Europa boi się nie tylko Chin
Okazało się po raz nie wiadomo który, że rynek pozbawiony twardych danych z gospodarki pędzi na oślep i robi co chce. Wczoraj kalendarz makro był prawie pusty, dzisiaj jest podobnie. Filmową karierę robiły za to pogłoski, plotki i nieoficjalne informacje agencyjne. W poniedziałek błysnął Reuters, według którego Chesapeake Energy – firma wydobywająca gaz łupkowy – wynajęła specjalistów od restrukturyzacji długu. Spanikowali nie tylko akcjonariusze, ale i spora część bankowej finansjery, kredytująca coraz bardziej deficytowy gazowy biznes.
Dzisiaj wydarzeń średniej wagi jest niewiele (o najwyższym priorytecie nie ma w ogóle) – jedynie garść porannych informacji z Niemiec, i z USA – o zapasach hurtowników. Niemieckie dane wypadły słabo: produkcja przemysłowa w grudniu spadła bardziej niż oczekiwano, bilans handlowy okazał się rozczarowujący. Dziać się może sporo, bo sezon publikacji wyników kwartalnych trwa w najlepsze, a sytuacja na pograniczu tureckim jest coraz bardziej napięta (ropa chyba bardziej reaguje na rosyjskie bombardowania syryjskich miast niż na pogłoski o redukcji wydobycia przez państwa OPEC). Rynki czekają na jutrzejsze wystąpienie Janet Yellen, która pewno będzie się tłumaczyła z podwyżek stóp, gdy wszystko wokół się wali. W porównaniu z Fed-em, bardziej racjonalnie prezentuje się Mario Draghi, który najpewniej – tak jak obiecał – będzie luzował politykę monetarną. Wczoraj prawie postawił kropkę nas „i” członek Europejskiego Banku Centralnego Benoit Coeure: zapowiedział, że luzowanie jest bardzo prawdopodobne w marcu. Co ciekawe, według niego ryzyko związane z europejskimi bankami jest żadne. Oby miał rację.
Tomasz Dudowicz
Saxo Bank Polska