Unia bierze się za podatki w gospodarce cyfrowej
Transformacja modeli biznesowych podyktowana dynamiczną, cyfrową rewolucją przynosi efekty nie tylko w postaci tworzenia nowych kategorii produktowych czy niespotykanych dotychczas form sprzedaży. Globalne portale społecznościowe czy sieciowe wyszukiwarki stanowią niemałe wyzwanie również dla organów skarbowych, które z reguły nie dysponują wystarczającymi narzędziami prawnymi, pozwalającymi na efektywne pobieranie podatków od tego typu aktywności gospodarczej.
Plany władz wspólnotowych i krajowych odnośnie wprowadzenia rozwiązań podatkowych dla globalnego biznesu cyfrowego analizowane były podczas tegorocznej, dziewiątej już edycji Kongresu Podatków i Rachunkowości KPMG.
Globalne firmy cyfrowe i podatki
Marcin Rudnicki, partner w dziale doradztwa podatkowego i szef zespołu ds. podatków międzynarodowych KPMG przypomniał, iż działania te nie są dedykowane tylko wąskiej niszy social media czy e-commerce. – Internet zrewolucjonizował całą gospodarkę – podkreślił ekspert, wskazując, iż w ubiegłym roku ponad połowa Polaków zrobiła choć raz zakupy za pośrednictwem Internetu, a 1/3 społeczeństwa regularnie korzysta z tego kanału sprzedażowego.
– Również tradycyjne biznesy przechodzą transformację cyfrową – dodał Marcin Rudnicki. Sytuacja taka prowadzi do coraz większych dysproporcji pomiędzy opodatkowaniem tradycyjnych i nowoczesnych form działalności gospodarczej.
– Kwestie te, niestety, wciąż nie są uregulowane prawnie – wskazał prelegent, dodając wszakże, iż na szczeblu globalnym i europejskim, a w wielu przypadkach również i krajowym, prowadzone są prace nad wdrożeniem regulacji adekwatnych do wyzwań współczesności.
Gdzie płacić podatki?
Jednym z wyzwań jest właściwe ustalenie miejsca opodatkowania poszczególnych przychodów danej firmy, operującej w przestrzeni cyfrowej. Cel ten można osiągnąć na przykład poprzez aktualizację definicji stałego zakładu przedsiębiorcy. Pojęcie to stworzone zostało jeszcze w XIX stuleciu, i w kolejnych dekadach podlegało stałej aktualizacji, jednak w obliczu cyfrowej rewolucji nie odpowiada ono aktualnym potrzebom.
Dlatego dziś padają propozycje przeprowadzania tzw. testu znaczącej obecności gospodarczej, który pozwoliłby na przypisanie przychodów z e-biznesu do rynku, na którym prowadzona jest przeważająca część działalności. Alternatywą może być zasada, według której firma prowadząca działalność w danym państwie powinna w nim wykazywać zyski podatkowe związane z korzystaniem z infrastruktury cyfrowej.
Podatki tam gdzie jest użytkownik?
Najbardziej rewolucyjna, ale zarazem najbardziej dopasowana do charakteru cyfrowej gospodarki wydaje się być jednak tzw. koncepcja użytkownika. – To coś, co dotychczas nie było brane pod uwagę. Użytkownik to nowe pojęcie, które odnosi się tylko do gospodarki cyfrowej i tworzenia wartości, takich jak udostępniane informacje – zauważył przedstawiciel KPMG.
Przypomniał on również, że prace nad uregulowaniem jednolitych zasad fiskalnych dla e-biznesu prowadzone są na szczeblu globalnym już od 21 lat. Inauguracją była konferencja w Turku w listopadzie 1997 roku, kiedy to po raz pierwszy postulowano zniesienie barier globalnego handlu elektronicznego.
Reguły podatkowe nie nadążają za gospodarką cyfrową
Rok później, podczas forum w Ottawie, po raz pierwszy podniesiono potrzebę neutralnego opodatkowania firm w sferze realnej i cyfrowej, tak, by żadna z form nie była uprzywilejowana. Niestety, prace w tym obszarze zdają się nie nadążać za wymogami współczesności. – Nawet Amerykanie, którzy przodują w gospodarce cyfrowej, nie są zaawansowani jeśli chodzi o opodatkowanie tych firm – nadmienił Marcin Rudnicki.
Unia bierze się za podatki w gospodarce cyfrowej
Nowe reguły podatkowe dla biznesu w cyberprzestrzeni zarysowane zostały w projektach dwóch dyrektyw wspólnotowych, Digital Service Tax (DST) i Significant Digital Presence (SDP). Zgodnie z założeniami unijnymi, przedmiotem opodatkowania w przypadku tzw. usług cyfrowych powinny być przychody z przekształcenia wkładu użytkownika w środki finansowe, a więc na przykład zyski z tytułu reklam dostarczanych użytkownikom w oparciu o analizę ich aktywności w danym medium społecznościowym.
Według projektu, stawka podatku powinna być ustalona na poziomie 3%. Przepis ten nie obejmowałby rzecz jasna tych form działalności, które od tradycyjnego biznesu odróżniają się wyłącznie kanałem sprzedażowym, a więc handlu elektronicznego czy dystrybucji usług finansowych online. – Podatnikiem byłby po pierwsze podmiot, którego model biznesowy jest bazuje na pobieraniu danych o aktywności użytkownika, które to dane są wykorzystywane do reklam lub sprzedawane podmiotom trzecim. Przykładem takiej firmy jest Google. Drugim rodzajem działalności podlegającej opodatkowaniu byłyby te serwisy, które zakładają trwałe zaangażowanie użytkownika na platformach sieciowych, i gdzie wartość rośnie wraz ze wzrostem populacji, jak to ma miejsce w przypadku Facebooka czy Instagrama – dodał reprezentant KPMG.
Drugie rozwiązanie zaproponowane przez eurokratów przewiduje obowiązek podatkowy dla firm, które są obecne na danym rynku w formie cyfrowej, nawet jak nie są w tym kraju reprezentowane fizycznie.
Przewidziano również liczne zwolnienia dla niedużych firm i startupów, tak, by nie sparaliżować wolnej konkurencji na e-rynku.