Europejskie banki odczują skutki amerykańskich taryf celnych nałożonych na ich klientów
W europejskim przemyśle motoryzacyjnym, maszynowym czy farmaceutycznym popyt z USA stanowi kluczowy element przychodów.
Problem w tym, że firmy, zamiast przerzucać koszty ceł na odbiorców, zaabsorbowały je w marżach, co zwiększa ich podatność na utratę płynności.
To zaś bezpośrednio przekłada się na banki: rośnie ryzyko niewypłacalności firm, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw zależnych od handlu globalnego. Jeśli presja spowoduje wzrost bezrobocia pogorszyć może się również jakość portfela kredytów detalicznych.
Zagrożenie dla banków finansujących eksporterów
Morningstar uspokaja, że nie zagraża to całemu systemowi bankowemu, ale banki z największym udziałem kredytów dla sektorów eksportowych powinny przygotować się na wyższe odpisy.
Najbardziej narażone są banki niemieckie i włoskie – gospodarki tych krajów opierają się na przemyśle, który najmocniej odczuje amerykańskie cła. W przypadku BBVA wrażliwość wynika z ekspozycji na Meksyk, silnie zależny od eksportu produktów przemysłowych do USA.
Z kolei ING i ABN Amro posiadają duże powiązania z sektorem transportu i logistyki, co jest naturalnym efektem dominującej pozycji Holandii w globalnym handlu portowym.
Najbezpieczniej wyglądają banki brytyjskie oraz nordyckie. W Wielkiej Brytanii aż 30% kredytów korporacyjnych trafia do sektora usługowego, znacznie mniej wrażliwego na wahania handlu zagranicznego. W krajach skandynawskich dominują natomiast ekspozycje na nieruchomości komercyjne, odpowiadające za blisko 60% kredytów dla przedsiębiorstw.
Ważnym elementem oceny ryzyka jest struktura portfela kredytowego. Banki o dużym udziale kredytów dla firm – jak UniCredit, SEB czy BNP Paribas – są bardziej podatne na skutki załamania eksportu niż te, które są zorientowane na klientów detalicznych, takie jak ABN Amro, Barclays czy Lloyds.
Taryfy zwiększają prawdopodobieństwo wzrostu kosztów ryzyka, a to oznacza spadek zysków banków. Ostatnie lata były wyjątkowo łaskawe dla sektora bankowego. W czasie pandemii banki pośrednio skorzystały ze wsparcia rządów krajowych, które zwiększyło oszczędności gospodarstw domowych i chroniło wrażliwe przedsiębiorstwa.
Z tego powodu obecne koszty wynikające z odpisów na złe kredyty są o około 40% niższe niż średnia w połowie cyklu koniunkturalnego. Normalizacja sytuacji oznacza wzrost odpisów o blisko 50% i spadek rentowności sektora o ok. 10% względem 2024 r. Jeśli jednak amerykańskie cła wywołają większą falę niewypłacalności, efekt na wynikach banków może być znacznie poważniejszy.
Pośrednio mogą ucierpieć polskie banki
Choć polskie banki mają relatywnie mniejszą bezpośrednią ekspozycję na eksport do USA niż banki niemieckie czy włoskie, taryfy mogą uderzyć w ich portfele kredytowe pośrednio – przez pogorszenie sytuacji eksporterów z łańcuchów dostaw (np. motoryzacja, komponenty przemysłowe), którzy są klientami polskich instytucji.
Czytaj także: Cła USA-UE: uzgodniono stawkę w wysokości 15 proc. dla większości unijnego eksportu
Jeśli napięcia handlowe obniżą zamówienia z zagranicy, część firm może mieć problemy z obsługą zadłużenia, co wymusi na bankach wyższe odpisy na straty kredytowe i obniży ich rentowność.
Dodatkowo ewentualny wzrost bezrobocia w sektorach zależnych od eksportu może przełożyć się na gorszą spłacalność kredytów detalicznych, zwłaszcza gotówkowych i mieszkaniowych.
