EUR/CHF zmierza do parytetu?

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

euro_moneta01.150xWczoraj rynki finansowe nie otrzymały zbyt wielu silnych impulsów do działania, toteż przy braku informacji z Europy nt. rozwoju sytuacji wokół planu pomocowego dla Grecji oraz pustym kalendarzu makroekonomicznym pierwszy dzień tygodnia został wykorzystany do lekkiego odreagowania piątkowej przeceny. Niewielkie wzrosty były obserwowane na rynkach akcji i surowców, z kolei na forexie euro odrobiło do dolara 0,4 proc. i zbliżyło się do 1,44. Jednak o tym, że na rynku wciąż dominuje pesymizm, świadczyły nowe minima na EUR/CHF (1,20).

W obliczu problemów budżetowych strefy euro, zwalniającej gospodarki amerykańskiej i pogrążonej w odbudowie po marcowym kataklizmie Japonii, rynek franka szwajcarskiego stał się ostatnim bezpiecznym przyczółkiem. Pojawiają się już pierwsze głosy o spadku kursu EUR/CHF do parytetu, jeśli Euroland nie rozwiąże prędko swoich problemów zadłużeniowych. My jednak nadal oczekujemy pozytywnego rezultatu obecnego sporu między Berlinem a EBC (chodzi o stopień zaangażowania komercyjnych banków w ratowanie Grecji), co przyniesie stabilizację sytuacji rynkowej i odbudowę wartości euro.

Agencja S&P obniżyła w poniedziałek rating kredytowy Grecji do poziomu CCC, czyniąc zadłużony kraj najniżej sklasyfikowanym w swoim zestawieniu. Śmieciowy status został nadany w związku z przewidywaniami agencji, że europejscy politycy doprowadzą do restrukturyzacji długu Grecji, a każda taka próba będzie traktowana jako bankructwo. Koszt zabezpieczenia się przeciw niewypłacalności Grecji jest obecnie niemal dwa razy wyższy od zabezpieczenia obligacji Pakistanu. Rynek finansowy prawie bez reakcji przyjął decyzję agencji, gdyż inwestorzy już dawno zdyskontowali stan finansów publicznych Grecji i kolejne obniżki ratingów są jedynie potwierdzeniem złej sytuacji kraju.

We wtorek duże znaczenie dla przebiegu handlu będą miały publikowane raporty makroekonomiczne. Pierwszą serię ważnych danych z Chin mamy już za sobą. W maju inflacja w Państwie Środka wzrosła do 5,5 proc. w skali roku, co jest najwyższym poziomem od 34 miesięcy i zmobilizuje chiński bank centralny do dalszego zaostrzania polityki monetarnej. Pozostałe dane (produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna) wprawdzie wykazały wolniejszą roczną dynamikę niż miesiąc wcześniej, jednak rynek oczekiwał silniejszych oznak spowolnienia gospodarczego w drugiej największej gospodarce świata, zatem ogólny wydźwięk publikacji był pozytywny, dając optymistyczne podłoże dla reszty wtorkowego handlu. Dziś inwestorzy czekają jeszcze na wyniki sprzedaży detalicznej z USA, które dadzą odpowiedź na pytanie o kondycję gospodarki w drugim kwartale. Prognozy są dosyć ponure – oczekuje się spadku sprzedaży w ujęciu miesięcznym o 0,4 proc. Gorszy wynik potwierdzi spowolnienie wzrostu gospodarczego i pogorszy sentyment rynkowy.

Złoty pozostaje niewrażliwy na sytuację w otoczeniu zewnętrznym i powoli umacnia się względem euro. Rynek zignorował gołębi komentarz Zyty Gilowskiej z RPP, zdaniem której inflacja w drugiej połowie roku będzie wyraźnie się obniżać w związku ze spadkiem presji płacowej i oczekiwań inflacyjnych, a także słabnącym wpływem podwyżki podatku VAT. Zainteresowanie polską walutą przez zagranicznych inwestorów wiąże się ze nadchodzącą prywatyzacją Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Eurozłoty ma szansę zbliżyć się do poziomu 3,92, jednak przy silnym pogorszeniu nastrojów na rynku, kurs może skorygować do 3,95.

Konrad Białas
Dom Maklerski AFS
www.dmafs.pl