Emigrują i nie inwestują, Włosi
Blisko połowa tej liczby, wynoszącej 5.288.281, dokładnie 48,9 procent Włochów żyjących zagranicą, pochodzi z regionów południa, a to one najbardziej tracą na tej emigracji, ponieważ w większości chodzi o osoby ze średnim lub wyższym wykształceniem, których deficyt jest szczególnie dotkliwy w tej części kraju.
Większość włoskich emigrantów zostało w Europie
Kobiety stanowią tu ponad 48% (2.544.260). Najliczniejsza jest grupa w przedziale wiekowym 35-49 lat (1.236.654), a 794.467 to nieletni. 55,9 procent włoskich emigrantów to ludzie w stanie wolnym, a 36,7 procent to osoby żyjące w formalnym związku. Prawie czterdzieści procent urodziło się już na emigracji.
Większość, 2,8 milionów, osiedliło się w Europie, a ponad dwa miliony w krajach obu Ameryk. Z kolei największe skupiska włoskich emigrantów znajdują się w Argentynie (blisko 843 tysiące), w Niemczech (nieco ponad 764 tysiące), w Szwajcarii (623.000), Brazylii (447.000), Francji (422.000), Zjednoczonym Królestwie (327.000) oraz w Stanach Zjednoczonych (272.000).
Po raz pierwszy w raporcie Migrantes uwzględniono także imigrantów, posiadających włoskie obywatelstwo. Spośród 744 tysięcy, którzy w latach 2012-2017 otrzymali włoski paszport, 43 tysiące osób zdecydowało się jechać dalej.
Nie warto oszczędzać?
Tymczasem Włosi, którzy się nigdzie nie wybierają, dowiedzieli się, że trzymanie pieniędzy pod materacem, albo w banku to właściwie to samo i jedynie na tym się traci.
Może nie wszyscy dadzą wiarę tej wiadomości, bo podał ją Narodowy Bank Włoski, który, jak się podejrzewa, ma w jej rozpowszechnianiu jakiś interes. Albowiem jedyną rozsądną alternatywą dla trzymania w domu pieniędzy, które tracą na wartości, są inwestycje.
Ale zacznijmy od początku. Szacuje się, że pod materacami bądź na kontach bankowych Włosi mają obecnie 1.400 miliardów euro. Tymczasem, jak zapewnia bank emisyjny, „zabezpieczone” w ten sposób tysiąc euro po dziesięciu latach faktycznie warte jest 875, a po dwudziestu już tylko 588. Pieniądze wyrzucone w błoto.
Włochu, inwestuj!
Zamiast „parkować” je, Włosi powinni te pieniądze inwestować, przyczyniając się do rozruszania gospodarki. Szczególnie średnich i małych firm, które mają trudności z uzyskaniem kredytów.
Pieniądze powinny na siebie pracować, nawołuje głośno Banca d’Italia. „Pod materacem pieniądze więdną”, ostrzega.
Gdyby te same tysiąc euro znalazło się na giełdzie, to po dziesięciu latach ich właściciel posiadałby ich już 2.241.
W przypadku kupna obligacji wzrost nie byłby aż tak zawrotny, ale z tysiąca euro po dziesięciu latach zrobiłoby się 1.156 a po dwudziestu już 2.127.
Na giełdzie zarobić można bowiem około 4,2%, a na obligacjach około 1% rocznie, co w tym momencie nie byłoby do pogardzenia.
Tak czy inaczej, przekonują eksperci, wystarczyłoby, aby zwykli Włosi, nie milionerzy ani wielcy inwestorzy, „odmrozili” nieco swoje zaskórniaki w wysokości 1.400 miliardów, ażeby pomóc sobie i swojemu krajowi.