie kwestie zostały odroczone do początku przyszłego tygodnia, więc jest szansa, że dziś będzie trochę spokoju, a być może zobaczymy kontynuację wzrostów. Trudno jednak oczekiwać, że do gry na zwyżkę wejdą duże pieniądze. Ryzyko wciąż jest spore.
Obraz sytuacji na głównych giełdach uległ poprawie. Najmocniej wygląda indeks w Paryżu, który wyszedł zdecydowanie powyżej niedawnego rekordu. DAX jedynie się do historycznego maksimum zbliżył. O wyrównaniu rekordu można też mówić w przypadku S&P500.
Wygląda na to, że Wall Street podążyła za europejskim optymizmem, bowiem własnych powodów do amerykańscy inwestorzy nie mieli zbyt wielu. Rozczarowała bowiem zarówno liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, przekraczając 300 tys., jak i sprzedaż detaliczna, zniżkując o 0,8 proc., a więc mocniej niż się spodziewano. Dzień wcześniej, czyli w środę, Amerykanie zignorowali jednak także wypowiedzi dwóch przedstawicieli Fed, sugerujące że czerwiec byłby odpowiednim momentem do dokonania pierwszej podwyżki stóp procentowych. Być może wczorajsze słabsze dane zostały zinterpretowane jako sygnał możliwego odroczenia decyzji w tej sprawie. Na nowojorskim parkiecie sytuacja jednak nie wygląda tak jednoznacznie optymistycznie, jakby się wydawało. Ewentualne cofnięcie się indeksów mogłoby rodzić obawę rysowania formacji podwójnego szczytu. Dziś impulsów w postaci danych makroekonomicznych nie ma zbyt wiele, poza indeksem nastrojów konsumentów. Ale wieczorem mamy wystąpienie Richarda Fishera, przedstawiciela frakcji jastrzębi w Fed, który może byki nieco postraszyć. W dodatku w poniedziałek Stany Zjednoczone świętują Dzień Prezydenta, co w kontekście niepewnego rozwoju sytuacji kwestii Ukrainy i Grecji, może skłaniać część inwestorów do skrócenia pozycji przed weekendem.
Nasz parkiet siłą wczoraj nie grzeszył, ani w porównaniu do głównych giełd, ani rynków regionu. Wymęczona zwyżka WIG20 o 0,6 proc. wygląda blado na tle 2 proc. wzrostu w Budapeszcie i Pradze, czy przekraczającego 3 proc. skoku wskaźnika w Stambule. Indeks największych spółek jedynie przez moment zbliżył się do pożegnanego niedawno poziomu 2350 punktów i raczej skłania się w kierunku południowym. Wyraźnej słabości segmentu średnich firm nie był stanie przysłonić udany finisz, którego efektem było wyjście na zero.
Szansą dla indeksu blue chips mogą być dużo lepsze niż się spodziewano wyniki finansowe za czwarty kwartał, opublikowane po czwartkowej sesji, którą walory telekomu zakończył 4 proc. tąpnięciem. Analitycy oczekiwali 27 mln zł straty netto, tymczasem spółka pokazała 30 mln zysku, a w dodatku zarekomendowała dywidendę w wysokości 0,5 zł na akcję. Prognozy na 2015 r. nie są jednak zbyt optymistyczne.
Pewien wpływ na dzisiejsze notowania mogą mieć dane o dynamice PKB w Polsce, Niemczech i strefie euro. Na rynkach azjatyckich zdecydowanie przeważały wzrosty, za wyjątkiem Japonii, gdzie Nikkei stracił 0,4 proc. Bykom powinny sprzyjać sięgające 1 proc. poranne wzrosty cen ropy naftowej i miedzi. Optymizm sygnalizują też notowania kontraktów na główne indeksy, zwyżkujące po 0,1-0,2 proc.
Roman Przasnyski
analityk niezależny